Radio Maryja i Telewizja Trwam znakami sprzeciwu

Nasz Dziennik/a.

publikacja 11.09.2007 16:55

Zdumienie rodzi fakt, że najwięksi zwolennicy pluralizmu w mediach, a nawet w uprawianiu teologii i proponowaniu dróg realizacji misji pastoralnej Kościoła Chrystusowego nie mogą znieść Radia Maryja i Telewizji Trwam - napisał w Naszym Dzienniku ks. prof. Walerian Słomka.

Dalej czytamy: Okazało się, że ten ich pluralizm zmierza do sprowadzania wszystkiego do jedynie słusznego widzenia świata i kształtowania go pod dyktando jawnych czy ukrytych salonów, co przejawia się zwłaszcza w sposobie rozumienia Chrystusowego Kościoła i jego posłannictwa w świecie, zleconego mu przez Jezusa Chrystusa. Dramaturgia ataków na Radio Maryja i Telewizję Trwam miała swój początek w dopuszczeniu tych środków społecznego przekazu do zaistnienia, a następnie ustawicznego godzenia w ich twórcę - ojca dyrektora Tadeusza Rydzyka. Te ataki narastały szczególnie wtedy, gdy okazywało się, że miliony Polek i Polaków nie tylko w kraju, ale także na całym globie z wielkim uznaniem przyjmują programy działalności tych środków społecznego przekazu i dziękują Bogu za ich charyzmatycznego twórcę - o. Tadeusza Rydzyka. Ostatnie apogeum tego ataku zaczęło się, gdy Ojciec Dyrektor zgromadził na Jasnej Górze setki tysięcy odbiorców programów swego dzieła, by dziękować Bogu, przez wstawiennictwo Matki Bożej uobecnianej w jasnogórskiej Ikonie, za to dzieło, które według niego jest Jej dziełem. Wspomniane salony dyktujące "poprawność polityczną" także w życiu i działalności Kościoła Chrystusowego podniosły larum! Wykorzystano przy tym i przekłamano wypowiedzi Ojca Dyrektora pod adresem pary prezydenckiej. Rabin z Kalifornii zwrócił się aż do Ojca Świętego Benedykta XVI. Polskie salony zaczęły dyktować Episkopatowi "ostateczne rozwiązanie sprawy" - wysłanie Ojca Dyrektora do Afryki. Rozgoryczenie salonów po komunikacie z obrad Episkopatu wyrażały stwierdzenia: "Jeszcze mu [o. Rydzykowi] się udało". Ale niezupełnie. Jakiś przeciek informował, że Episkopat wystosuje pismo do generała redemptorystów, by on rozwiązał wreszcie ten problem. Inny przeciek to opublikowane na łamach "Tygodnika Powszechnego" z 9 września 2007 r. wystąpienie ks. kard. Stanisława Dziwisza na wspomnianych obradach pt. "Nikt nas nie wyręczy". Przewodniczący Episkopatu ks. abp Józef Michalik w jednym z wywiadów bardzo krytycznie odniósł się do tych przecieków: "Jestem więc zdumiony, że sprawy, które powinny być rozstrzygane w dialogu wśród samych biskupów lub między Konferencją Episkopatu Polski a prowincjałem czy generałem księży Redemptorystów, są dziś upubliczniane, a wypowiedzi z zamkniętego zebrania drukowane w mediach i robiona jest z tego jakaś afera bądź kampania nacisku" ("Nie ma problemu o. Rydzyka", "Dziennik" z 5 września 2007 r.).

Kościół jest jeden Dla prawdziwego katolika, a tym bardziej dla ojca dyrektora Tadeusza Rydzyka nie może być wątpliwości w rozumieniu i akceptacji szczególnej roli Dwunastu i ich następców w odpowiedzialności za depozyt Objawienia (ewangelicznej wiary i moralności) powierzony Kościołowi przez Jezusa Chrystusa. Rola pasterzy Kościoła jest w tym zakresie szczególna. Jezus Chrystus dla wypełnienia tej misji wyposażył ich w szczególny charyzmat władzy i związanej z nim szczególnej odpowiedzialności. Uznając tę elementarną prawdę, trzeba jednak mieć świadomość, że Kościoła Chrystusowego nie stanowią ani sami biskupi, ich współpracownicy, prezbiterzy i diakoni, ani sam stan wiernych życia konsekrowanego, ani wierni świeccy. Kościół Chrystusowy jest Mistycznym Ciałem Chrystusa i jednocześnie wspólnotą ludu Bożego z trzema stanami życia i posłannictwa takimi jak: laikat, hierarchia i osoby życia konsekrowanego. Oczywiście z woli Jezusa Chrystusa wspólnota ta jest hierarchicznie zorganizowana i w pełnieniu swej misji ma kierować się tą zasadą hierarchiczności. Oznacza to, że "władza kluczy Królestwa niebieskiego" jest w rękach następców Apostołów, którzy pozostają w niezbywalnej jedności z Następcą św. Piotra. Nie można jednak przeoczyć faktu, że już sam Jezus Chrystus, obok Dwunastu, powierzył swoją misję także innym w liczbie 72, że wszyscy jego wyznawcy "są solą ziemi i światłością świata". Pierwotny Kościół respektował szczególną rolę Dwunastu i ich następców, z wyróżnieniem św. Piotra, oraz ich następców, ale też ci następcy powoływali swoich współpracowników do wypełnienia ich szczególnej misji. W dzisiejszym Kościele takimi współpracownikami są niewątpliwie z mocy sakramentu święceń prezbiterzy, nie mówiąc o szczególnej misji osób konsekrowanych bez sakramentu święceń oraz wiernych świeckich. Dokumenty II Soboru Watykańskiego, z wyróżnieniem Konstytucji dogmatycznej o Kościele, jasno nakreśliły taką strukturę Chrystusowego Kościoła i godności oraz posłannictwa wszystkich stanów życia, które Kościół stanowią, z niezaprzeczalną rolą i odpowiedzialnością za Kościół i jego misję biskupów pozostających w jedności z Następcą św. Piotra - Biskupem Rzymu. Ostatnie stwierdzenie odwołuje naszą świadomość do kolegialnego charakteru sprawowania władzy i posługi przez Dwunastu z Piotrem na czele, ale też do wyakcentowanego podczas II Soboru Watykańskiego kolegialnego charakteru władzy i misji biskupów z Biskupem Rzymu, czemu praktyczny wyraz dały i dają szczególnie Synody Biskupów oraz postulat kolegialności bycia i działania Episkopatów poszczególnych krajów. Jest rzeczą wspaniałą, że biskupi polscy podjęli wyzwanie kolegialnego bycia i działania już od dziesięcioleci, że kolegialność ta znalazła i znajduje swój wyraz m.in. w obradach Konferencji Episkopatu Polski. Właśnie w ramach tej kolegialności Episkopat nie tylko sprawuje przewodnictwo nad Kościołem Chrystusowym w Polsce, ale też stara się wypracowywać programy duszpasterskich zadań i po licznych przemyśleniach, nawet przy różniących się opiniach, podejmuje w głosowaniu swe decyzje i zalecenia, mające służyć wypełnieniu na polskiej ziemi tej misji, którą Chrystus powierzył Kościołowi.

Jest rzeczą oczywistą, że te decyzje i zalecenia są dla prezbiterów, dla osób życia konsekrowanego i wiernych świeckich zobowiązujące. Nie wyklucza to jednak tego ubogacenia życia i działalności pastoralnej Kościoła, które mają swe źródło w charyzmatycznym wymiarze Kościoła, a ostatecznie w żywej obecności i działaniu Ducha Świętego w Kościele, który "uposaża go w rozmaite dary hierarchiczne i charyzmatyczne, i przy ich pomocy nim kieruje, oraz owocami swoimi go przyozdabia (por. Ef 4, 11-12; 1 Kor 12, 4; Gal 5, 22)" (KK 4). To prawda, że do hierarchii należy osąd, czy dany charyzmat pozostaje w służbie Kościoła, czy nie, ale jest ona zobowiązana do tego, "by nie gasić Ducha, lecz doświadczać wszystkiego i zachowywać to, co dobre (por. 1 Tes 5, 12 i 19, 21)" (KK 12). Przecież tak Duch Święty ubogacał Kościół Chrystusowy przez wieki, że wymienię tu św. Franciszka, św. Katarzynę ze Sieny, św. Maksymiliana Kolbego. Radio Maryja w służbie Kościołowi Nie zamierzam tutaj utożsamiać ojca Tadeusza Rydzyka - dyrektora Radia Maryja, z przytoczonymi świętymi, ale nie mam wątpliwości, że jego dzieło ma znamiona działań charyzmatycznych w służbie Chrystusowego Kościoła, ale też naszej Ojczyzny. Mnie wciąż zastanawia i zdumiewa fakt, że cały Episkopat Polski nie dał rady uruchomić ogólnopolskiego radia katolickiego, ogólnopolskiej telewizji katolickiej, ogólnopolskiego dziennika katolickiego, a dokonał tego ten jeden zakonnik atakowany i zaszczuwany zarówno przez obcych, jak i przez swoich. Ten charyzmat czytelny jest nie tylko przez "moherowe berety" - jak głoszą to rozmaici szydercy - ale też przez miliony głodnych prawdy i sprawiedliwości Polek i Polaków całego globu, wśród których znajdujemy uczonych o najwyższych kwalifikacjach, nie tylko przyznających się do wiary katolickiej, ale również będących dopiero na drodze do takiej wiary. Czy Bóg musi przysłać jeszcze jakąś "oślicę Baala", która przemówi i otworzy oczy i serca na to, co buduje Chrystusowy Kościół i Polskę, a zamknie je na propozycje zmierzające do zniszczenia Kościoła Chrystusowego i hańbienie dziedzictwa oraz chwalebnej tożsamości naszej Ojczyzny? Bogu dzięki, że kolegialne działanie Episkopatu Polski pozwoli na rozeznanie sprawy, tak by można było doczekać się stwierdzenia: "Postanowiliśmy bowiem, Duch Święty i my, nie nakładać na was żadnego ciężaru, oprócz tego, co konieczne" (Dz 15, 28). Taką nadzieję pozwala żywić m.in. wypowiedź w ramach wspomnianego wywiadu przewodniczącego Episkopatu ks. abp. Józefa Michalika zaraz po Konferencji Episkopatu na Jasnej Górze: "Radio Maryja jest poważną instytucją i pełni ważną rolę dla wielu wierzących, a także w życiu społecznym Polski" ("Dziennik" z 5 września 2007 r.). Na kanwie pewnej różnicy w ocenach Radia Maryja i jego dyrektora o. Tadeusza Rydzyka w łonie Episkopatu niektórzy chcą budować swoje nadzieje na zniszczenie tego dzieła.

Podnoszony jest też wciąż problem rzekomego dzielenia polskiego Kościoła przez o. Tadeusza Rydzyka i Jego dzieło. Na litość boską! W dochodzeniu do prawdy Kościół zawsze był stawiany w obliczu różnych opinii i przekonań, ale twórczo wychodził z tego zawsze wtedy, kiedy mógł ustami pasterzy mówić: "Zdało się Duchowi Świętemu i nam". Tak było na Soborze Jerozolimskim i tak było na ostatnim Soborze. Trzeba zająć się raczej nie sztucznie nadymanym podziałem, którego źródło jest gdzie indziej, ale sprawą niszczenia Kościoła. Kościół może, a czasami winien się dzielić w poszukiwaniu prawdy. Jezus Chrystus powiedział: "Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię" (Mt 10, 34). Oczywiście, chodzi o pokój zwodniczy, o pokój budowany na zakłamaniu, na nieprawości. On sam jest Pokojem, bo jest Prawdą, jest Sprawiedliwością. Mądrość naszego Episkopatu w sprawie Radia Maryja i ojca dyrektora Tadeusza Rydzyka wyraża się i w tym, że nie działa pod impulsem jednego czy drugiego członka Episkopatu, lecz kolegialnie, że pamięta przestrogę prawego Gamaliela przed uwięzieniem Apostołów przez Żydów: "Odstąpcie od tych ludzi i puśćcie ich. Jeżeli bowiem od ludzi pochodzi ta myśl czy sprawa, rozpadnie się, a jeżeli rzeczywiście od Boga pochodzi, nie potraficie ich zniszczyć i może się czasem okazać, że walczycie z Bogiem" (Dz 5, 38-39). Pamiętam opowieść z czasów mojego pobytu w Rzymie (1963-1965). Opowieść dotyczyła jednego z włoskich kapłanów, który jeszcze przed pontyfikatem Jana XXIII został oskarżony o zbyt daleko idące lewicowe poglądy i działania, a w konsekwencji zawieszony w tych działaniach. Po objęciu nawy Piotrowej Papież ten kazał poprosić tego kapłana do siebie. Kiedy ten ostatni wchodził do sali audiencyjnej, Jan XXIII powstał i wychodząc ku niemu, zawołał: "Ecco la voce dello Spirito Santo della valle Cremonese - Oto głos Ducha Świętego z doliny kremońskiej". Oby przyszedł czas na takie stwierdzenie pod adresem charyzmatycznego ojca Tadeusza Rydzyka i jego dzieła. Oby w odniesieniu do misji Kościoła pełnionej także przez Radio Maryja, Telewizję Trwam i ich założyciela przestała obowiązywać zasada poprawności politycznej zamykająca usta prawdzie i przymilaniu się wielorakim zafałszowaniom. Oby uznano wagę zasady zmysłu wiary w odniesieniu do milionów szczerze wierzących córek i synów Kościoła Chrystusowego i ojczystych wartości. Oby przyznano zasadność starożytnemu stwierdzeniu: "vox populi - vox Dei; głos wierzącego ludu głosem Boga". Trzeba stwierdzić na koniec, że ojciec dyrektor Tadeusz Rydzyk oraz powołane przez niego dzieła - Radio Maryja i Telewizja Trwam, mimo wszystkich swych niedoskonałości i braków, stanowią ewangeliczny znak sprzeciwu, a także stanowią znak, któremu sprzeciwiają się i sprzeciwiać się będą. Nie wolno jednak dopuścić do tego, by pod wpływem wrogich Kościołowi i Polsce insynuacji przyjęto faryzejskie stwierdzenie, "że lepiej jest dla was, gdy jeden człowiek umrze za lud, niż miałby zginąć cały naród" (J 11, 50).