Telefon w grobie

Rzeczpospolita/a.

publikacja 04.08.2007 06:13

Jürgen Bröther, dekorator wnętrz z nadreńskiego Osnabrücku, tak ubolewał nad śmiercią ukochanej matki, że odwiedzanie jej grobu nie wystarczało, by uśmierzyć jego ból - pisze Rzeczpospolita.

Aby rozmawiać z matką po jej śmierci niezależnie od miejsca, w którym był, wymyślił specjalny telefon komórkowy, który włożył do grobu. Telefoniczny anioł - jak nazwał wynalazek - to telefon w wodoodpornej puszce wyposażony w trwałą baterię oraz funkcję automatycznego odbierania rozmów. - Pracowałem nad nim ponad trzy lata - mówi Bröther Rz. - Zainwestowałem cały majątek. Koszty mu się zwróciły. Sprzedał już kilkaset niecodziennych telefonów po 1500 euro. Pomysł jest prosty. Telefon wyposażony w baterię, która starczy na 200 godzin rozmów, wkłada się głęboko do grobu. Aparat jest nastawiony na automatyczny odbiór. Dzwoniąc do zmarłej babci, wnuczek słyszy sygnał oraz że babcia odbiera telefon. Potem po prostu do niej mówi, tak jakby jeszcze żyła. - Oczywiście babcia nie odpowiada - tłumaczy Bröther. - Ale przecież to wcale nie o to chodzi. Według niego telefon pozwala ludziom chorym, niedołężnym oraz zbyt zajętym, aby odwiedzić grób bliskich, komunikować się z nimi. - Mnie to bardzo pomogło w zwalczeniu bólu po śmierci matki. Tak samo było w przypadku wielu moich klientów - opowiada. Jego zdaniem telefoniczny anioł to idealne rozwiązanie. - Poza tym czasami chce się zmarłemu spontanicznie coś powiedzieć. Fajnie, że nie trzeba się z tego powodu fatygować aż na cmentarz - uważa. Dodatkową zaletą urządzenia jest także to, że w przeciwieństwie do rozmów na cmentarzu tych przez telefon nikt nie usłyszy. - Nie trzeba się krępować - twierdzi autor wynalazku. Kiedy baterie się kończą, można je wymienić albo wyrzucić aparat. - Na ogół moi klienci nie używają anioła dłużej niż rok - przyznaje Bröther. Po roku po prostu nie mają już potrzeby prowadzenia rozmów ze zmarłym. - Na ogół ostatni raz idą na cmentarz, żeby wydobyć aparat - dodaje.