publikacja 11.08.2007 06:02
Dialog jest jedyną prawdziwą formą duszpasterstwa Kościoła, a nie stoi on w żadnej sprzeczności z tożsamością Kościoła katolickiego - napisał o. Tomasz Dostani w Gazecie Wyborczej.
Artykuł o. Dostatniego jest odpowiedzią na tekst Tomasza P. Terlikowskiego "Koniec katolicyzmu otwartego", zamieszczony w Rzeczpospolitej. Formuły retoryczne, struktury publicystyczne i chęci własne, połączone z nieukrywaną satysfakcją, iż miesięcznik "Więź" ma kłopoty finansowe, niekoniecznie znaczą to, co według publicysty "gniewnego" i "walczącego" mają znaczyć - pisze znany dominikanin i kontynuuje: Terlikowski pisze: "Czas dialogu, poznawania się wzajemnego czy wzajemnej akceptacji poglądów, wydaje się, dobiega końca. Zaczyna się okres ostrego konfliktu ideowego". Oczywiście myśli on o Kościele. Gdyby nie wiedzieć, że to zdanie pochodzi od Terlikowskiego, można by pomyśleć, że napisał je ojciec Tadeusz Rydzyk. I to jest pierwsza pułapka. A zarazem paradoks, który wcale nie jest taki śmieszny. Kiedy używa się klisz "Kościół otwarty", "Kościół zamknięty", i robi się to na poziomie publicystycznym, traci się głębię i teologiczne znaczenie otwartości, odnowy i aggiornamento Jana XXIII. Jednocześnie tak wytrawny myśliciel religijny jak Terlikowski nie zauważa, że gdy wybiera się walkę zamiast "dialogu, spotkania i debaty", to w razie konfliktu ginie się od broni, którą się samemu walczy. A swoją droga o rozwiązywaniu problemów przez konflikt już kiedyś słyszeliśmy, konsekwencje takiego myślenia są w Europie bardzo widoczne - to spadek po marksizmie i leninizmie - zwraca uwagę o. Dostatni. Wolę myślenie o Kościele i dialogu Jana XXIII, Pawła VI, Jana Pawła II i „Dzieci Soboru”, gdyż należą oni do świadków wiary XX wieku i zanim ich duch przeminie, niejeden z bieżących polemistów utraci już dech - deklaruje publicysta. - Kardynał Karol Wojtyła, dokonując recepcji Vaticanum Secundum, napisał: „Papież Paweł VI w encyklice »Ecclesiam suam « dokonał klasycznego rozróżnienia trzech kręgów dialogu, jaki wypada podjąć i prowadzić współczesnemu Kościołowi. W kręgu najbliższym znajdują się odłączeni bracia chrześcijanie, jest to więc krąg ściśle ekumeniczny, w kręgu drugim - wyznawcy wszystkich religii pozachrześcijańskich, w kręgu najszerszym (który nb. Ojciec Święty wymienia na pierwszym miejscu) - wszyscy ludzie z uwzględnieniem niewierzących oraz zwolenników ateizmu”. I dalej w swoim myśleniu Paweł VI używa zestawienia pojęć, a kardynał Wojtyła je przypomina: „Świadomość Kościoła - dialog”. I tutaj mamy drugą pułapkę, w którą Terlikowski sam siebie złapał - zauważa o. Dostatni. - Pisze on: „Kościół, może lepiej powiedzieć Kościoły i wspólnoty chrześcijańskie po okresie »inkluzyjności «, stawiania na dialog, otwartości i pluralizmu dość gwałtownie wracają do własnych tożsamości”. Jeśli dobrze rozumiem, dialog, otwartość i pluralizm nie należą do przestrzeni tożsamości Kościoła. Nic bardziej błędnego.
Weźmy pierwsze z brzegu źródło, znowu Pawła VI w interpretacji Wojtyły: „Paweł VI dzięki magistralnej parze pojęć: »świadomość Kościoła - dialog « dopomógł wydobyć ową właściwość duszpasterską Soboru, dopomógł ująć tę ściśle duszpasterską treść, jaka zawiera się w poznaniu Kościoła ad intra i ad extra. Poznanie to - główny cel i zadanie Vaticanum II - ma wywołać pogłębioną świadomość (samoświadomość) Kościoła, gdyż Kościół nie może od nich oderwać swej najgłębszej istoty i tego posłannictwa, którego korzeń tkwi w tajemnicy Chrystusowego Odkupienia. Właśnie dlatego Paweł VI nazywa ów dialog dialogiem zbawienia. Dialog taki jest następstwem dojrzałej świadomości Kościoła, jest owocem dogłębnego obcowania z jego zbawczą istotą. W taki to sposób całe i wszelkie zarazem duszpasterstwo Kościoła sprowadza się do tych dwóch elementów: do świadomości Kościoła (która dla ludzi wierzących jest pewnego rodzaju samoświadomością) oraz do płynącej stąd umiejętności prowadzenia dialogu - nie samego tylko dialogu naukowego, teologicznego, światopoglądowego, czy wreszcie »dialogu społecznego «, ale autentycznego dialogu zbawienia”. Tak rozumiany dialog jest jedyną prawdziwą formą duszpasterstwa Kościoła, a nie stoi on w żadnej sprzeczności z tożsamością Kościoła katolickiego. Oczywiście, jeśli katolickość rozumie się tak, jak to wyraził jeden z polskich katolików świeckich, Bohdan Cywiński, na końcu swej książki "Rodowody niepokornych". Słowa te przez lata były i są credo, i określeniem samoświadomości Kościoła otwartego w najpełniejszym i najpiękniejszym tego słowa znaczeniu. A to, że jest to inne rozumienie Kościoła otwartego niż Terlikowskiego, chyba nie trzeba dalej przekonywać - pisze dominikanin i zamieszcza obszerny cytat z Cywińskiego: "Chcemy być Kościołem posoborowym, a więc Kościołem środków ubogich, Kościołem gotowym do współbudowania świata razem ze wszystkimi ludźmi dobrej woli, przeżywającym ideę uniwersalnej wspólnoty Ludu Bożego i głoszącym powszechne braterstwo, a więc ofiarowującym swą pomoc wszystkim krzywdzonym i prześladowanym. Chcemy być Kościołem wiernym swojemu posłannictwu, a więc wolnym od pokusy jakiegokolwiek noekonstantynizmu i stojącym na straży godności i wolności osoby ludzkiej, Kościołem ludzi, którzy potrafią świadczyć i którzy wiedzą, że świadectwo bywa czasem trudne, a czasem wymaga płacenia wysokich cen za Prawdę, w którą się wierzy. Jednocześnie chcemy być Kościołem otwartym na wszystkie autentyczne wartości ludzkie, także i na te, które spotykamy poza Kościołem".