Przeciwne zdania w sprawie Radia Maryja

Dziennik/a.

publikacja 05.09.2007 07:38

Radio Maryja i ojciec Tadeusz Rydzyk podzielili dwóch najbardziej wpływowych hierarchów w polskim Kościele - pisze Dziennik.

Kardynał Stanisław Dziwisz i arcybiskup Józef Michalik mają przeciwne zdania w sprawie odwołania dyrektora toruńskiej rozgłośni. A to oznacza, że w najbliższym czasie problemy związane z Radiem Maryja nie zostaną rozwiązane - uważa Dziennik. Arcybiskup Michalik w rozmowie z Dziennikiem nie kryje zdumienia z powodu opublikowania wystąpienia kardynała Dziwsza podczas ostatnich obrad Episkopatu, w którym postuluje on odwołanie o. Rydzyka. "Jestem zdumiony że słowa z zamknietego zebrania biskupów są drukowane w mediach" - mówi nam przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski. I dodaje, że w związku z tym upadł pomysł wystosowania listu biskupów do generała redemptorystów. Być może Episkopat wróci do niego w nieokreślonej przyszłości na zebraniu plenarnym. To niecodzienna sytuacja. Dotąd spory biskupów nie wychodziły poza salę obrad, a tym bardziej nie były prowadzone na forum publicznym. W poniedziałek, gdy Tygodnik Powszechny ujawnił wystąpienie kard. Dziwisza wydawało się, że nastąpił przełom. Metropolita krakowski zarzucił Radiu Maryja, że zaczyna zastępować Episkopat i decydować o kierunku duszpasterstwa w Polsce oraz, że stanowi zagrożenie dla jedności Kościoła. "Wydaje się bezwzględnie koniecznym ustanowienie nowego zarządu Radia Maryja i Telewizji Trwam" - konkludował swój wywód. A biskupi krytyczni wobec Radia Maryja uznali to za zapowiedź rychłej interwencji. "Metropolita krakowski podjął słuszne działanie" - mówił wczoraj KAI metropolita gdański abp Tadeusz Gocłowski. Zdecydowane słowa miały przesądzająć sprawę - biskupi diecezjalni w liście do generała redemptorystów będą postulować odwołanie dyrektora toruńskiej rozgłośni. O napisaniu takiego listu zdecydowali podczas spotkania 25 sierpnia na Jasnej Górze. Z naszych ustaleń wynika, że miał on być napisany "w duchu wystąpienia kard. Dziwisza" - jak nam ujawnił jeden z biskupów. Ale nieoczekiwanie z poglądami kard. Dziwisza nie zgodził się wczoraj abp Józef Michalik. W rozmowie z Dziennikiem stwierdził, że "nie ma problemu samego Radia Maryja". Nie podziela też zarzutów kard. Dziwisza i jest przeciwny odwołaniu ojca dyrektora. Dopytywany przez nas, czy o. Rydzyk powinien odejść, odpowiada: "Byłoby wielką krzywdą społeczną, krzywdą dla redemptorystów i dla Kościoła, gdyby teraz ktoś chciał narzucić tu jakieś uprzednio wypracowane rozwiązanie". Jednak to nie różnice poglądów wzbudziły największe emocje abp. Michalika, lecz wyjawienie przebiegu obrad Episkopatu. Podobnie jak abp. Michalik uważa bp Stanisław Stefanek. "My się spotykamy i rozmawiamy, nie po to, żeby powtarzać to potem w mediach. Nie rozumiem skąd ten pomysł. Dawniej przysięgaliśmy, że milczymy. Teraz nie ma przysiegi i robi się taki jarmark" - nie krył emocji biskup łomżyński. W obronie o. Rydzyka wystąpił wczoraj premier Jarosław Kaczyński. "To radio to jeden człowiek. Zabrać tego człowieka - nie ma radia. To jest dla mnie zupełnie coś oczywistego" - stwierdził, polemizując z postulatem kard. Dziwisza o odwołaniu o. Rydzyka. "Rozdźwięk między hierarchami potwierdza tezę kard. Dziwisza, że Radio Maryja dzieli polski Kościół' - komentuje różnice zdań między arcybiskupem a kardynałem senator PO Jarosław Gowin. Według niego, ta różnica oznacza, że w najbliższym czasie nie należy się spodziewać rozwiązania sprawy Radia Maryja, tym bardziej że weszliśmy w czas ostrego konfliktu politycznego, którego toruńska rozgłośnia jest aktywnym uczestnikiem i przedmiotem przedwyborczych gier.

Zdaniem Dziennika jedyną osobą, która może rozwiązać problem ojca Tadeusza Rydzyka i Radia Maryja jest sam ojciec dyrektor. Po ujawnieniu głębokich różnic wśród hierarchów widać, że problem nie zostanie przez nich szybko rozwiązany. Głos kardynała Stanisława Dziwisza dawał nadzieję, że wkrótce dojdzie do przełomowych rozstrzygnięć. Opinie arcybiskupa Józefa Michalika tonują te nadzieje i pokazują, że jeszcze długa droga do wypracowania jednego stanowiska przez Episkopat. W Episkopacie polskim ścierają się dwie tendencje - diagnozuje Dziennik. Wszyscy biskupi świetnie zdają sobie sprawę, że ojciec Tadeusz Rydzyk w swych polemikach mocno przesadza i zbytnio angażuje się w politykę, ale jednocześnie doceniają rolę ewangelizacyjną jego rozgłośni radiowej. Jak mówi jeden z biskupów, dlaczego mamy atakować medium, które do kilku milionów ludzi mówi o ochronie życia, czy złu aborcji i eutanazji? Dotychczas te drugie racje przeważały nad krytyką. Wydawało się, że ostatnie spotkanie biskupów diecezjalnych na Jasnej Górze to zmieniło i górę wzięli krytycy. Udało się nawet powołać zespół, który miał napisać krytyczny list do generała zakonu redemptorystów. Tymczasem różnica zdań między kardynałem Stanisławem Dziwiszem i arcybiskupem Józefem Michalikiem pokazuje, że sprawa jest otwarta i tak naprawdę nie wiadomo, jakie stanowisko przyjmie cały Episkopat. Przy okazji wyszedł problem tajności obrad Episkopatu - zauważa Dziennik. Kościół ma swoje sposoby rozwiązywania problemów, często robi to w zaciszu gabinetów i w toku dyskretnych rozmów. Tymczasem ciśnienie mediów, a może - jak sugeruje arcybiskup Michalik - także niedyskrecja biskupów, spowodowały, że sposób rozwiązania problemu został ujawniony i w związku z tym zawieszony. Nawet gdyby biskupi przegłosowali postulat o odwołaniu ojca dyrektora, może minąć wiele miesięcy, nim redemptoryści go zrealizują - analizuje Dziennik. O ile w gronie biskupów diecezjalnych wniosek o odwołanie ojca Tadeusza Rydzyka ma pewne szanse, o tyle w gronie całej Konferencji Episkopatu, a więc biskupów diecezjalnych i pomocniczych, są one bardzo niewielkie. A właśnie w tym gronie ma być dyskutowana sprawa Radia Maryja w październiku. Gdyby jednak taki postulat przeszedł, na pewno napotka on opór w samym zakonie. Nasz Episkopat może wówczas odwołać się do odpowiedniej kongregacji w Stolicy Apostolskiej, a ta zmusi redemptorystów do spełnienia postulatu polskich biskupów. Redemptoryści wiedzą jednak, że odsunięcie o. Rydzyka oznaczać będzie koniec Radia Maryja i innych dzieł z nim związanych. Ich upadek pociągnie za sobą potężne problemy finansowe dla polskiej prowincji. Dlatego zapewne powierzą mu stanowisko ojca dyrektora honorowego albo jakąś inną zaszczytną funkcję, pozostawiając decydujący wpływ na radio, tak aby swoją niewątpliwą charyzmą przyciągał słuchaczy - snuje domysły Dziennik. Po wielu miesiącach albo latach wrócimy więc do punktu wyjścia. Jakie jest inne rozwiązanie? - pyta Dziennik. Jedynym skutecznym wydaje się praca nad samym o. Rydzykiem. Czy można zmienić jego mentalność, język, stosunek do polityki, innych religii i narodów? Wydaje się to równie mało prawdopodobne jak odwołanie, ale może warto spróbować. Jak na razie na pewno warto, aby na antenie mediów ojca Rydzyka pojawiały się poglądy zgodne z linią Episkopatu czy Soboru Watykańskiego II, a to wydaje się do zrealizowania.