"Dla dzieci trzeba pisać lepiej" - 80 lat Małego Gościa

Radio Watykańskie/J

publikacja 24.10.2007 19:45

Dzieci są bardzo wymagającym czytelnikiem. Trzeba dla nich pisać tak samo jak dla dorosłych, tylko lepiej. Przekonana jest o tym redaktor naczelna „Małego Gościa Niedzielnego". Ten rozchodzący się w nakładzie ok. 100 tys egzemplarzy miesięcznik, kończy właśnie 80 lat. Z redaktor naczelną Gabrysią Szulik rozmawiała Beata Zajączkowska (Radio Watykańskie)

RV: Czy pismo dla dzieci robi się inaczej niż dla dorosłych? G. Szulik: To pytanie zadaje sobie każdy, kto próbuje napisać coś dla naszego miesięcznika. Często się zdarza, że kiedy proszę o napisanie tekstu, odpowiadają mi, że nie potrafią pisać językiem dla dzieci. Bardzo mi się spodobało to, co kiedyś powiedział jeden z moich kolegów: dla dzieci pisze się tak samo jak dla dorosłych, tylko lepiej. Na pewno nie można pisać do dzieci językiem infantylnym. Trzeba pisać tak jak się z nimi rozmawia. RV: Czyli dzieci są bardzo wymagającym czytelnikiem? G. Szulik: Są niezwykle wymagające. Oczekują też tego, żeby traktować je serio i poważnie. Dlatego też w „Małym Gościu” staramy się pozyskiwać materiał zawsze u źródła. Nie powielamy i nie przedrukowujemy tego, co już ktoś kiedyś napisał. Staramy się szukać u źródła, rozmawiać z ludźmi, o których piszemy, czy przeprowadzać wywiady z bohaterami, o których chcemy żeby powstał tekst. RV: Czy dzieci przyczyniają się do tworzenia „Małego Gościa”? G. Szulik: Dzieci bardzo chcą żeby ich prace – to co napiszą czy narysują - było opublikowane w „Małym Gościu”. My stawiamy sobie jednak pytanie, czy ich rówieśnik chce odbierać to, co napisze jego kolega? Znaleźliśmy na to sposób. Od roku mamy własną stronę internetową www.malygosc.pl gdzie publikujemy też całą twórczość naszych dzieci. Są to wierszyki, opowiadania, rysunki. Również w papierowym „Małym Gościu” są strony tworzone dzięki naszym czytelnikom. Np. tak zwany „kubek śmiechu”, czyli historie, które przysyłają nam rodzice i katecheci. Opowiadają one śmieszne historie, które wydarzyły się w domu czy szkole. Publikujemy niektóre listy przychodzące do Izy Paszkowskiej prowadzącej rubrykę „Darmowe korepetycje”. Pamiętam, że kiedy zaczynaliśmy tworzyć „Małego Gościa” w grupie obecnych redaktorów, marzyliśmy o tym, żeby dzieci chciały pisać do nas o swoich problemach. W tej chwili Iza, która odpowiada na listy czytelników - jest to nauczycielka oraz mama z wieloletnim już doświadczeniem - odpisuje czasem na 300 listów miesięcznie! Oczywiście do „Małego Gościa” trafia tylko kilka listów, pozostałe są umieszczane na stronie internetowej. RV: O czym dzieci piszą i o co najczęściej pytają? G. Szulik: Pytają naprawdę o wszystko. Piszą o swoich problemach szkolnych, o tym co dzieje się w rodzinie, dzielą się nawet sprawami wiary, choć ten temat podejmujemy w rubryce tak zwanego „Mędrca dyżurnego”. Ostatnio napisały do nas dziewczynki, że nie mogą sobie poradzić z tym, że ich nauczyciel wulgarnie się wyraża. Próbowały mu zwrócić uwagę, a kiedy to nie przyniosło rezultatu, rozmawiać z rodzicami. W końcu z prośbą o pomoc napisały do nas. Udało się sprawę pomyślnie rozwiązać. Wzruszający był list przysłany nam na koniec roku szkolnego przez dziewczynę kończącą gimnazjum. Napisała, że dziękuje „Małemu Gościowi”, bo dzięki temu, że przez kilka lat go czytała inaczej niż jej koleżanki patrzy na życie, na świat i na sprawy wiary. To są właściwie najlepsze dowody tego, że to, co robimy ma sens. RV: Podejmujecie bardzo ambitne tematy. Niektóre wydają się nawet za trudne by mówić o nich dzieciom. Numer październikowy wyszedł pod hasłem „Uratuj grzesznika”. Piszecie o ludobójstwie w Rwandzie i o piekle. G. Szulik: Inspiracją było dla nas 90-lecie Objawień Fatimskich. To był punkt wyjścia. Kiedy pisaliśmy o tym pięć lat wcześniej podkreśliliśmy element znaczenia samej modlitwy różańcowej, teraz uwypuklamy drugi element: módlcie się za grzeszników. Pamiętam, że jak czytałam tekst objawień niesamowite wrażenie zrobił na mnie fragment, w którym Łucja opisuje piekło, które dzieci widziały. Zresztą sama Łucja odpowiada w jakiś sposób, na to pytanie o trudne tematy. Pisze, że „czasem dorośli zastanawiają się, po co mówić dzieciom o piekle. Przecież są na to małe”. Łucja stwierdza: „Bóg nie zawahał się, żeby nam, takim małym dzieciom, pokazać piekło”. Więc trzeba o tym mówić. Nie można mówić, że piekła nie ma. Trzeba wskazywać na miłosierdzie Boga, ale zarazem przypominać, że On szanuje wolę człowieka, ale tym, kto wybiera jaką drogą iść, jest każdy z nas. To właśnie chcieliśmy pokazać dzieciom. Nie chodzi nam o straszenie dzieci, ale o to, żeby były świadome, że Bóg daje nam możliwość wyboru, a to my decydujemy.. RV: „Mały Gość” bardzo często wydaje materiały duszpasterskie. W październiku zorganizowaliście nawet konkretną akcję „Remontuj szkołę w Rwandzie”. G. Szulik: Ta akcja jest doskonałym uzupełnieniem tego, o czym mówiłam wcześniej. Zależało nam na tym by konkretnie zaangażować dzieci. Dlatego też, kiedy zwrócono się do nas z pytaniem czy chcemy się włączyć ugodziliśmy się natychmiast, stawiając tylko jeden warunek: żeby był konkretny cel i konkretna osoba, która będzie za to odpowiedzialna. No, i tak się stało. Okazało się, że w Rwandzie jest do wyremontowania szkoła, że pracuje tam ojciec Ryszard Kusy. Jest on marianinem od wielu lat pomagającym tamtejszym dzieciom. Zaproponowaliśmy akcję naszym dzieciom i okazało się, że był to strzał dziesiątkę! Dzieci bardzo ofiarnie zbierają grosiki i akcja nabiera coraz większego rozmachu. RV: To jest takie fantastyczne zaangażowanie dzieci w solidarność, uwrażliwianie na to, że komuś może być gorzej i że trzeba mu pomóc... G. Szulik: Jestem głęboko przekonana, że dzieci bardzo chętnie pomagają. Trzeba im tylko jasno powiedzieć, o co chodzi i potem się przed nimi „rozliczyć”. Dlatego też wyremontowaną przez polskie dzieci szkołę pokażemy w styczniowym lub lutowym numerze „Małego Gościa”. Nasi czytelnicy zawsze bardzo chętnie włączają się we wszystkie akcje, nigdy nie zawodzą. Tak było, kiedy np. pisaliśmy listy do misjonarzy na całym świecie. Podobnie jest i tym razem. Wierzę, że wyremontujemy nie tylko kilka klas, ale całą szkołę w Rwandzie. RV: Polskie dzieci zbierają grosiki, dzieci z Rwandy modlą się codziennie za swych rówieśników w Polsce. Wspaniały łańcuch solidarności. G. Szulik: Kiedy dostałam list w którym o. Kusy pisał, że rwandyjskie dzieci codziennie po szkole modlą się za swych polskich kolegów, byłam bardzo wzruszona. Myślę, że taka postawa jest spełnieniem wszystkiego. RV: Dzieci piszą też o swoich motywacjach. Jeden z chłopców napisał, że chce nazbierać chociaż na kawałek ławki. Przecież możliwości dzieci nie są duże. G. Szulik: To jest wspaniałe, że jak są małe parafie to nie wstydzą się tego, że nazbierają w ciągu tygodnia 20 złotych. Piszą, że to jest na ten kawałek ławki czy okna do szkoły. Nie jest ważne ile nazbierają poszczególne szkoły. Tu nie chodzi o niezdrową rywalizację, kto dał więcej. Liczy się gest serca i to, że chce się komuś pomóc. To jest istota całej tej akcji. RV: Czy planujecie kolejne akcje duszpasterskie? G. Szulik: Najbliższa związana jest z materiałami, które przygotowaliśmy na roraty. W tym roku zaproponowaliśmy temat: „Odbuduj mój Kościół”. Nawiązujemy do słów, które św. Franciszek usłyszał w kościele Św. Damiana. Chcieliśmy zwrócić szczególną uwagę na Biedaczynę z Asyżu, ponieważ przypada 800 lat od jego nawrócenia. Drugi powód jest bardzo mocno związane z Bożym Narodzeniem. Św. Franciszek jest twórcą pierwszej szopki, stąd ten pomysł. Przy okazji dzieci poznają jego historię, a także dowiedzą się dlaczego w domach i kościołach każdego roku budujemy bożonarodzeniowe stajenki. RV: „Mały Gość” jest najbardziej czytanym w Polsce pismem dla dzieci. Co decyduje o tym sukcesie? G. Szulik: Praca całego zespołu. Myślę jednak, że motorem sukcesu jest wciąż ks. Marek Gancarczyk. Kiedy dziesięć lat temu zmienił format i styl pisma, nakład wzrósł z 30 tys. egzemplarzy do ok. 100 tys. Największym naszym sukcesem są jednak wierni czytelnicy! RV: Czy ma Pani jakieś szczególne marzenia, gdy chodzi o przyszłość „Małego Gościa”? G. Szulik: Bardzo bym chciała, żeby trafił do wszystkich diecezji w całej Polsce.