Co robią Europejczycy, by nie urazić muzułmanów

Rzeczpospolita/a.

publikacja 21.08.2007 05:13

Zakaz jedzenia wieprzowiny, usuwanie krzyży z miejsc publicznych, nieuczenie w szkołach o Holokauście. Europejczycy robią coraz dziwniejsze rzeczy, żeby tylko nie urazić muzułmańskich współobywateli - napisała Rzeczpospolita.

W Europie mieszka już ponad 15 mln wyznawców Allaha. Działania władz i organizacji pozarządowych, które starają się dbać o ich psychiczny komfort, często jednak wywołują kontrowersje. W tym roku protestowali na przykład angielscy skauci, którym podczas obozów zabroniono jedzenia tradycyjnych wieprzowych kiełbasek z ogniska. W Szkocji pracownicy służby zdrowia nie będą zaś mogli w ogóle jeść przy swoich biurkach podczas świętego miesiąca ramadan. Widok jedzenia mógłby bowiem sprawić przykrość poszczącym wówczas muzułmanom. - Wspaniała idea, jaką jest zgodne współżycie przedstawicieli rozmaitych ras, narodowości i kultur, wymaga poświęceń. Wszyscy, niezależnie od koloru skóry, powinni się czuć u nas komfortowo -powiedziała Rz Miriam Roberts z organizacji Multicultural UK. Podobne praktyki wywołują sprzeciw konserwatystów. - Wielu ludzi wypiera się własnej tradycji i obyczajów, by przypadkiem kogoś nie urazić. A najzabawniejsze jest to, że większość muzułmanów również się z tego śmieje - powiedział Rz John Midgley z brytyjskiej Kampanii przeciwko Politycznej Poprawności. Pracownicy szkockiej służby zdrowia nie mogli uwierzyć własnym uszom, gdy ogłoszono im nowe zarządzenie szefostwa: od 12 września przez miesiąc nie będą mogli jeść przy swoich biurkach. Z korytarzy znikną również wózki rozwożące kanapki i napoje, a nawet maszyny z batonikami. Wszystko po to, żeby nie drażnić widokiem jedzenia muzułmańskich pracowników i pacjentów. W połowie września zaczyna się bowiem święty dla muzułmanów miesiąc - ramadan. W jego trakcie wyznawcy Allaha muszą pościć od świtu do zmierzchu. - To kwestia tolerancji. Te przepisy mają pomóc w ugruntowaniu dialogu międzyreligijnego w miejscu pracy. Dzięki nim ludzie będą mogli poznać muzułmańskie obyczaje i uwrażliwić się na problemy tej społeczności - powiedział Rz Na'eem Raza z pozarządowej organizacji Meem, pod wpływem której służba zdrowia wprowadziła zakaz. Jego argumenty nie przekonują jednak szkockich konserwatystów, którzy nie ukrywają swojej irytacji. -Co za idiotyzm! Jeżeli muzułmanie chcą się przez miesiąc głodzić, to proszę bardzo. Ale jak można narzucać podobne obyczaje innym -oburzał się w rozmowie z Rz Bill Aitken, parlamentarzysta Partii Konserwatywnej.

Powyższa historia w krajach zachodniej Europy nie jest jednak niczym wyjątkowym. Brytyjskie Towarzystwo Skautyzmu zabroniło ostatnio swoim podopiecznym jedzenia kiełbasek z ogniska, co było odwieczną tradycją na harcerskich obozach. Powód: widok skwierczącej na ogniu wieprzowiny mógłby urazić uczucia muzułmanów. Od tego roku skauci podczas wypraw muszą się więc zadowolić wegetariańskimi potrawami z plastikowych pudełek. - Dzieci są zachwycone - przekonują przedstawiciele Towarzystwa. W rzeczywistości jednak skauci, z którymi rozmawiali brytyjscy dziennikarze, są bardzo zawiedzeni. Podobne przykłady można mnożyć. Kilka miesięcy temu w jednej z angielskich szkół zabroniono dzieciom śpiewać piosenkę o trzech świnkach (świnia to dla muzułmanów nieczyste zwierzę) i zamiast tego kazano zaśpiewać o "trzech szczeniaczkach". W brytyjskich szkołach nauczyciele unikają również mówienia o Holokauście, żeby nie wywołać gniewnej reakcji muzułmańskich uczniów i wzrostu antysemickich nastrojów. Inną sprawą jest usuwanie z przestrzeni publicznej symboli chrześcijańskich. Pod wpływem nacisku Włoskiego Związku Muzułmanów ze szpitali na Półwyspie Apenińskim znikają krzyże. W wielu francuskich szkołach podczas świąt Bożego Narodzenia nie wolno z kolei śpiewać kolęd czy rysować Świętego Mikołaja. - Obawiam się, że podobne działania mogą odnieść skutek odwrotny do zamierzonego i wywołać niechęć Europejczyków do ich muzułmańskich współobywateli. To woda na młyn dla wszelkiego rodzaju ekstremistów grających na antyimigranckim resentymencie -uważa Bill Aitken z Partii Konserwatywnej. I rzeczywiście w Wielkiej Brytanii najostrzej przeciw politycznej poprawności występuje skrajnie prawicowa Brytyjska Partia Narodowa (BNP). - Jak słyszę o czymś takim jak zakaz jedzenia dla białych Brytyjczyków podczas ramadanu, to nóż mi się w kieszeni otwiera - mówi Rz działacz tego radykalnego ugrupowania Phil Edwards. - Wielka Brytania to nasz kraj i to my powinniśmy tu rządzić, a nie przybysze z Afryki. To oni ze swoimi dziwacznymi obyczajami powinni być obywatelami drugiej kategorii, a tymczasem jest odwrotnie - podkreśla.