Szkoły nie chcą etyków?

Gazeta Wyborcza/a.

publikacja 13.09.2007 17:23

Zajrzyjcie do ofert pracy. Szukałam w internecie, gazetach, na stronach kuratoriów. Zero ofert dla etyków, pełno dla anglistów - mówi w rozmowie z Gazetą Wyborczą Anna Olszewska, nauczycielka religii i etyki z Dąbrowy Górniczej.

Aleksandra Pezda: Szuka pani pracy jako etyk w szkole? Anna Olszewska, nauczycielka religii i etyki z Dąbrowy Górniczej: Tak, bez skutku. Wczoraj napisaliście, że szkoły tłumaczą rodzicom, że nie ma nauczycieli do etyki. Zajrzyjcie do ofert pracy. Szukałam w internecie, gazetach, na stronach kuratoriów. Zero ofert dla etyków, pełno dla anglistów. W sierpniu, kiedy było wiadomo, że ocena z religii lub etyki ma być wliczana do średniej, pomyślałam, że to szansa. Dostanę etat, będę miała konkretnych uczniów i klasy. Wysłałam kilkanaście CV - do każdej szkoły w mieście. Żadna nie przyjęła. Rozmawiałam z kilkoma dyrektorami. Słyszałam: Poczekamy, nie ma dokładnych wytycznych z ministerstwa, zdecydujemy po spotkaniu z rodzicami. Od rodziców usłyszałam, że w jednej szkole dyrektor sugerował, żeby napisali tylko oświadczenia, że dziecko nie będzie chodziło na religię, a nie podania o etykę. Mówił: "Bo to, wiecie państwo, późno będą lekcje, dziecko będzie czekało". Myślę, że tu raczej nie chodzi tylko o pieniądze. - Dyrektorzy mają kłopot, jak zorganizować przedmiot dla kilku uczniów z jednej klasy. - Na pewno. Więc najprościej zepchnąć dziecko na świetlicę. A przecież można zebrać jedną grupę z całej szkoły i zrobić zajęcia. W końcu to dwie godziny tygodniowo. Myślę, że przyczyna tkwi i w tym, że w szkołach niechętnie się patrzy na tych, którzy nie zapisują się na religię. Opowiadały mi o tym dzieci, dla których prowadzę lekcje religii, ale protestanckiej. W szkole, gdzie rodzice tej mniejszości się skrzyknęli, dyrekcja poszła im na rękę. Dzieci mówią, że dopiero teraz czują się równe pozostałym. Dotąd dzieliły się na te, które "chodzą na religię", i te, które "chodzą do świetlicy". Były też przytyki:" Ty, niewierzący!". A dla dzieci to bardzo trudna sytuacja, tak "różnić się" od rówieśników. - A protestanci z innych szkół? - Mają religię w swoich zborach. Ale te oceny jedna szkoła respektuje, a inne - nie. Sądzę też, że nie będą się liczyły do średniej, bo nie są to zajęcie "objęte systemem edukacji", a taki wymóg jest zapisany w rozporządzeniu Ministerstwa Edukacji. - Czy ocena z religii powinna być wliczana do średniej ocen? - Zastanawiam się w ogóle nad miejscem religii w szkole. Katolickiej, protestanckiej czy innej. Uważam, że wyznanie to prywatna sprawa uczniów, a zaangażowanie religijne to kwestia ich rodziny i Kościoła. Szkoła to nie miejsce dla przeżyć duchowo-religijnych, tylko miejsce do zapoznania się z konkretną wiedzą. W szkole powinno być religioznawstwo, wtedy oceny nie byłyby problemem, a matura z tego przedmiotu - normą. - Wybór religia albo etyka to dobry pomysł? - Jedno drugiego nie zastąpi. Etyka to trochę filozofii, ogólnego otwarcia na świat. Uważam, że wszystkie dzieci powinny się uczyć etyki. Jeżeli nie w podstawówce, to na pewno w gimnazjum. To na tych lekcjach jest miejsce na dyskusję o tym, czym jest np. prawda według różnych teorii filozoficznych.