Mniej katolików odchodzi od wiary

Rzeczpospolita/a.

publikacja 02.08.2007 05:26

Wybór kardynała Josefa Ratzingera na papieża ożywił wiarę i poprawił kondycję Kościoła katolickiego w Niemczech - twierdzi Rzeczpospolita.

Po latach kłopotów finansowych i exodusu wiernych Kościół złapał wiatr w żagle. Spowolnieniu uległ proces występowania wiernych z Kościoła. W 2005 r. opuściło go prawie 90 tys. osób, czyli o 11 proc. mniej niż rok wcześniej. To dużo, ale dziesięć lat temu liczba wystąpień była dwukrotnie wyższa. - Ludzie dochodzą do wniosku, że wiara i religia są warunkiem szczęśliwego życia - mówi Rainer Kampling, teolog z Wolnego Uniwersytetu w Berlinie. Ożywieniu wiary sprzyjały dwa wielkie wydarzenia 2005 roku: śmierć Jana Pawła II oraz wybór Josefa Ratzingera na papieża. Kościół stał się wówczas przedmiotem bezprecedensowego w powojennej historii Niemiec zainteresowania mediów. Tym bardziej że w tym samym roku odbył się w Kolonii 20. Światowy Dzień Młodzieży z udziałem papieża. Kościół katolicki w Niemczech liczy dziś 25,8 mln wiernych. Tylu płaci podatek kościelny, wynoszący 8 - 9 proc. wartości podatku dochodowego. Spadek liczby wiernych w latach kryzysu gospodarczego mógł być skutkiem cięć w budżetach domowych katolików, ale nie tylko dlatego wierni opuszczali Kościół. - Spadek liczby wiernych był wynikiem zmian w świadomości społecznej, liberalizacji i przemian w systemie wartości - twierdzi Kampling. Nie jest do końca przekonany, czy obecny wzrost znaczenia wiary i religii będzie zjawiskiem długotrwałym. Nadal jest mało chrztów. Chrzczonych jest trzy czwarte dzieci, których jedno z rodziców jest katolikiem. Ale liczba katolików zmalała o trzy miliony w porównaniu z rokiem 1990. Odpływ wiernych z Kościoła ewangelickiego był jeszcze większy -ponad cztery miliony osób. Dziś ma on tyle samo wiernych co Kościół katolicki. Mniej jest ślubów kościelnych. W 2005 r. było ich 50 tys., o połowę mniej niż kilkanaście lat temu. Kościół katolicki cierpi też od lat na brak powołań. W wielu parafiach jedynym ratunkiem jest sprowadzenie księży z zagranicy. Z Polski, a nawet z Indii. Wiele diecezji się zadłużyło. Długi archidiecezji berlińskiej sięgają stu milionów euro. Kościół wyprzedaje swe dobra, budynki i posiadłości. Łączy parafie, zwalnia pracowników. Dochody z podatków zaczęły rosnąć dopiero od dwóch lat. W 2005 r. do kas Kościoła katolickiego wpłynęło 4,25 mld euro, o 700 mln więcej niż rok wcześniej. Połowa pieniędzy przeznaczana jest na utrzymywanie szkół, przedszkoli, instytucji służących całemu społeczeństwu. Dodatkowe wpływy umożliwiają utrzymanie na niezmienionym poziomie pomocy dla Kościoła powszechnego. Z Niemiec pochodzi prawie dwie trzecie wydatków na kształcenie księży w Ameryce Łacińskiej, Azji, Afryce i działalność misyjną. Prognozowany jest jednak spadek liczby katolików. Ocenia się, że w 2050 r. będzie ich nie więcej niż 20 milionów. - Przygotowujemy już dziś Kościół do nowych wyzwań - zapewnia kardynał Karl Lehmann, przewodniczący niemieckiego episkopatu.