publikacja 17.10.2007 06:10
Prywata polityczna lub ekonomiczna niszczy dobro wspólne. Polityk, który wspiera bogatych, a niszczy biednych w swym zachowaniu, nie jest chrześcijaninem. Nie jest nim także ten, kto otrzymaną władzę sprowadza tylko do własnych interesów - powiedział w rozmowie z Naszym Dziennikiem metropolita białostocki abp Edward Ozorowski.
- Od wielu lat tak jest, i tak zapewne pozostanie, że w różańcowym miesiącu nasze myśli wracają do tego wielkiego dnia - 16 października 1978 roku, gdy na Stolicę Piotrową wybrany został Polak ks. kard. Karol Wojtyła, dziś już Sługa Boży Jan Paweł II. Jak wspomina Ekscelencja ten dzień i to, co się wówczas zaczęło? - Wybór Karola Wojtyły na Papieża wspominam bardzo żywo. Mieszkałem wtedy w Warszawie, byłem w mieszkaniu ludzi świeckich, kiedy w dzienniku telewizyjnym padła wiadomość, że Polak został wyniesiony na Stolicę Piotrową w Rzymie. Pierwszym uczuciem była obawa, czy elekt podoła dźwigać tak wielki ciężar. Gdy jednak potem zobaczyłem rozentuzjazmowane tłumy i uśmiechniętego Papieża, obawa ta zniknęła. Nie wróciła już więcej. Papież był Piotrem Naszych Czasów, którego Chrystus powołał na pasterza swego powszechnego Kościoła. - Ekscelencja jest pierwszym biskupem, którego mianował na początku swego pontyfikatu Sługa Boży Jan Paweł II. Jakie cechy osobowościowe i pasterskie ks. kard. Karola Wojtyły, a potem Biskupa Rzymu są Księdzu Arcybiskupowi szczególnie bliskie i wpływają na kształt posługi Kościołowi? - Nominacja na biskupa przebiega etapami: potwierdzenie przez Papieża wskazanego kandydata, wyrażenie przez kandydata zgody na przyjęcie biskupstwa, prekonizacja i przyjęcie święceń. Zgodę wyraziłem 1.12.1978 r., pismo zostało podpisane wcześniej, prekonizacja nastąpiła 2.02.1979 r., a sakra biskupia 29.04.1979 roku. Jest więc bardzo prawdopodobne, że byłem w Polsce pierwszym biskupem mianowanym przez Jana Pawła II. Papieża po raz pierwszy spotkałem w Polsce podczas Jego pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny. Uderzyła mnie wtedy i uderzała potem Jego głęboka wiara, bezkompromisowe głoszenie Ewangelii, otwartość na człowieka i bardzo ciepłe poczucie humoru. - W naszej Ojczyźnie trudno chyba znaleźć człowieka, który nie doceniałby wielkości Papieża Polaka. Czasami może gorzej jest z konsekwencją w prowadzeniu swego życia tak, jak nauczał tego Ojciec Święty. Na czym powinna polegać nasza autentyczna i głęboka pamięć o Janie Pawle II? - Na to, co jest, zwykle patrzymy pod kątem tego, jak powinno być. Niestety, tego rozdźwięku nigdy nie usuniemy. Ważne jest, by nigdy nie zabrakło ludziom chęci doskonalenia tego, co jest. Jako Naród posiadamy swoje cnoty i wady. Kształtowały je lata świetności, ale też zaborów, wojen i innych zagrożeń. W sercach wielu ludzi, już nawet u dzieci, panuje bardziej etyka wojny niż pokoju. Nie trzeba jej potępiać, bo nie wiadomo, kiedy przyjdzie nowa zawierucha, a wtedy to, co dziś uchodzi za wadę, może okazać się cnotą. Jan Paweł II pozostawił wyrazisty wzór postępowania. Mamy także Jego nauczanie. Trzeba je zgłębiać, do niego wracać i stosować w życiu. - Niekiedy odnosi się wrażenie, że ukazywaniu wielkości postaci Papieża często towarzyszy pominięcie aspektu religijnego. Jednak Ojciec Święty swą osobą i swą posługą potwierdzał przecież wszystko to, co chrześcijaństwo proponuje światu od ponad 2 tysięcy lat... Czy uczciwe jest mówienie, pisanie o Janie Pawle II i jednoczesne ignorowanie nauczania Kościoła katolickiego?
- O Ojcu Świętym piszą i mówią nie tylko chrześcijanie i interesuje ich nie tylko papieski wykład wiary. Jan Paweł II był człowiekiem szerokiego formatu i zabierał głos w bardzo wielu dziedzinach życia. Nie należy zabraniać ludziom o tym mówić. Trzeba podziwiać obfitość zainteresowań Jego osobą. Oczywiście przy próbach rozumienia Papieża trzeba koniecznie odnieść się do Jego wiary. Była ona dla Niego fundamentem i skrzydłami. Jan Paweł II był też autentycznym nauczycielem wiary. Jego wiara jest wiarą Kościoła. Wszelkie ignorowanie wiary Kościoła jest czymś niedobrym. Obdzieranie Kościoła z wiary, ściąganie go w rewiry laickości, polityki, kalkulacji ekonomicznych jest działaniem etycznie szkodliwym. - Jesteśmy w przededniu wyborów, na finiszu kampanii wyborczej, której specyfiką jest zawsze to, że jednak ujawnia, głębokie czasem, podziały między ludźmi. Czy my, Naród Jana Pawła II, nie powinniśmy jak najszybciej i zdecydowanie podnieść poziom naszych debat, dyskusji, sporów, tak aby nie gubić w tym wszystkim człowieka i jego godności, aby nie gorszyć młodego pokolenia? - Wszelkie przejawy nienawiści między ludźmi są czymś złym. Prywata polityczna lub ekonomiczna niszczy dobro wspólne. Polityk, który wspiera bogatych, a niszczy biednych w swym zachowaniu, nie jest chrześcijaninem. Nie jest nim także ten, kto otrzymaną władzę sprowadza tylko do własnych interesów. Nie jest natomiast czymś złym różnica zdań lub kontrola tych, którzy sprawują rządy. Pomaga to bowiem widzieć problem wieloaspektowo i broni przed korupcją. Nie wolno dać się zwyciężyć złu, lecz zło należy zwyciężać dobrem (Rz 12, 21). Kultura polemik politycznych potrzebuje ciągłego podnoszenia poziomu, tak aby w nich zawsze jaśniała godność człowieka. - Jakakolwiek informacja związana z przebiegiem czy też przewidywanym zakończeniem procesu beatyfikacyjnego Sługi Bożego Jana Pawła II obiega wszelkie media z szybkością błyskawicy. Czy to już nie jest najwyższy czas, aby jednak przechodzić od postawy jedynie czekania na beatyfikację Papieża Polaka do postawy dojrzewania do tego wydarzenia w wymiarze narodowym, rodzinnym, osobistym? Ono przecież powinno przynieść owoce, coś w nas zmienić na lepsze? - Beatyfikacja jest uroczystym stwierdzeniem, że Kościół uważa daną osobę za świętą. Nie jest natomiast tworzeniem świętych. Stąd też w zdrowej pobożności wiernych nie powinna wprowadzać rewolucji. I tak jest z większością chrześcijan na całym świecie. Beatyfikacja zezwala na publiczny kult osoby beatyfikowanej i w tym stanowi coś nowego. Jan Paweł II pozostawił tak wyraziste ślady świętości, że samo kroczenie po nich jest dla ludzi ogromnie owocne. Beatyfikacja Jana Pawła II będzie świętem Kościoła i naszego Narodu. - Jaki według Księdza Arcybiskupa był sekret tego, że już za życia rzesze ludzi uważały Jana Pawła II za świętego? - Jeśli ktoś jest święty, nie pozostaje niezauważony. Jan Paweł II zajmował w Kościele najwyższe miejsce, trudno więc się dziwić, że Jego świętość widziało tak wielu. Była to przy tym świętość całkowicie humanistyczna: przyciągała, nie odpychała, dostojna, a zarazem prosta, zgrzebna, ludzka; mierząca się z najtrudniejszymi problemami i rozwiązująca je mocą Bożej łaski.