Pracy w Caritas nigdy nie zabraknie

Nasz Dziennik/a.

publikacja 05.08.2007 09:08

O tym, jak wymyślił Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom i o planach Caritas Polskiej na przyszłość w rozmowie z Naszym Dziennikiem mówi ksiądz prałat dr. Marian Subocz, nowy dyrektor tej instytucji.

- W niedzielę, 22 lipca, byliśmy wstrząśnięci tragedią Polaków na alpejskiej drodze pod Grenoble. Dwa dni wcześniej - w piątek, 20 lipca, wieczorem - miejscem tragedii były okolice Częstochowy, gdzie przeszła trąba powietrzna... - Wypadek polskiego autokaru pod Grenoble i trąba powietrzna blisko Częstochowy to tragedie ludzkie wymagające ogromnej solidarności między ludźmi. Dlatego że najpierw trzeba wspomóc tych, którzy pozostali przy życiu. Ci, którzy już odeszli, zapewne znajdują się u Pana Boga. Ale ci, którzy pozostali, przeżywają to rozstanie ze swoimi bliskimi. I dlatego też potrzeba im takiej bliskości, pocieszenia duchowego. Ale nie tylko. Potrzebne jest również wsparcie materialne, szczególnie dla tych, którzy zostali ranni. Caritas natychmiast zareagowała. Do Grenoble udał się dyrektor Caritas Diecezji Szczecińsko-Kamieńskiej. Był przy tych ludziach, którzy ucierpieli. Zaofiarowała swoją pomoc francuska Caritas, jak również Polonia we Francji. Jeśli chodzi o Caritas Polska, to my ze swojej strony organizujemy ogólnopolską zbiórkę na rzecz ofiar tej tragedii. Staramy się o stypendia dla bardziej poszkodowanych dzieci. Już jest wiadome, że przynajmniej troje dzieci otrzyma takie stypendium do osiemnastego roku życia. Natomiast trąba powietrzna w okolicach Częstochowy spowodowała zniszczenie ponad 90 budynków, zostały zniszczone warsztaty pracy, bardzo ucierpieli rolnicy. Caritas natychmiast znalazła się tam, na miejscu, co drugi dzień dowożona jest żywność. Przychodzi pomoc z różnych diecezjalnych Caritas, gdzie jest organizowana zbiórka. Ze swej strony Caritas Polska zorganizowała najbardziej potrzebne leki otrzymane w darze od Polfarmy. Oczywiście dalej będzie ta pomoc organizowana poprzez zbiórkę ogólnopolską. W tej chwili jest pomoc natychmiastowa, ale wiadomą rzeczą jest potrzeba pomocy długofalowej. Pierwszą, najważniejszą jest pomoc w odbudowie domów. - Dla Księdza Prałata obecna funkcja nie jest całkowicie nowa. Już piętnaście lat temu Ksiądz Prałat jako dyrektor Caritas Polska podjął się reaktywowania tej największej w Polsce instytucji charytatywnej, zniszczonej po wojnie przez reżim komunistyczny. Proszę przybliżyć ten okres przywracania przedwojennych struktur Caritas. - To był rok 1992. Byłem wówczas rektorem Wyższego Seminarium Duchownego w Koszalinie. Nowym ordynariuszem koszalińsko-kołobrzeskim został ks. bp Czesław Domin, który od roku 1980 był przewodniczącym Komisji Charytatywnej Konferencji Episkopatu Polski. Na prośbę biskupa Domina podjąłem się próby reaktywowania struktur Caritas. Zgodziłem się, choć przyznam - z drżeniem serca. To była duża odpowiedzialność, a ja za bardzo nie wiedziałem, jak to wszystko stworzyć. Z okresu wcześniejszych studiów w Rzymie miałem trochę kolegów w różnych krajach. Poprosiłem ich, aby pomogli mi skontaktować się z Caritas w Austrii, Belgii, Francji, Włoszech i Niemczech. Poznałem, jakie są ich struktury i jak to wszystko funkcjonuje.

Dyrektorzy tych zachodnioeuropejskich Caritas zgodzili się na przeszkolenie wszystkich naszych dyrektorów diecezjalnych. Zabrałem grupę dyrektorów na szkolenie najpierw do Wiednia, tak samo było we Freiburgu w Niemczech, a potem w Brukseli. Część dyrektorów pojechała także do Francji. Po powrocie do kraju usiedliśmy do dyskusji. Stwierdziliśmy, że to wszystko, co widzieliśmy, potrafimy stworzyć u nas, w Polsce. Może nie dosłownie tak samo jak w tych krajach, bo przecież mamy swoją specyfikę. Zastanawiałem się wówczas, jak ożywić Caritas, która przecież w latach 50. została przywłaszczona przez komunistyczny rząd i dopiero w roku 1989 po upadku komunizmu mieliśmy tę pełną wolność i mogliśmy działać jako Caritas kościelna. W jaki sposób przywrócić ludziom świadomość potrzeby istnienia organizacji charytatywnej służącej człowiekowi. I wtedy to w Rusinowicach na Śląsku - obecnie w diecezji gliwickiej - na spotkaniu dyrektorów przyszła ta myśl, która już wcześniej krążyła mi po głowie. Myślę, że to tylko Pan Bóg mógł mnie natchnąć tą myślą o wigilijnej świecy. W staropolskiej tradycji bożonarodzeniowej pamiętamy zawsze o pozostawieniu pustego miejsca przy stole wigilijnym. Pomyślałem sobie, że to miejsce nie musi być puste, na tym miejscu może stanąć świeca z logo Caritas. - I tak zostało stworzone Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom... - Człowiek, kupując tę świecę, ma świadomość, że to miejsce przy stole wigilijnym już nie jest puste, że zrobił coś dobrego dla kogoś potrzebującego pomocy. A dzieci pytają rodziców, co to za świeca, dlaczego to logo, co oznacza słowo "caritas". Podobnie takim sposobem budzenia świadomości jest też puszka-skarbonka w wielkanocnym dziele w okresie Wielkiego Postu. Właśnie dzięki tym dziełom jest możliwa pomoc dla tysięcy ubogich dzieci, aby mogły wyjechać na wakacje. Ponadto dzięki tym środkom otwierane są świetlice socjoterapeutyczne, internaty i szkoły dla dzieci z małych miejscowości. - Jakie jeszcze inne dzieła stworzyła Caritas Polska? - Takim dziełem były stacje Caritas, których celem było niesienie pomocy ludziom chorym. Dzięki pomocy DCV z Freiburga - to jest niemieckiej Caritas - powstały 24 takie stacje. W każdej z nich były dwie pielęgniarki z dwoma samochodami. Miały do swojej dyspozycji całą gminę, gdzieś około 20 tysięcy ludzi. Pielęgniarki docierały do ludzi obłożnie chorych, troszczyły się o nich, zmieniały opatrunki itd. Natomiast parafialne zespoły Caritas organizowały wolontariat, który pomagał sprzątnąć mieszkanie czy zrobić niezbędne zakupy. Kolejnym dziełem Caritas było powstanie fakultetu Caritas w dawnej Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie, obecnie Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Pomyślałem, że trzeba biedę studiować, nie tylko przyczyny tej biedy, ale także w jaki sposób jej zapobiegać. Fakultet ten szkolił studentów do pracy w przyszłości w instytucjach charytatywnych. Dyrektorem Caritas Polska byłem przez dwa lata, do momentu powołania mnie na zastępcę sekretarza Konferencji Episkopatu Polski.

- Ksiądz Prałat przez ostatnie lata był proboszczem parafii św. Maksymiliana Marii Kolbego w Słupsku. Co z doświadczeń słupskich, zdaniem Księdza Prałata, można zaszczepić w strukturach krajowych Caritas? - W słupskiej parafii pracowałem od sierpnia 2001 roku. Szczególnym akcentem działalności parafialnej Caritas było stworzenie dla naszych dzieci świetlicy socjoterapeutycznej "ARKA". Uważam, że powinno takich świetlic dla dzieci powstawać jak najwięcej. Bo to jest szansa dla tych biednych dzieci, że odrobią sobie lekcje, dostaną coś do zjedzenia, spędzą ten czas bezpiecznie. Także ważne jest tworzenie szkolnych kół Caritas. W tej parafii powstały trzy takie koła, a w całej diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej jest ich około setki. W każdym kole grupa 20-30 dzieci to potencjalni pracownicy czy działacze Caritas. Myślę, że ważne jest, aby w takim kole formować i motywować te dzieci, żeby one spotykały się między sobą i wspólnie dokonywały pewnych akcji charytatywnych. Dziecko z natury swojej jest otwarte na pomoc drugiemu. Dzieci chętnie w to się angażują, ale żeby to nie był słomiany zapał. I dlatego trzeba je uformować. Będąc kilka lat na terenach północnych, dostrzegam konieczność zajęcia się dziećmi i młodzieżą, szczególnie z terenów popegeerowskich. Należy pomóc, aby zakładać możliwie jak najwięcej świetlic środowiskowych. Potrzebne są finanse, które nieraz nie są wcale duże. Wystarczy, jak gdzieś jest świetlica, znajdzie się sponsor, który gdzieś tam pomoże zorganizować jakiś posiłek, i znajdzie się nauczycielka, nawet emerytowana, która zajmie się tymi dziećmi, aby nie wychowywała ich ulica. Potrzebna jest dobra wola tych instytucji wspierających. Potrzebne jest, aby tworzone były bursy dla zdolnej młodzieży z wiosek i byłych PGR. Już kupno samego biletu na dojazd do szkoły dla wielu rodzin stanowi ogromny problem. Takie bursy dają młodemu pokoleniu szansę ukończenia szkoły średniej, a potem studiów. Problem stanowi także opieka nad niepełnosprawnymi czy pomoc dla starszych, samotnych ludzi. Potrzebny jest jak największy wolontariat. Także pole do działania w Caritas jest przeogromne. Pracy w Caritas nigdy nie zabraknie! - Jakie są plany działania Caritas Polska w najbliższej przyszłości? - We wrześniu odbędzie się spotkanie dyrektorów Caritas wszystkich naszych diecezji. Jest ich obecnie 44. Należy najpierw dobrze się wsłuchać, co oni będą mówili. Oni są w terenie i najlepiej wiedzą, co jest im potrzebne. I myślę, że istotne jest to, aby kontynuować te wspaniałe programy i dzieła zaczęte w latach poprzednich. Nie myślałem kiedyś, że tak się rozrośnie Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom. To weszło już w krwiobieg naszego społeczeństwa. Ważna jest też dalsza dobra współpraca z ludźmi z lokalnych samorządów. Na pewno jednym z priorytetów Caritas będzie działalność na rzecz dzieci i młodzieży z terenów ubogich, jak również ludzi starszych i niepełnosprawnych. To jest takie ważne, aby im pomóc. Oczywiście nie jesteśmy w stanie pomóc wszystkim. Zadaniem Caritas nie jest absolutnie zastępowanie państwa w tej pomocy. Naszym zadaniem jest realizowanie ewangelicznej miłości miłosiernej. Kościół będzie wtedy wiarygodny, gdy będzie też Kościołem caritas. Kościół opiera się na takich trzech kolumnach. Są to: przepowiadanie, sakramenty święte i caritas. Jak się którąś z tych trzech kolumn odejmie, to Kościół zaczyna się chwiać i przestaje być wiarygodny. Dlatego jego wiarygodność sprawdza się też przez Caritas. W tytule encykliki Benedykta XVI "Deus caritas est" - "Bóg jest miłością", zawiera się wszystko. Dla nas jest to programowa encyklika, zarówno dla kapłanów, jak i osób świeckich. rozmawiał Jerzy Walczak