Komentarze po komunikacie

Dziennik/Gazeta Wyborcza/Rzeczpospolita/Nasz Dziennik/a.

publikacja 10.08.2007 08:19

Gazety w Polsce obszernie komentują wydany przez watykańskie Biuro Prasowe komunikat w sprawie spotkania o. Tadeusza Rydzyka z Ojcem św. Benedyktem XVI.

Watykan odcina się od antysemickich komentarzy Tadeusza Rydzyka. Stolica Apostolska wydała komunikat o audiencji szefa Radia Maryja u Benedykta XVI - papież ojca-dyrektora nie popiera, pisze Dziennik. Wydane wczoraj przez Stolicę Apostolską oświadczenie odnosi się do krótkiego spotkania z Benedyktem XVI w minioną niedzielę po modlitwie Anioł Pański. Uczestniczył w nim, obok innych pielgrzymów, także dyrektor toruńskiego radia. Watykan początkowo nie wydał żadnego komunikatu o spotkaniu. Ceremonia została jednak przedstawiona przez Radio Maryja i związany z nim Nasz Dziennik jako wyraz poparcia papieża dla zakonnika. A przecież nie umilkła jeszcze burza po ujawnieniu przez "Wprost" taśm z jego wykładów, na których są antysemickie komentarze. We wczorajszym oświadczeniu Watykanu czytamy: "Ucałowanie ręki Benedykta XVI przez o. Tadeusza Rydzyka w minioną niedzielę nie pociąga za sobą żadnej zmiany dobrze znanego stanowiska Stolicy Apostolskiej w sprawie stosunków między katolikami i żydami". O potępienie redemptorysty przez Watykan od tygodni apelowały organizacje żydowskie na czele z amerykańskim Centrum Simona Wiesenthala. O zajęcie ostrego stanowiska w tej sprawie także przez polski rząd wystąpił ambasador Izraela w Polsce David Peleg. Czy lakoniczne oświadczenie Watykanu wystarczy? "To za mało. Głos Benedykta XVI powinien być zdecydowanie bardziej konkretny, wyraźny, stanowczy" - mówi Dziennikowi Szewach Weiss, były ambasador Izraela w Polsce. "Za pontyfikatu Jana Pawła II Tadeusz Rydzyk przycichł, bo papież ostro sprzeciwiał się wszelkim objawom antysemityzmu. Odkąd go nie ma, Rydzyk znów podniósł głowę. A trudno o coś bardziej umacniającego negatywne stereotypy o Polsce" - tłumaczy. Zdecydowanej reakcji polskich władz nie doczekał się też ambasador Izraela. Autentyczności taśm z wykładów zakonnika wciąż nie rozstrzygnęła toruńska prokuratura. Senator PO Jarosław Gowin uważa jednak, że oświadczenie Watykanu to pierwszy krok, za którym pójdą o wiele poważniejsze sankcje, łącznie z odsunięciem Rydzyka od kierowania Radiem Maryja. "Zwróciło się o to nieformalnie kilku najważniejszych polskich biskupów. Są pełni obaw, że dalsza działalność redemptorysty będzie miała katastrofalne skutki dla autorytetu Kościoła. Watykan ustosunkuje się do tego stanowiska, kiedy autentyczność taśm zostanie potwierdzona. Ja nie mam wątpliwości, że nagrania są prawdziwe" - mówi senator. Jego zdaniem papież nawet nie był świadomy, że wśród spotykających się z nim pielgrzymów był Rydzyk. Wśród biskupów popierających odwołanie dyrektora toruńskiej rozgłośni jest Tadeusz Pieronek. "Oficjalne stanowisko Episkopatu zostanie ustalone podczas spotkania plenarnego w połowie sierpnia. Spodziewam się, że większość biskupów opowie się wówczas za wystąpieniem do papieża o odsunięcie Rydzyka" - mówi Dziennikowi bp Pieronek.

W kompromitujących nagraniach ojciec Rydzyk uznał m.in., że "sprawa Jedwabnego służyła tylko temu, by środowiska żydowskie mogły wyłudzić od Polski 65 mld dolarów". "Panie prezydencie: przyjdą do pana i powiedzą: proszę mi oddać ten skafander. Ściągaj spodnie. Dawaj. Buty dawaj" - radził Lechowi Kaczyńskiemu. Już następnego dnia po ujawnieniu kompromitujących wypowiedzi o odwołanie dyrektora Radia Maryja zaapelował na łamach Dziennika słynny watykanista i przyjaciel Jana Pawła II George Weigel. "Tak jak wielokrotnie i jasno podkreślał Jan Paweł II, nie ma miejsca na antysemityzm, gdy autentycznie chce się zrozumieć katolicyzm. Mam nadzieję, że ojciec Rydzyk otrzyma od swoich zwierzchników możliwość wycofania się ze sceny publicznej, aby móc zrobić rachunek sumienia w tym względzie" - tłumaczył Weigel. Stolica Apostolska przerwała milczenie na temat ostatniego wybryku o. Rydzyka - pisze Gazeta Wyborcza. Dalej czytamy: Watykańskie Biuro Prasowe wydało wczoraj komunikat niewątpliwie lakoniczny, a chyba i ironiczny: „W odpowiedzi na prośby o wyjaśnienie dotyczące »baciamano « (ucałowania ręki papieża) przez ojca Tadeusza Rydzyka po zakończeniu niedzielnej modlitwy Anioł Pański 5 sierpnia podaje się do wiadomości, że fakt ten nie pociąga za sobą żadnej zmiany dobrze znanego stanowiska Stolicy Apostolskiej w sprawie stosunków między katolikami i żydami”. Można tu wyczytać przekonanie, że taśmy z antysemicką wypowiedzią o. Rydzyka nie są sfałszowane - bo inaczej nie byłoby problemu. Można wyczytać lekceważenie dla kogoś, kto całuje rękę papieża, żeby tym gestem dezorientować opinię publiczną. Można owo watykańskie dementi rozciągnąć na podobne spotkanie z papieżem dwóch polskich redemptorystów i redaktor naczelnej Naszego Dziennika, o czym doniosła wczoraj ta gazeta na pierwszej stronie (gigantyczne zdjęcie i tytuł "Radosne spotkanie z Ojcem Świętym"). Żal, że zwyczaje watykańskie umożliwiają takie nadużywanie największego autorytetu. Tyle że watykański protokół jeszcze trudniej zmienić, niż sprawić, by radiomaryjny "głos katolicki w polskim domu" stał się bardziej katolicki.

W Rzeczpospolitej można przeczytać: Stolica Apostolska uznała, że światowe kontrowersje w sprawie tzw. baciamano ojca Tadeusza Rydzyka są zbyt poważne, by je przemilczeć. Ucałowanie ręki (baciamano) Benedykta XVI przez o. Tadeusza Rydzyka "nie pociąga za sobą żadnej zmiany dobrze znanego stanowiska Stolicy Apostolskiej w sprawie stosunków między katolikami i żydami" - taki komunikat ogłosiło wczoraj Biuro Prasowe Watykanu. Wbrew interpretacji, którą chciały narzucić media o. Rydzyka, papież nie błogosławił wszystkim dziełom ojca dyrektora, ale tylko dobrym, a zatem nie antysemickim. "Nasz Dziennik" takiego obrotu sprawy nie przewidział. Na pierwszej stronie zamieścił wczoraj kolejne zdjęcie redemptorystów z papieżem, który rzekomo "z ożywieniem" wspominał niedzielne spotkanie z ojcem Rydzykiem. Tym razem Benedykt XVI po audiencji generalnej w auli Pawła VI uścisnął rękę o. Janowi Królowi, o. Krzysztofowi Bielińskiemu oraz Ewie Sołowiej, redaktor naczelnej "Naszego Dziennika", która jedną dłoń podaje papieżowi, a w drugiej trzyma swą gazetę. Publikacja zdjęcia potwierdza tylko, że to nagłe nasilenie wizyt redemptorystów w Watykanie ma określony cel. Po pierwsze, zdjęcia miały być szantażem wobec tych członków episkopatu, którzy chcieliby się zająć sprawą tzw. taśm o. Rydzyka na najbliższym spotkaniu na Jasnej Górze. Po drugie, mają utwierdzić w przekonaniu popleczników o. Rydzyka, że nic się nie stało, skoro jemu i jego dziełom błogosławi papież. Szkoda, żegazeta zapomniała przy okazji przypomnieć, że Stolica Apostolska ponad rok temu przysłała za pośrednictwem nuncjatury list do biskupów Polski, w którym wzywa ich do rozwiązania wreszcie sprawy Radia Maryja, a wobec prowincjała o. Klafki formułuje "poważne ostrzeżenie". I to jest oficjalne stanowisko Watykanu (jest, bo sprawa nie została rozwiązana), a nie kurtuazyjna wymiana zdań i błogosławieństwo. O. Rydzyk chwyta się wszelkich metod, bo wprawdzie z wielkiej chmury znów spadł mały deszcz, ale wie, że tym razem może mu się nie udać. Już przed rokiem biskupi mówili o możliwości przysłania z Watykanu do zakonu redemptorystów wizytacji apostolskiej. Czy teraz zdecydują się na ten krok, czy znów grupa biskupów stojących murem za dyrektorem Radia Maryja doprowadzi do tego, że skończy się na wydaniu opinii, która jak inne zostanie przez o. Rydzyka zignorowana? Być może zapowiedzią tego, że sprawy mogą potoczyć się inaczej, jest wczorajszy komunikat Stolicy Apostolskiej. Ale Watykan nie zrobi nic, jeśli zabraknie odwagi polskiemu episkopatowi. Jego krótkowzroczność - tak dobrze widoczna na zewnątrz - zatrważa. Bo za to zaniechanie zapłaci cały Kościół. Już teraz wielu młodych chrześcijan mówi, że nie widzi dla siebie miejsca w Kościele o twarzy o. Rydzyka.

Natomiast Nasz Dziennik w dziale "Wiara Ojców" zamieścił nastepujący tekst: Niedzielne spotkanie z Ojcem Świętym o. Zdzisława Klafki, prowincjała Warszawskiej Prowincji Ojców Redemptorystów, o. Adama Owczarskiego z Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych i o. Tadeusza Rydzyka, dyrektora Radia Maryja, rzeczywiście bardzo rozwścieczyło wszystkich tych, którzy od lat pod różnymi pretekstami atakują toruńską rozgłośnię. Można się było spodziewać, że obok agresywnych publikacji i komentarzy w mediach, zarówno w Polsce, jak i za granicą, ci, dla których środki społecznego przekazu wolne od politycznej poprawności są od lat wielką zadrą w oku, przystąpią teraz do szturmu na Watykan. Świadczy o tym wydany wczoraj Komunikat Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, będący odpowiedzią - jak w nim czytamy - "na prośby o wyjaśnienie" w sprawie niedzielnego oddania czci i szacunku Ojcu Świętemu przez o. Tadeusza Rydzyka w Castel Gandolfo. Doskonale wiemy, że od lat zagraniczne media, które niestety w dużej mierze sugerują się publikacjami określonych mediów w Polsce, rozpowszechniają wśród swych odbiorców wizję dyrektora Radia Maryja, jak i samej rozgłośni, jako ziejącej wrogością, agresją, antysemityzmem itd. Komunikat Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej odpowiada im wszystkim: "W odpowiedzi na prośby o wyjaśnienie dotyczące 'baciamano' [ucałowania ręki Ojca Świętego] przez o. Tadeusza Rydzyka po zakończeniu niedzielnej modlitwy 'Anioł Pański' 5 sierpnia, podaje się do wiadomości, że fakt ten nie pociąga za sobą żadnej zmiany dobrze znanego stanowiska Stolicy Apostolskiej w sprawie stosunków między katolikami i żydami". W rzeczywistości przecież nikt z uczestników spotkania z Ojcem Świętym nie miał, nie ma i mieć nie będzie odmiennego zdania o relacji katolików z wyznawcami judaizmu niż to, które stanowi nauczanie Kościoła, "który potępia wszelkie prześladowania, przeciw jakimkolwiek ludziom zwrócone, pomnąc na wspólne z Żydami dziedzictwo, opłakuje - nie z pobudek politycznych, ale pod wpływem religijnej miłości ewangelizacyjnej - akty nienawiści, prześladowania, przejawy antysemityzmu, które kiedykolwiek i przez kogokolwiek kierowane były przeciw Żydom" (Deklaracja o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich, 4). Dostrzeganie zaś w każdej wypowiedzi, która zawiera słowa "Żyd", "żydowski", antysemityzmu i przypisywanie zawsze takich intencji wypowiadającemu stanowi nadużycie i przyczynia się do jego zniesławienia. Niestety, w przypadku dyrektora Radia Maryja ostatecznie o to właśnie zniesławianie chodzi. Tym jednak, którzy na różne sposoby chcą "zadeptać" tego kapłana, przypominamy, że tak jak antysemityzm jest grzechem, tak też nienawiść kierowana pod adresem o. Tadeusza Rydzyka jest grzechem. Katechizm Kościoła Katolickiego naucza: "Nienawiść do bliźniego jest grzechem, gdy człowiek dobrowolnie chce dla niego zła. Nienawiść jest grzechem ciężkim, gdy dobrowolnie życzy się bliźniemu poważnej szkody" (KKK 2303). W artykułach atakujących dyrektora Radia Maryja i komentarzach nimi wywołanych aż roi się od "propozycji", co z nim zrobić, gdzie go wysłać itd. Kampania wrogości rozpętana przeciwko Radiu Maryja, ale także przecież jego słuchaczom, to poważna rana zadawana Kościołowi w Polsce. Rana tym boleśniejsza, że zadawana grzechem nienawiści do księdza, zakonnika, który swe życie poświęcił w służbie Odkupicielowi i Jego Matce. Reakcja na to wszystko nie może być inna, jak ta, której nauczył nas Jezus Chrystus: "Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie..." (Mt 5, 44-45).