Najmłodszy pątnik ma 6 miesięcy

Jola Kubik (jk)/a.

publikacja 04.08.2007 21:04

62. Piesza Pielgrzymka Rybnicka dotarła na Jasną Górę w sobotę 4 sierpnia kwadrans po godzinie 15. Na czele orszaku szedł arcybiskup Damian Zimoń. Za nim nowożeńcy Marzena Kita i Dariusz Wawoczny z Rybnika.

Dalej kroczyli górnicy z Rydułtów, którzy jak co roku przynieśli Matce Boskiej Częstochowskiej rzeźbę z kamienia węgielnego. Kobiety w strojach śląskich przyniosły bukiet 62 czerwonych róż. W sumie pielgrzymi pokonali ponad 120 km. W archidiecezjalnej pielgrzymce wzięło udział prawie 4 tys. osób. Wśród pielgrzymów było wiele małych dzieci w wózkach. A jak mówi ks. Marek Bernacki, kierownik pielgrzymki, najmłodszy pątnik ma 6 miesięcy i jest jeszcze w łonie matki. Zaś najstarsi pielgrzymi przekroczyli 80 rok życia. – Każda grupa ma swój kolor. Rozpoznajemy się po chustach – mówi ks. Grzegorz Stencel z parafii pw. Św. Jadwigi. – W sumie jest osiem grup. Prowadzę najliczniejszą, grupę drugą niebieską. Liczy ona 710 osób. Średnio grupy liczą od 200 do 400. Hasło tegorocznej pielgrzymki to „Powołani do świętości”. Przez cztery dni, w drodze uczestnicy rozważali dzieła świętych: św. Antoniego, w 100 rocznicę poświęcenia bazyliki rybnickiej i św. Jacka, w 750 rocznicę śmierci oraz Sług Bożych: ks. Franciszka Blachnickiego i Jana Pawła II, świadków naszych czasów. W homilii podczas Mszy św. na Wałach Jasnogórskich abp Damian Zimoń rozważając temat powołania, wskazał na wzór patrona diecezji św. Jacka i żarliwość, z jaką ewangelizował średniowieczną Europę. – Przez ostatnie kilometry wsłuchiwałem się w to, jak mówicie o swoich sprawach. W intencjach, które zanosicie przed tron Matki Boskiej jest wiele nierzadko bolesnej pamięci o ludziach wam bliskich. Współczesne pielgrzymowanie za chlebem winno nabrać cech Bożych. Pamiętajcie o swoich dzieciach, którzy opuszczają rodzinny dom w poszukiwaniu pracy – powiedział metropolita katowicki. Abp Zimoń mówił także o świętowaniu niedzieli: - Starajmy się wysupłać z codziennych obowiązków i problemów tę godzinę na niedzielną mszę, aby przyjść do Kany swojego kościoła parafialnego. Trzeba pomyśleć o swoim chrześcijańskim powołaniu tak: jesteśmy na weselu w Kanie Galilejskiej, towarzyszy nam Chrystus, Jego matka i Apostołowie. 13-letnia Justyna Podsiadło z Bielska-Białej na pielgrzymi szlak wyruszyła po raz pierwszy. Zachęciła ją jej kuzynka Aneta Bura, studentka pedagogiki z Wodzisławia. – Myślałam, że będzie trudniej, ale nie jest tak źle. Wszyscy sobie tu pomagają. Wspieramy się – mówi Justyna. Na ostatnim postoju dziewczyny bandażują nogi. – Nie mamy pęcherzy, ale bardzo bolą mięśnie. A poza tym mamy ogromną radość, że doszłyśmy. Wczoraj miałyśmy taki krytyczny moment przed Miotkiem. Wydawało się, że już nie dotrwamy, zaczął padać deszcze – mówi Aneta Bura, pielgrzymuje po raz drugi. Pielęgniarki z wojewódzkiego szpitala w Rybniku na co dzień pracują na oddziale neurologii. W tym roku postanowiły tak ustalić grafik, żeby urlop albo tzw. wolne grafikowe uwzględniało czas pielgrzymki. Agnieszka Dybiel idzie ze swoim 11-letnik synem, radzi: - Każdy dojdzie! Trzeba tylko ubrać wygodne sandały, założyć grube frotowe skarpetki i posypywać stopy talkiem. Fantastycznie się nam idzie. Atmosfera jest niesamowita. Poświęcenie jest tego warte – mówi pielęgraniarka. Najstarsza wśród pięciu pielęgniarek, pani Maria Bober, obchodziła w tym roku „abrahama”, czyli 50-te urodziny. Świętowała także jubileusz 30-lecia pracy zawodowej.

Za namową koleżanek postanowiła po raz pierwszy pójść na pielgrzymkę. – Syn rok temu się ożenił. Modlę się o wnuka – mówi pani Maria. Rodzinnie pielgrzymowali Katarzyna i Jarosław Kaim z Rybnika. – Budujemy dom. Jesteśmy wszyscy zdrowi. Idziemy Matce Bożej podziękować – mówi pan Jarosław, po raz 13. w drodze na Jasną Górę. Jego żona towarzyszy mu po raz 6. – Pogoda jest super. Nie mieliśmy żadnych otarć. Córki, 7-letnia Natalia i 5-letnia Daria, są grzeczne, nie marudzą. Bierzemy je odkąd się urodziły. Kiedy były mniejsze, było więcej utrudnień: mleko w termosie, przewijanie na postojach – mówi pani Katarzyna Kaim. W drodze odbył się także ślub. Marzena Kita i Dariusz Wawoczny poznali się 2 sierpnia 2001 roku właśnie podczas pielgrzymki rybnickiej na Jasną Górę. Dlatego też postanowili się pobrać w tym samym czasie i miejsc: 2 sierpnia w kościele w Górnikach. W tej samej miejscowości odbyło się też wesele. Najwytrwalszy pątnik miał 72 lata. Bernard Szymura z Wielopola pielgrzymował na Jasną Górę już 42 raz. – W tym roku wybieram się także z pielgrzymką warszawską tydzień później. Na pęcherze nie ma recepty. Nie uniknie się bolących mięśni, krwawiących stóp – mówi pielgrzym. – Przez te wszystkie lata zbierałem przywieszki. Część z nich nie przetrwała próby czasu, a pozostałe mam przypięte do kapelusza. Wśród nich jest ta z 1990 roku ze znaczkiem „Solidarności”. Od kilku lat pielgrzymi z Rybnika przygotowują specjalną ofiarę, jest nią rzeźba. Od czterech lat wykonuje ją Bronisław Gańczorz z Popielowa, dzielnicy Rybnika. – Jestem górnikiem, pracuję w kopalni „Anna” w Rydułtowach. W wolnym czasie graweruję, rzeźbię. Na pielgrzymce jestem chyba 16 raz, ale dokładnie nie pamiętam. Musiałbym policzyć chusty – mówi Bronisław Gańczorz. – Tegoroczna rzeźba składa się z oryginalnego węgla wydobytego z poziomu 1200 m. Na niej są umieszczone serca z drutu kolczastego. To połączenie symboli Męki Pańskiej i trudu górniczej pracy. Po lewej i prawej stronie znajdują się flagi: biało-czerwona, polska oraz zielono-czarna, górnicza. Pielgrzymkę diecezji katowickiej obsługiwało w tym roku ponad 50 osób: technicy, muzycy, lekarze i ratownicy medyczni, kierujący ruchem, bagażowi. Marcin Tomas z Rydułtów już po raz drugi podczas pielgrzymki rybnickiej kieruje ruchem. Mówi: - Większość kierowców jest przyjemnie nastawiona, choć zdarzają się nieco bardziej agresywni. Żeby pielgrzymi mogli sprawnie przejść trasę, nie wystarczą dobre chęci. Trzeba, żeby ktoś wcześniej przeszkolił. Niezbędne są krótkofalówki. Mamy też kamizelki, flagi i lizaki. - Od 12 lat pielgrzymuje z Rybnikiem, a od 10 towarzyszę jako kierowca ambulansu. Teraz jest wielu sponsorów i dzięki temu jest wszystko. Począwszy od przenośnych „toito’ów”, przez najlepsze zaopatrzenie medyczne i najnowsze nagłośnienie, a skończywszy na darmowych zupach regeneracyjnych – mówi Zbigniew Sroka z Żor. – W tym roku jest bardzo dobra pogoda, nie doskwiera upał, dlatego też mniej jest osób odczuwających dolegliwości takie jak uczulenia od asfaltu, czy poparzenia. - To jedna z najliczniejszych pielgrzymek, jakie tutaj obsługujemy – mówi pan Wiesław z Częstochowy, od 8 lat dostarcza pielgrzymom na trasie ciepłą kawę, zimne napoje, słodycze i owoce. – W tym roku zaobserwowaliśmy, że ilość pielgrzymów, szczególnie tych z Warszawy, Tarnowa, gwałtownie zmniejsza się. Ale ta rybnicka trzyma się mocno!