Mianmar: Junta zapowiada ograniczenia

KAI/J

publikacja 30.10.2007 07:39

Generałowie junty, rządzącej od dziesięcioleci Mianmarem (Birmą), zapowiedzieli zwolnienie kilkudziesięciu osób uwięzionych za udział w niedawnych manifestacjach i akcjach protestacyjnych. Jednocześnie na coraz większe trudności w uzyskiwaniu dowodów tożsamości napotykają chrześcijanie i muzułmanie, których władze przedstawiają jako "cudzoziemców".

Włoska agencja misyjna AsiaNews podała, że od pewnego czasu mieszkańcy kraju skarżą się na ogromne trudności, gdy proszą o wydanie im dowodów osobistych. Główną przeszkodą w uzyskaniu ich są wielkie koszty i konieczność płacenia wysokich łapówek urzędnikom do spraw imigracji. Tymczasem kilka dni temu junta wezwała mieszkańców kraju do rejestrowania się, obiecując przy tym ułatwienia w wydawaniu dokumentów. Zdaniem przedstawicieli opozycji, inicjatywa ta ma na celu przede wszystkim odzyskanie zaufania społeczeństwa po okrucieństwach, jakich dopuścili się w ostatnim czasie wojskowi wobec mnichów buddyjskich i które wywołały gniew i pogardę dla władz ze strony ludności. "Ułatwienia" te jednak zdają się nie obejmować obywateli wyznających chrześcijaństwo, islam lub animizm, którzy często wywodzą się z mniejszości etnicznych. Co więcej, uzyskanie przez nich dowodu tożsamości jest "prawie niemożliwe" - twierdzi rozmówca włoskiej agencji. "Władze uważają nas za «mieszaną krew» i cudzoziemców i musimy przedstawiać w urzędach rejestracyjnych całe nasze drzewo genealogiczne, co więcej, abyśmy mogli praktykować swoją wiarę, musimy uzyskać podpisy pięciu funkcjonariuszy państwowych różnego szczebla, podczas gdy nie stosuje się tego wobec buddystów" - mówi informator AsiaNews. Obywatele nie mogą sobie wytłumaczyć przyczyny takiej dyskryminacji, niektórzy wysuwają jednak własne przypuszczenia i obawy, uważając, że wojskowi chcą zepchnąć ich na margines. "Jeśli nie będziemy mogli się zarejestrować, w świetle prawa nie będziemy istnieć, to zaś może stworzyć problemy np. z prawem do głosowania lub uzyskaniem pomocy lekarskiej" - mówią źródła "AsiaNews". Według ogłoszonego przez reżym planu działania ku demokracji, tekst nowej konstytucji, której treść zapowiedziano po 14 latach konsultacji, zostanie poddany pod referendum ludowe. Ma to być proces, którego uwieńczeniem winny się stać nowe wybory. Jeśli jednak nawet do nich dojdzie, nie będzie mogła wziąć w nich udziału czołowa postać ruchu demokratycznego, laureatka Pokojowej Nagrody Nobla - Aung San Suu Kyi, ponieważ przebywa w areszcie domowym.