Śląsk żegna bp Ignacego Jeża

mr (GN)

publikacja 19.10.2007 14:26

W drodze z Rzymu na pomorze trumna z doczesnymi szczątkami bp Ignacego Jeża zatrzymała się w Katowicach. W katedrze Chrystusa Króla biskupi, kapłani i tłum wiernych żegnał człowieka, który sam o sobie mówił, że z wyboru jest Ślązakiem.

Bp Ignacy Jeż zmarł w Rzymie 16 października podczas dziękczynnej pielgrzymki metropolii katowickiej z okazji 750. rocznicy śmierci św. Jacka. Jutro rano ciało biskupa zostanie przewiezione do Koszalina. Pogrzeb bp. Ignacego Jeża odbędzie się 23 października w Kołobrzegu. Zgodnie ze swoją wolą, zostanie on pochowany w krypcie kołobrzeskiej bazyliki. – Dziękuję wam wszystkim, którzy przybyliście na tę pierwszą stację pogrzebową biskupa Ignacego – witał zgromadzonych w katowickiej katedrze metropolita górnośląski abp Damian Zimoń. Obecni byli kardynałowie Stanisław Nagy i Stanisław Dziwisz, arcybiskupi: Józef Kowalczyk, Nuncjusz Apostolski w Polsce i biskup Stanisław Szymecki. Przybyli biskupi z Tarnowa, Rzeszowa, Krakowa, Gliwic, Opola. W Mszy św. uczestniczyli także przedstawiciele parlamentu, marszałek i wojewoda śląscy oraz reprezentacje samorządowców z wielu okolicznych miast. Homilię wygłosił arcybiskup Szymecki. Przypomniał w niej niedawną uroczystość 70-lecia kapłaństwa biskupa Jeża, podczas której również głosił Słowo Boże. – Dzisiaj stajemy na Śląskiej ziemi przy jego trumnie, aby otoczyć go wielką wdzięcznością – mówił kaznodzieja. – Nie jeden raz przygotowywał nas na swoją śmierć. Często powtarzał, że od wyzwolenia z obozu w Dachau, każdy dzień traktował jak bezcenny dar Boga. Kaznodzieja podkreślił wielką wiarę bp. Jeża w Bożą Opatrzność. Przypomniał jego ciągłe zdziwienie życiem, które opisał w książce „Przygody z Opatrznością”. Podkreślił, że bp Ignacy często powtarzał z wielkim przekonaniem „To musi mieć jakiś sens!”. – Był księdzem z wielkiego powołania i całkowitego oddania się woli Bożej – kontynuował abp Szymecki. – Jego droga do Boga była zawsze prosta. Miał w sobie ogień apostołów i zawsze serce na dłoni – wielkie serce – podkreślił. Kaznodzieja przypomniał, jak biskupa Jeża nazywano biskupem radości, uśmiechu, miłosierdzia i pojednania. Podkreślił, iż przeżyte przez niego w obozie koncentracyjnym okrucieństwa, nie zgasiły w ognia Ducha Świętego, nie odebrały mu nadziei. Zapewne dlatego uwielbiał młodzież, spotkania z nią i jej radość. Mimo sędziwego wieku, do końca życia spotykał się z młodzieżą – z inicjatywy młodych, którzy go zapraszali. Otrzymał też nagrodę, przyznawaną przez dzieci – Order Uśmiechu. ‑ To człowiek, który przeżył dwa systemy totalitarne i dwie wojny światowe – zauważył metropolita katowicki abp Damian Zimoń. – Był świadkiem XX stulecia - wieku, który przyniósł nam wspaniałe osiągnięcia, ale też dramatyczne wydarzenia. Takich świadków trzeba szanować, uczyć się od nich. To prawdziwy skarb śląskiego Kościoła. Przykład godnej podziwu, niesamowitej wręcz wiary. Ignacy Jeż urodził się w Radomyślu Wielkim w diecezji tarnowskiej. Jego ojciec przeniósł się potem do Katowic, aby po odzyskaniu przez Polskę niepodległości organizować na Śląsku sądownictwo. Rodzina Jeżów mieszkała najpierw w Katowicach na ul. Gliwickiej, później na ul. Kościuszki. Po ukończeniu liceum im. Mickiewicza Ignacy wstąpił do śląskiego seminarium duchownego w Krakowie. Święcenia kapłańskie przyjął z rąk bp. Stanisława Adamskiego 20 czerwca 1937 r. Jego pierwszą placówką była parafia w ówczesnych Hajdukach Wielkich, obecnie - Chorzowie Batorym. Proboszczem był tam błogosławiony ks. Józef Czempiel. Po męczeńskiej śmierci ks. Czempiela w obozie koncentracyjnym, młody wikary ks. Jeż odprawił za niego Mszę św. Został za to aresztowany, a następnie wywieziony do obozu w Dachau, gdzie przebywał do końca wojny. Doświadczenia z okresu obozowego bp Jeż zebrał w książce pt. „Błogosławcie Pana światło i ciemności”. Tuż po wojnie był kapelanem obozu repatriacyjnego w Göppingen koło Stuttgartu. Po powrocie do Polski w 1946 r. pracował w parafiach w Radlinie i Bogucicach, był katechetą, a następnie dyrektorem Gimnazjum Katolickiego św. Jacka w Katowicach, a po jego przemianowaniu na Niższe Seminarium Duchowne objął stanowisko rektora. W 1960 r. papież Jan XXIII mianował go pomocniczym biskupem w Gorzowie Wielkopolskim. Był tam współpracownikiem innego Ślązaka, bp. Wilhelma Pluty. W tym czasie uczestniczył też w Soborze Watykańskim II. W 1972 r. został pierwszym ordynariuszem diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. W 1992 r. przeszedł w stan spoczynku. W ostatnich miesiącach przed śmiercią na bp Ignacego Jeża spłynęło wiele zaszczytów i wyróżnień. Między innymi prezydent Lech Kaczyński nadał mu Krzyż Wielki Orderu Odrodzenia Polski. Przyjął też w Katowicach tytuł honorowego obywatela tego miasta, a Związek Górnośląski wyróżnił go nagrodą im. Wojciecha Korfantego. Już wcześniej był laureatem licznych nagród i odznaczeń, wśród których znalazł się Wielki Krzyż Zasługi Republiki Federalnej Niemiec, „Za zasługi dla Koszalina” oraz przyznawany przez dzieci Order Uśmiechu. – Mam tego pełną szufladę – mówił żartobliwie śp. bp Ignacy Jeż.