Eksterminacja chrześcijańskiego Wschodu

Jacek Dziedzina

GN 36/2013 |

publikacja 05.09.2013 00:15

Świat zachodni przegapił największą tragedię XXI wieku: eksterminację chrześcijan na Bliskim Wschodzie. Wkrótce mogą zostać po nich wyłącznie spalone kościoły, puste domy i dwa tysiące lat historii.

Koptowie są jedną z najbardziej zagrożonych wspólnot chrześcijańskich na Bliskim Wschodzie. Na zdjęciu modlitwa w katedrze Abbassiya w Kairze, po jednym z zamachów na współwyznawców MAHMUD HAMS /AFP PHOTO/east news Koptowie są jedną z najbardziej zagrożonych wspólnot chrześcijańskich na Bliskim Wschodzie. Na zdjęciu modlitwa w katedrze Abbassiya w Kairze, po jednym z zamachów na współwyznawców

Tu już nie chodzi o incydentalne przypadki dyskryminacji ani nawet o bardziej zorganizowane i regularne prześladowania w poszczególnych krajach. Chrześcijaństwu na Bliskim Wschodzie, czyli we własnej kolebce, grozi całkowite wymazanie z mapy społeczno-religijnej tego regionu świata. W czasie gdy na Zachodzie karierę robiła walka z mitycznym ociepleniem klimatu i wydumaną homofobią, gdy ekoterroryści przypinali się do drzew w obronie unikatowych gatunków owadów przed budującymi się autostradami, a rozkapryszone gwiazdy show-biznesu i politycznie poprawne pięknoduchy płakały nad rzekomym prześladowaniem kiczowatych artystek-skandalistek marki Pussy Riot – w tym samym czasie w wielu krajach muzułmańskich drastycznie malała liczba chrześcijan. Nie z powodu spadającej liczby urodzeń, ale z powodu nadmiernej umieralności – na skutek zamachów, podpaleń, masowych mordów – a przede wszystkim w wyniku prawdziwego exodusu na niespotykaną dotąd skalę. Kawiorowi obrońcy praw człowieka do dziś jednak nie chcą nazwać tych tragedii po imieniu: współczesny holokaust chrześcijan jest jednym z największych pogromów w dziejach ludzkości.

Ziemia Jezusa bez chrześcijan

Jeszcze w II połowie XX wieku co piąty mieszkaniec Bliskiego Wschodu był wyznawcą Chrystusa. Dziś zaledwie 4 proc. populacji tego regionu stanowią chrześcijanie. Ich odpływ zaczął się jednak już na początku minionego stulecia. Najpierw exodus Ormian w czasie I wojny światowej, potem grecko-prawosławny exodus z Egiptu w latach 50. XX wieku. Przyczyną są także ciągnące się od dekad konflikty wewnętrzne w poszczególnych państwach regionu. W tym ostatnim przypadku dobrą ilustracją jest sytuacja w Ziemi Świętej: na przykład w Betlejem w latach 60. XX wieku chrześcijanie stanowili ok. 90 proc. populacji, dziś to już grubo mniej niż połowa. W samej Jerozolimie w ciągu niespełna 70 lat liczba mieszkańców spadła o połowę. Według prognoz ONZ, chrześcijanie w Izraelu i Palestynie przetrwają jeszcze maksymalnie dwa pokolenia.

Z największym od lat exodusem mieliśmy do czynienia w Iraku – to efekt zachodniej agresji na ten kraj (której dokonano pod fałszywym pretekstem szukania broni chemicznej), z którego uciekła już większość chrześcijan, zamieszkujących te ziemie od czasów pierwotnego Kościoła. Przed wojną w 2003 roku Irak zamieszkiwało ok. 1,4 mln chrześcijan, dziś to już mniej niż 300 tys.! Padli oni ofiarą zemsty islamistów, uznających chrześcijan za sprzymierzeńców najeźdźców z Zachodu. Jeden z najbardziej krwawych ataków na społeczność chrześcijan miał miejsce 31 października 2010 roku, gdy islamscy rebelianci zabili 44 wiernych oraz dwóch księży w syryjsko-katolickiej katedrze w Bagdadzie. Była to katastrofa, która sprawiła, że chrześcijanie zaczęli masowo uciekać z Iraku. Patriarcha Kościoła chaldejskiego Louis Sako mówił, że w Iraku było kiedyś 300 kościołów. Dziś zostało tylko ponad 50 i nawet te wciąż są celami ataków. Według danych organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie, tylko w latach 2003–2010 milion irackich chrześcijan musiało opuścić swoje domy, pół miliona chrześcijan przebywało w obozach dla uchodźców; w tym czasie zamordowano 50 duchownych i ponad 3000 wiernych.

Powtórka z Iraku

Podobny scenariusz może rozegrać się po spodziewanym ataku amerykańskim na Syrię (do której zresztą uciekali najpierw chrześcijanie iraccy) i kolejne starożytne Kościoły znikną z własnej ojczyzny. To zresztą ma miejsce już teraz, odkąd w syryjskiej rebelii coraz silniejsze stały się bojówki muzułmańskich ekstremistów. Fizyczna likwidacja chrześcijaństwa w tym kraju to przemilczany „efekt uboczny” wsparcia Zachodu dla walczących z reżimem sił tworzących Wolną Armię Syryjską. Organizacje kościelne już donoszą, że z najbardziej zbuntowanego miasta Homs aż 90 proc. chrześcijan uciekło z powodu nagłego wzrostu przemocy na tle religijnym. Bojówkarze chodzili od domu do domu i kazali im się wynosić w ciągu kilku minut. Dla jasności na murach pojawiły się napisy: „Chrześcijanie do Bejrutu!”. Syrię zamieszkiwała dotąd jedna z najstarszych wspólnot chrześcijańskich. I chociaż od wieków krajobraz zdominowany jest przez minarety stojące przy meczetach, to między nimi można dostrzec również liczne kościoły. Niektóre z nich pamiętają pierwsze wieki po Chrystusie. W Maalula, wiosce położonej 1700 m n.p.m., w konwencie św. Sergiusza znajduje się mała świątynia z III wieku. W wiosce do dziś w rodzinach mówi się po aramejsku, w języku, którego używał Jezus. Kilkadziesiąt kilometrów stąd – w Seidnaya – znajduje się największe na Bliskim Wschodzie sanktuarium maryjne. Pielgrzymują tu zarówno chrześcijanie wszystkich obrządków i wyznań, jak i muzułmanie. Można powiedzieć, że w Syrii mieszkają potomkowie pierwszych chrześcijan: przecież to tutaj powstały najstarsze (po Jerozolimie) wspólnoty chrześcijańskie, w Antiochii Syryjskiej (należącej dziś do Turcji) po raz pierwszy nazwano uczniów Jezusa chrześcijanami. Są tutaj zarówno wspólnoty obrządków prawosławnych, jak i wschodnie Kościoły pozostające w jedności z Rzymem. W sumie ok. 10–12 proc. społeczeństwa syryjskiego modliło się słowami „Ojcze nasz”. Do niedawna Syria była też jednym z nielicznych w tej części świata przykładem w miarę zgodnego współżycia muzułmanów i chrześcijan. W pewnym sensie była to zgoda odgórnie regulowana. Rządzący krajem alawici (odłam islamu szyickiego, do którego należy tamtejszy establishment polityczno-wojskowy) przedstawiali siebie jako gwarantów bezpieczeństwa innych mniejszości, w tym chrześcijan, ale faktem jest, że kilkanaście wyznań cieszyło się stosunkowo dużą wolnością religijną. Teraz chrześcijanie padają ofiarą wojny religijnej, ale toczonej głównie wewnątrz islamu: między sunnitami, stanowiącymi większość mieszkańców, ale przez lata dyskryminowaną przez reżim, a szyitami, z których wywodzą się właśnie rządzący alawici. Konflikt jest również szerszy, międzynarodowy: sunnickich rebeliantów – a raczej bojówkarzy przybyłych z różnych krajów – wspiera sunnicka Arabia Saudyjska, podczas gdy alawicki reżim wspiera szyicki Iran. Pośrodku zaś są chrześcijanie. Obrywają najbardziej – dokładnie tak samo jak w Iraku.

Wiosna radykałów

Masowy exodus oraz wzmożone prześladowania chrześcijan to w ogóle efekt tzw. arabskiej wiosny, która uaktywniła islamskich radykałów również w innych krajach. Najboleśniej odczuli to Koptowie, egipscy chrześcijanie. Islamscy ekstremiści dokonują w Egipcie systematycznego niszczenia kościołów oraz prowadzonych przez chrześcijan szkół, sklepów, sierocińców, a nawet aptek. Ich celem jest usunięcie wszelkich śladów chrześcijaństwa w tym kraju. Tu zresztą sytuacja jest bardzo skomplikowana: prześladowania stały się silniejsze niż zawsze, odkąd u władzy znalazło się Bractwo Muzułmańskie.

Teraz jednak, po obaleniu przez wojsko rządów Bractwa, akty agresji ze strony radykałów przekraczają wszelkie „normy”: w rzeczywistości chrześcijanie padają ofiarą polityki prowadzonej przez armię według zasady „dziel i rządź”. Islamiści mszczą się na chrześcijanach za poparcie przewrotu wojskowego, ale generałowie dobrze wiedzieli, że tak się to skończy, gdy przed kamerami obok siebie ustawili liderów Koptów. Wśród bojówkarzy podpalających kościoły są zarówno bezrobotni, sfrustrowani muzułmanie, jak i najbardziej radykalne ugrupowania, które chcą przejąć schedę po Bractwie, na ich konto de facto dokonując pogromu wśród chrześcijan. A dowody bierności wojska w obliczu przemocy wobec Koptów są namacalne. Niedawno do Kairu przybyły siostry zakonne, które uciekły z jednej z miejscowości, gdzie spalono im klasztor i kościół. Tyle że to nie było szybkie podpalenie, w którym „nieznani sprawcy” uciekają i trudno ich złapać. Świadkowie mówią, że to nie trwało moment: rano spalono jedną część, po południu drugą… Gdzie była policja? Gdzie była armia? Odpowiedzi nasuwają się same. W innej miejscowości spalono klasztor. Po napadzie policja wcale się nie pokazała, nie przyszli nawet po to, by ocenić szkody. Na ośrodek napadła grupa ponad 300 uzbrojonych mężczyzn. Oprawcy przeszukali cały ogromny kompleks, obejmujący także szkołę, centrum dla niepełnosprawnych i teatr. Niszczyli wszystko, co wpadło im w ręce. Wiele chrześcijańskich rodzin ze strachu opuściło swe domy. W minioną niedzielę agencje doniosły o grupie 84 Egipcjan oczekujących na rzymskim lotnisku Fiumicino na decyzję włoskich władz w sprawie azylu politycznego. Prawie wszyscy są Koptami, wśród nich jest 19 dzieci. Nie są wyjątkiem: wielu Koptów decyduje się na wyjazd z kraju. „Akty przemocy wobec chrześcijan na Bliskim Wschodzie mogą być ze sobą powiązane. Jest presja na wyznawców Chrystusa, która powoduje, że decydują się na ucieczkę” – mówi wprost Tawadros II, zwierzchnik prawosławnych Koptów.

Realizacja planu?

Słowa Tawadrosa o dziwnym powiązaniu aktów przemocy wobec chrześcijan w wielu krajach wcale nie są przesadzone. Żeby zrozumieć ten problem głębiej, warto przyjrzeć się temu, jaki jest stosunek elit Arabii Saudyjskiej (sojusznika USA w regionie) do chrześcijaństwa. Znacząca jest tutaj wypowiedź wielkiego muftego Arabii Saudyjskiej, szejka Abdula Aziz bin Abdullaha, z kwietnia tego roku: „Należy zburzyć wszystkie kościoły na Półwyspie Arabskim”. Słowa te padły podczas spotkania z delegacją Kuwejtu. Temat pojawił się w kontekście pewnego kuwejckiego parlamentarzysty, który niedawno domagał się zburzenia kościołów. Po licznych protestach chrześcijan „złagodził” stanowisko i powiedział, że jest tylko za zakazem budowania nowych świątyń. Kuwejcka delegacja zwróciła się zatem o opinię do wielkiego muftego i chciała poznać jego interpretację prawa islamskiego (szarijatu) w tej sprawie. Szejk odpowiedział jednoznacznie: „Kuwejt jest częścią Półwyspu Arabskiego, a zatem należy zburzyć wszystkie istniejące tam kościoły”. Wielki mufty Arabii Saudyjskiej to najwyższy autorytet religijny w tym kraju, blisko związany z saudyjską monarchią, można zatem założyć, że król podziela jego poglądy. „Bliski Wschód zajmuje szczególne miejsce w sercach wszystkich chrześcijan, ponieważ właśnie tam Bóg pierwszy dał się poznać naszym ojcom w wierze”, mówił kilka lat temu Benedykt XVI. To z powodu malejącej w zatrważającym tempie liczby chrześcijan na Bliskim Wschodzie papież zwołał specjalny Synod dla Kościołów wschodnich. Jego zwieńczeniem była pielgrzymka na Cypr. Rozbrzmiewające wówczas maronickie hymny spod libańskich cedrów, widok patriarchów Jerozolimy i starożytnej Antiochii stojących przy jednym ołtarzu, radosny taniec pielgrzymów z Syrii i Libanu uświadamiały nam, że Bliski Wschód, który czasem wydaje się być tak dalekim i obcym nam światem, dla chrześcijan musi pozostać bliski na zawsze. Choć przy ciągnącym się exodusie współwyznawców będzie to coraz trudniejsze. Międzynarodowa organizacja Open Doors zbiera podpisy pod petycją w obronie syryjskich chrześcijan. Zostanie ona przekazana polskiemu rządowi, UE i ONZ. Więcej o akcji i petycja do pobrania na: www.opendoors.pl

Kościoły Bliskiego Wschodu – najstarsze wspólnoty chrześcijańskie

Ortodoksyjne Kościoły wschodnie • Asyryjski Kościół Wschodu (nestorianie), nie przyjął nauczania soboru w Efezie z 431 r., odwołuje się do tradycji antiocheńskiej, a więc do św. Piotra Apostoła Kościoły, które nie przyjęły nauczania soboru chalcedońskiego w 451 roku (monofizyci) • Syryjski Kościół Ortodoksyjny • Ortodoksyjny Kościół Koptyjski – najliczniejsza wspólnota chrześcijańska w  Egipcie, tradycję wywodzi od św. Marka Apostoła • Ortodoksyjny Kościół Etiopski • Ormiański Kościół Apostolski Kościoły przyjmujące nauczanie siedmiu pierwszych soborów • Patriarchat Ekumeniczny Konstantynopola • Cypryjski Kościół Prawosławny (założony przez św. Barnabę) • Patriarchat Antiochii • Patriarchat Jerozolimy Katolickie Kościoły wschodnie (wyodrębnione z ortodoksyjnych Kościołów wschodnich, pozostające w jedności z Rzymem, ale zachowujące swoją tradycję liturgiczną): • Kościół katolicko-koptyjski – wyodrębniony z odpowiednika ortodoksyjnego (głównie Egipt, ale również Liban) • Etiopski Kościół katolicki • Kościół syryjsko-katolicki (głównie Syria, Liban, Irak, ale również Egipt, Jordania). • Kościół maronicki – powstał w VII wieku, pozostaje w jedności z Rzymem od czasu wypraw krzyżowych (głównie Liban) • Chaldejski Kościół katolicki – przed agresją USA na Irak była to największa wspólnota chrześcijańska w tym kraju. • Kościół ormiański (oprócz Armenii – m.in. Syria, Liban) • Kościół melchicki – (Liban, Syria, Jordania, Izrael) – obecnego patriarchę melchickiego (nazywanego patriarchą Antiochii i całego Wschodu).

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.