Pokój jest możliwy. Jeśli się chce

Joanna M. Kociszewska

Interes państwa amerykańskiego (czy jakiegokolwiek innego państwa zaangażowanego we wspieranie którejkolwiek ze stron konfliktu) nie jest tożsamy z interesem mieszkańców Syrii. Nie jest też tożsamy z interesem świata.

Pokój jest możliwy. Jeśli się chce

To nie sąd. I służby wywiadowcze nie pracują w ten sposób" – mówi przedstawiciel amerykańskich władz, przyznając, że nie ma niepodważalnych dowodów na to, że to władze Syrii odpowiedzialne są za dokonany tam atak za pomocą broni chemicznej. Jednym tchem dodaje jednak: Powinien być (reżim panujący w Syrii) pociągnięty do odpowiedzialności. Powód? Bo „na zdrowy chłopski rozum” wydaje się, że jednak tę odpowiedzialność ponosi.

W jaki sposób ma być ta „odpowiedzialność” wyegzekwowana? Za pomocą „ukierunkowanej, ograniczonej, konsekwentnej akcji militarnej” zmierzającej do pozbawienia władzy obecnego prezydenta Syrii. Slogan – trzeba przyznać – świetny. Składa się z pozytywnych w wydźwięku słów, brzmi doskonale, nie znaczy nic. Można sobie wyobrażać wiele rzeczy, ale tak naprawdę jasne jest tylko jedno: zamiar interwencji wojskowej.

Jest w tym sloganie jeszcze jedna niebezpieczna pułapka na naiwnych. Jak wskazuje historia, ograniczona interwencja zbrojna jest złudzeniem. Parafrazując wypowiedź szefa sztabu Białego Domu: to nie zabieg operacyjny. Nie ma czegoś takiego, jak ograniczony „zabiegów” militarnych na tkance społecznej. Każdy ma konsekwencje. W sytuacji, jaka obecnie panuje w Syrii i na Bliskim Wschodzie można z bardzo dużym prawdopodobieństwem przewidzieć, że będą to konsekwencje potężne, o skali przekraczającej granice Syrii. Nawet jeśli sprawa zostanie rozwiązania podobnie, jak jakiś czas temu w Libii.

Nie, nie podejrzewam amerykańskiego szefa sztabu o naiwność. Nie podejrzewam, że o tym nie wie. Myślę, że jest przygotowany na wszelkie możliwe scenariusze, które taka interwencja mogłaby sprowokować. Po prostu wybrał taki, który najlepiej odpowiada interesom jego państwa.

Niestety, interes państwa amerykańskiego (czy jakiegokolwiek innego państwa zaangażowanego we wspieranie którejkolwiek ze stron konfliktu) nie jest tożsamy z interesem mieszkańców Syrii. Nie jest też tożsamy z interesem świata, który potrzebuje pokoju, a ciągle jest rozrywany konfliktami.

Nasz świat w sercu i umyśle Boga jest «domem harmonii i pokoju» i jest miejscem, w którym wszyscy mogą znaleźć swoje miejsce i czuć się «u siebie», ponieważ jest to «dobre». Cały świat stworzony stanowi harmonijną całość, dobrą, lecz przede wszystkim ludzie, uczynieni na obraz i podobieństwo Boga, są jedną rodziną, w której więzi nacechowane są przez braterstwo rzeczywiste, a nie tylko deklarowane słowami – mówił w sobotę papież Franciszek. -  Świat Boga jest światem, w którym każdy czuje się odpowiedzialny za drugiego człowieka, za dobro drugiego człowieka. Dziś wieczorem, podczas refleksji, postu, modlitwy każdy z nas, wszyscy myślimy w głębi duszy: czyż to nie jest właśnie świat, którego pragnę? Czyż to nie jest właśnie świat, który wszyscy nosimy w sercu? – pytał.

To nie Bóg chce wojny. Nie Bóg ją powoduje. Ale nie powstrzyma ludzi, którzy dla własnych interesów podkładają drwa do ognia konfliktu. Nie powstrzyma tych, którzy dla tych interesów rozpoczynają wojny. To ich wolna wola i ich odpowiedzialność.

Przemoc i wojna nigdy nie są drogą do pokoju! Niech każdy popatrzy w głąb swojego sumienia i posłucha słowa, które mówi: wyjdź poza twoje interesy, powodujące zanik serca, przezwycięż obojętność w stosunku do drugiego człowieka, która znieczula serce, pokonaj twoje racje śmierci i otwórz się na dialog, na pojednanie: spójrz na ból twojego brata. […] Niech ustanie zgiełk broni! Wojna oznacza zawsze klęskę pokoju, jest zawsze porażką dla ludzkości – wołał papież. Czy za kilka lat znów usłyszymy: dlaczego Kościół w sprawie tego konfliktu nic nie zrobił? Albo wręcz: dlaczego Bóg na to pozwolił?

Może trzeba przypomnieć słowa innego papieża, wypowiedziane ponad 40 lat temu: Trzeba przypominać nieustannie na nowo podstawowe twierdzenie odnośnie możliwości zaistnienia pokoju, zawarte w dwóch dopełniających się stwierdzeniach: pokój jest możliwy, jeżeli się go naprawdę chce; a jeżeli pokój jest możliwy, to jest on obowiązkiem (Paweł VI, Orędzie na Światowy Dzień Pokoju, 1 stycznia 1973).

Moim, twoim, naszym. Każdego.