publikacja 14.09.2007 21:56
Od dzisiaj ksiądz może odprawiać msze po łacinie bez proszenia o zgodę biskupa. - To pierwsza wielka reforma tego pontyfikatu. I zwrot ku przeszłości - ocenia dla Gazety Wyborczej watykanista Marco Politi.
Papieski dokument "Summorum Pontificum" z lipca br, który dziś wchodzi w życie, mówi jasno: do odprawiania tradycyjnej mszy zwanej trydencką, czyli sprzed reformy z 1970 r., nie potrzeba już zgody lokalnego biskupa. Odprawiając mszę trydencką wedle mszału św. Piusa V, ksiądz mówi po łacinie, stoi tyłem do wiernych i nie prowadzi z nimi dialogu. Według tego mszału będzie można udzielać również ślubów, chrzcić i grzebać zmarłych. Mogą nawet powstać "łacińskie" parafie. Msza łacińska została zastąpiona mszą w języku narodowym dzięki reformie liturgicznej rozpoczętej przez Sobór Watykański II w latach 60. XX w. W 1970 r. papież Paweł VI ogłosił mszał, który miał spowodować aktywniejszy udział uczestników mszy (wprowadzał dialog między księdzem a wiernymi). Jednocześnie Paweł VI praktycznie zniósł łacińską mszę trydencką. Wcześniej zdarzało się, że podczas nabożeństwa wierni nieznający łaciny nie wiedzieli, o co chodzi, i modlili się na własną rękę, np. na różańcu. Wprowadzony przez Pawła VI zakaz używania mszału Piusa V złagodził dopiero w 1984 r. Jan Paweł II dopuszczając jego stosowanie właśnie za zgodą lokalnego biskupa. Przywrócenie starego mszału dowodzi sympatii Benedykta XVI do przedsoborowej liturgii. W 1977 r. w autobiografii "Moje życie" kard. Ratzinger pisał: "Zakazanie mszału, który powstawał przez wieki, spowodowało wyłom w historii liturgii i jego następstwa mogły być tylko tragiczne". Kardynał Ratzinger nieraz krytykował też liturgiczne nowinki - nie podobało mu się np. zastępowanie tradycyjnych organów muzyką rockową podczas mszy. Możliwie, że decyzja papieża o przywróceniu mszy trydenckiej to także krok do zdjęcia ekskomuniki z lefebrystów. Ci zwolennicy nieżyjącego już kard. Marcela Lefebvre'a (jest ok. 300 tys.) nie uznają reform Soboru Watykańskiego II, zarzucając mu "szkodliwe innowacje". A za takie uważają np. dialog międzyreligijny. Jan Paweł II ekskomunikował Marcela Lefebvre'a w 1988 r. za samowolne wyświęcenie czterech biskupów. Kard. Dario Castrillon Hoyos odpowiedzialny za kontakty Watykanu z lefebrystami kilkakrotnie podkreślał, że Kościół przyjmie ich "z otwartymi ramionami". Na projekt przywrócenia mszy łacińskiej lefebryści zareagowali entuzjastycznie już w lipcu: "Za to wielkie duchowe dobrodziejstwo Bractwo św. Piusa X wyraża papieżowi swą żywą wdzięczność" - napisał bp Bernard Fellay, przełożony lefebrystów, którego dwa lata temu Benedykt XVI przyjął na audiencji. Ale wielu innym decyzja papieża nie bardzo się spodoba. Jak pisze wczorajsza "La Repubblica", w Kościele panuje "klimat cichej rewolty" przeciwko przywróceniu mszy łacińskiej.
Według gazety wielu ludzi Kościoła papieską decyzję uważa za krok wstecz. "Nie wszyscy są zadowoleni, choć niewielu mówi to głośno, ponieważ z decyzją papieża się nie dyskutuje" - podkreśla "La Repubblica". Cytuje też artykuł z włoskiego czasopisma księży sercanów "Settimana", gdzie ostrzega się przed niebezpieczeństwem podboju Kościoła przez lefebrystów. "La Repubblica" podkreśla, że do mszy trydenckiej sceptycznie odnosi się arcybiskup Mediolanu kardynał Dionigi Tettamanzi i wielu członków włoskiego Episkopatu. Decyzja papieża o przywróceniu mszału św. Piusa V wzbudziła protesty części teologów ekumenistów. Przypominali oni, że wprawdzie w 1962 r. Jan XXIII zmienił mszał Piusa V usuwając z wielkopiątkowej modlitwy słowa o "wiarołomnych Żydach" (łac. perfidi), ale nadal jest w niej prośba o ich "nawrócenie". Pozostały także słowa, aby Bóg usunął "nieprawość z serc" muzułmanów i Żydów. A chrześcijanie innych wyznań nazywani są w mszale "schizmatykami i heretykami". Dlatego Międzynarodowa Rada Chrześcijan i Żydów już kilka miesięcy temu alarmowała papieża, że powrót mszy trydenckiej może zakłócić dialog międzyreligijny. Wątpliwości mają też polscy komentatorzy. "Nowe regulacje nie są dla mnie jasne (...) Czy wolno sprawować liturgię według tego mszału w dniach Triduum Paschalnego?" - pisał w "Więzi" Zbigniew Nosowski. Bo wprawdzie w papieskim dokumencie jest napisane że msze według mszału Piusa V można sprawować "każdego dnia, wyjąwszy Triduum Paschalne", to jednak w kontekście w całości dokumentu zakaz ten nie jest taki oczywisty. W Polsce msze trydenckie odprawia się głównie na Śląsku i w Małopolsce. Jest też kilkanaście kaplic lefebrystów, którzy najaktywniej działają w diecezji tarnowskiej. Dla Gazety wypowiedział się bp Tadeusz Pieronek: Na tym starym mszale, mszale Piusa V, zostałem wychowany i w dopuszczeniu go nie widzę nic nadzwyczajnego. Natomiast jeśli ktoś uważa, że przez Sobór Watykański II coś zostało zepsute - tak jak twierdzą lefebryści - to jest to wielki upór, bo przecież Kościół powinien się rozwijać. Językami narodowymi Kościół dotarł do o wiele większej liczby ludzi niż wtedy, gdy msze odprawiano po łacinie. Dla wielu wiernych to tak, jakby odprawiać mszę po chińsku. Nie sądzę, żeby w Polsce msza trydencka zyskała wielką popularność. Przede wszystkim dlatego, że mało kto będzie ją odprawiał, ponieważ łacinę zna tylko starsze pokolenie księży. Młodzi na ogół nie mają o niej pojęcia.