Uczyć się poprawnego języka wiary

Nasz Dziennik/a.

publikacja 12.10.2007 05:40

Nakładem Wydawnictwa UKSW w Warszawie ukazał się "Słownik podstawowych pojęć teologicznych". Z jego autorem abp. Edwardem Ozorowskim rozmawiał Nasz Dziennik.

- Nakładem Wydawnictwa UKSW w Warszawie ukazał się Słownik podstawowych pojęć teologicznych, którego Ekscelencja jest autorem. Jak zrodziła się idea napisania nowego słownika o takiej tematyce? - Słownik powstawał przez wiele lat. Jest owocem moich zmagań ze słowem jako wykładowcy i kaznodziei. Już przy pierwszym spotkaniu ze studentami na wykładzie zauważyłem, że w niektóre słowa przeze mnie wypowiadane wkładają inne treści. Odtąd staram się zatrzymywać przy słowach, których oni nie rozumieją, i wyjaśniać je w miarę moich możliwości. Słowo jest artykulacją myśli. Jakie słowa, taka myśl, i odwrotnie. Stąd też praca nad słowem winna towarzyszyć człowiekowi przez całe życie. Słowo jest też podstawowym środkiem komunikacji. Gdy ludzie mówią różnymi językami, nie ma szansy na porozumienie się. Dotyczy to wszystkich środków komunikacji: w polityce, ekonomii, w życiu codziennym. Jeżeli chcemy tworzyć więzy przyjaźni, musimy zdobywać się na słowa precyzyjne, jasne i piękne. Każda nauka posiada swój język. Ma go również teologia, która jest nie tylko nauką, lecz również mądrością i próbą rozumienia wiary. Nakłada to na nią szczególny obowiązek, by wyjaśniając wiarę, nie prowadziła do jej zaciemnienia. - We wstępie do książki Ksiądz Arcybiskup zwrócił uwagę, że "nie sposób głosić Ewangelii, jeśli słuchacze nie rozumieją tego, co do nich mówimy". Czy zgodzi się Ekscelencja ze zdaniem, że z jednej strony kaznodzieja, katecheta powinien starać się uczynić język swego przepowiadania zrozumiałym, ale z drugiej strony odbiorca również jest zobowiązany, aby - przynajmniej w jakimś podstawowym zakresie - poznawać i rozumieć terminologię religijną, teologiczną czy kościelną? - Jezus Chrystus posługiwał się językiem ludzi sobie współczesnych. To samo czynili apostołowie. Był to język modelowany przez proroków, poetów i w ogóle natchnionych pisarzy Starego Testamentu. Był to jednocześnie język prostych ludzi. Gdy chrześcijanie zaczęli głosić Ewangelię uczonym kręgu kultury greckiej i rzymskiej, znaleźli się w potrzebie mówienia ich językiem. Nastąpił wtedy szczęśliwy dla chrześcijaństwa zwrot ku skarbom myśli grecko-rzymskiej. Ewangelia zaczęła się przyodziewać w nową szatę, nie przestając być sobą. Pociągnęło to za sobą przyjęcie terminów, które nie występują w Biblii. Teologia uczyniła krok do przodu, przez co stawała się bardziej precyzyjna, ale jednocześnie oddalała się od prostych ludzi. Dziś posługujemy się wieloma wypracowanymi wówczas pojęciami, nie zastanawiając się nad tym, czy zachowują one jeszcze swoje pierwotne znaczenie. Z tego powodu zachodzi potrzeba troski o te słowa: by łatwo z nich nie rezygnować, a jednocześnie by ich treść czynić zrozumiałą. Jest też troska obustronna: nauczycieli i uczniów, głosicieli i słuchaczy. Dobrze się stało, że religia wróciła do szkół. Jest nadzieja, iż od najmłodszych lat dzieci i młodzież będą uczyć się poprawnego języka wiary. Taką nadzieję niosą również wydziały teologiczne, na których studiują wierni świeccy. Dzięki tym wysiłkom chrześcijanie w Polsce będą mogli poprawnie myśleć, właściwie się modlić i prawidłowo postępować. - Co można powiedzieć o rozumieniu podstawowych pojęć teologicznych przez współczesnych Polaków na podstawie spotkań z młodzieżą studiującą lub obserwacji medialnych informacji związanych z życiem Kościoła? - Rozumienie podstawowych pojęć teologicznych w Polsce jest bardziej praktyczne niż teoretyczne. Wielu ludzi nie wie, co to jest Kościół, ale deklaruje przynależność do Niego, nie potrafi zidentyfikować sakramentów, ale je przyjmuje. Jeszcze gorzej jest z takimi terminami, jak przeistoczenie, komunia osób itd. Nawet liczni filozofowie współcześni nie rozumieją pojęcia osoby, tak bardzo ważnego w pojmowaniu Boga i człowieka.

Ogromny wpływ na myślenie Polaków mają media. Odgrywają one pozytywną rolę, bo pełnią powszechną funkcję edukacyjną. Jednocześnie jednak, niestety, szkodzą przez tak zwane mówienie na skróty i wszelkiego rodzaju manipulacje. Młodzież wychowywana na obiegowych mediach nie potrafi mówić pełnymi zdaniami, wyjaśniać, argumentować, poddaje się opinii większości. Studia oczywiście pomagają wyjść z tego myślowego zagmatwania. Studenci, kończący studia o niebo przewyższają tych, którzy je zaczynają. - Czy słowniki teologiczne są tylko dla teologów czy studentów teologii? - Właściwie wszystkie słowniki teologiczne powinny być dla wszystkich. I nigdy ich nie będzie za dużo. Z konieczności jednak czytelnik dokonuje selekcji, w zależności od swoich zainteresowań. Nie każdy np. sięga do encyklopedii z dołączoną literaturą, bo nie ma do niej dostępu lub nie ma czasu wgłębiać się w jej zawartość. Są słowniki obszerne i są słowniki mniej obszerne. Ważne, by były klarowne, oszczędne w słowach i uczyły tego, co jest rzeczywiście ważne. Student teologii, który zagląda do słownika, łatwiej porusza się po literaturze przedmiotu. Słownik jest kluczem do drzwi wejściowych do tej przestrzeni. - Kiedy przegląda się hasła opracowane przez Księdza Arcybiskupa, potwierdza się to, że rzeczywiście są one zaprezentowane zwięźle i zrozumiale. W przypadku niektórych pojęć teologicznych to chyba czasem bardzo trudne zadanie? - Pojęcia teologiczne ujmują misterium obecności Boga pośród ludzi. Jest to obecność różna od obecności rzeczy lub ludzi. Rzecz można opisać dokładnie, nie pozostawiając żadnej tajemnicy. Z człowiekiem jest już trudniej, istnieje on bowiem na styku dwóch światów: materii i ducha. Obecność Pana Boga pośród ludzi przekracza wszystko, co stanowi ziemię. Bóg jest wewnątrz człowieka, a jednocześnie nieskończenie go przewyższa. Przez Wcielenie Bóg wszedł w życie ludzkie jak nigdy dotąd, bo stał się człowiekiem. Jednocześnie jednak pozostał Bogiem, co najbardziej ujawnił w zmartwychwstaniu. Misterium obecności Boga pośród ludzi wprawdzie ujmujemy w słowach, ale jednocześnie jesteśmy świadomi, że nie wszystko da się zamknąć w słowach. W misterium człowiek zagłębia się przez wiarę, w niej jak w łódce płynie po bezkresnym oceanie. Są oczywiście potrzebne jak busola żeglarzowi. - Słownik zawiera pojęcia ściśle teologiczne, ale też takie, które wydają się powszechnie znane i używane. Weźmy np. słowo "honor". "Spośród dóbr zewnętrznych człowieka, honor jest dobrem największym", czytamy. Czy honor jest wartością dobrze rozumianą i cenioną np. przez ludzi polityki? - Przymiotnik "teologiczne" określa światło, w którym widzimy przedmiot, a nie sam przedmiot. Teologicznie wyjaśniamy jakieś pojęcie wtedy, gdy do niego wiedzę czerpiemy z Objawienia. Stąd też w słowniku znalazły się pojęcia na pozór nieteologiczne. "Honor" w Polsce zawsze był w wielkiej cenie. Umieszczano go na transparentach obok słów: Bóg - Ojczyzna. I rzeczywiście jest wartością, o którą trzeba zabiegać. Właściwością cnoty jest jednak to, że znajduje się ona pośrodku. Polacy często absolutyzowali honor i wtedy tracili jego dobro. Jednakże ci, którzy nie doceniali z kolei honoru, stawali się ludźmi bez honoru, tj. jakby umniejszeni w swoim człowieczeństwie. - Wydany właśnie Słownik podstawowych pojęć teologicznych to kolejne już dzieło Instytutu Studiów nad Rodziną UKSW w Warszawie. Jakie opracowania tego typu zostały wcześniej opublikowane? - Instytut Studiów nad Rodziną posiada swoje wydawnictwa ciągłe i okolicznościowe. Odgrywa dużą rolę w Kościele, świecie i w Polsce. Rokrocznie kształci kilkuset studentów. Słownik podstawowych pojęć teologicznych jest trzecią pozycją po Słowniku małżeństwa i rodziny i Bibliografii małżeństwa i rodziny. W przygotowaniu jest słownik Podstawowych pojęć z teologii małżeństwa i rodziny. Będzie to dzieło encyklopedyczne, lecz jednocześnie monograficzne, w którym każde pojęcie znajdzie wyczerpujące omówienie. W ten sposób teologia małżeństwa i rodziny otrzyma solidny fundament do prowadzenia dalszych prac badawczych.