Hiszpania: Plaga aborcji przybrała rozmiary epidemii

KAI/J

publikacja 21.08.2007 09:40

Przerywanie ciąży stało się w Hiszpanii tak masowym zjawiskiem, że stało się prawdziwą epidemią - stwierdza Instytut Polityki Rodzinnej (IPF) w tym kraju.

Ocenia on, opierając się na danych oficjalnych, że od czasu, gdy w 1985 zalegalizowano w Hiszpanii aborcję, dokonano tam prawie 1,2 mln tego rodzaju "zabiegów". A w 10-leciu 1996-2006 ich liczba prawie się podwoiła, czyniąc z Hiszpanii kraj o największym wzroście liczby przerywania ciąży przed Belgią i Holandią. Wskaźniki ze wspólnot autonomicznych Balearów i Walencji za rok ubiegły, mówiące o wzroście o 12,6 i o 8 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim, w połączeniu z danymi z innych regionów, świadczą o tym, że w minionym roku przeprowadzono 97 tys. aborcji - oświadczył Eduardo Hertfelder, przewodniczący IPF. Dodał, że jeśli tendencja ta się utrzyma, to w 2010 r. na pięć ciąż jedna kończyć się będzie śmiercią poczętego dziecka, w liczbach bezwzględnych będzie to ok. 125 tys. "zabiegów" rocznie. Zdaniem przewodniczącego, w Hiszpanii w ub.r. trwała "niepowstrzymana eskalacja aborcji". 97 tys. przypadków przerywania ciąży w ub.r. stanowi 6-procentowy wzrost w porównaniu z poprzednim rokiem i oznacza, że codziennie w całym kraju zabija się średnio 266 poczętych dzieci, czyli dokonuje się jednej aborcji co 5,4 minuty lub jeszcze inaczej - ponad 11 aborcji co godzinę. Hertfelder przewiduje, że w tym roku zostanie przekroczony próg 100 tys. "zabiegów" rocznie. "Ministerstwo Zdrowia powinno zmienić radykalnie swą politykę w zakresie opieki zdrowotnej i płciowości w obliczu jej oczywistej nieskuteczności, gdy chodzi o zahamowanie lub przynajmniej zmniejszenie wzrostu liczby aborcji" - powiedział przewodniczący Instytutu. Wyraził oburzenie faktem, iż resort nadal nie chce uznać rozróżnienia między aborcją dokonywaną ze względu na zagrożenie fizycznego życia matki a zabiegiem wykonywanym z powodu zagrożenia jej zdrowia psychicznego. Te ostatnie stanowią przytłaczającą większość aborcji (96,7 proc.). "Dalsze zamykanie oczu na rzeczywistość lub ukrywanie zbankrutowanej polityki tym bardziej nie jest skutecznym rozstrzygnięciem problemu" - dodał Hertfelder. Według Instytutu, konieczne jest szukanie nowych rozwiązań, w tym rozwijanie polityki zapobiegania i przeciwdziałania aborcji, która winna iść w czterech kierunkach: uwrażliwiania i uświadamiania ludziom doniosłości oraz osobowej i społecznej wartości narodzin, ciąży i macierzyństwa; wzrostu świadczeń publicznych i dotacji dla kobiet ciężarnych; pomagania i wspierania ich oraz odpowiednich informacji dla kobiet spodziewających się dziecka.