Gdy mówił prawdę, nie wierzono mu

Dziennik/a.

publikacja 31.10.2007 05:32

Dlaczego prymas Stefan Wyszyński głosował na Bolesława Bieruta i na czym polegała jego najgłębsza strategia walki z komunizmem? Odpowiedzi znajdziemy w osobistych zapiskach kard. Wyszyńskiego z lat 1948 - 49 oraz 1952 -53. W Warszawie odbyła się promocja książki zawierającej niezwykłe dokumenty - napisał Dziennik.

- Zbiór zawiera zapiski kardynała, które sporządzał dla siebie, nie dla publikacji. Stąd ich osobisty, często subiektywny charakter - wyjaśniał kard. Józef Glemp. Jego opinię potwierdza intrygująca notatka z 26 października 1952 r. - dnia wyborów do Sejmu. Prymas oddał głos na ówczesnego prezydenta Bolesława Bieruta, bo uważał, że mimo wszystko chce on dobrze dla Polski. Prymas tak opisuje to wydarzenie: „Głosuje tak ja mi sumienie nakazuje. Ponieważ z listy kandydatów znam tylko pana Bieruta, wykreślam wszystkie inne nazwiska. Mogę powiedzieć: głosowałem na pana Bieruta. Wydaje się, że ten człowiek »chce Polski«. Chociaż mam zasadnicze zastrzeżenia przeciwko wyjazdowi głowy państwa na partyjna imprezę do Moskwy”. Redaktor naukowy zapisków dr Jacek Żurek z IPN podkreśla, że zostały one opublikowane bez żadnych ingerencji w tekst. Zwraca uwagę na łatwość pisania, jaką odznaczał się autor i zdolność do głębokich obserwacji. - Prymas Wyszyński miał jednak słabości, przekręcał nazwiska i bywał ironiczny w ocenie swoich rozmówców - analizuje dr Żurek. Na początku 1953 r. prymas prowadził bardzo trudne rozmowy z przedstawicielem władz Franciszkiem Mazurem. Chcąc osłabić politycznego przeciwnika, postanowił zrobić mu ponad-trzygodzinny wykład na temat Kościoła i komunizmu. W zapiskach z tego wydarzenia pod datą 14 stycznia 1953 r. zanotował z nieukrywaną satysfakcją, że „połykał jakieś pastylki, słuchał z budującą cierpliwością”. Być może ironia była jedną z metod radzenia sobie z zaciskającą się wokół prymasa i Kościoła komunistyczną pętlą. Prof. Jan Żaryn z IPN przypomniał, że w latach 1945 - 56 władze komunistyczne prowadziły otwartą walkę z Kościołem, uznając go za jednego z głównych wrogów komunizmu. - W tym okresie przez PRL-owskie więzienia przewinęło się 10 proc. księży, poprzez różne dekrety i ustawy Kościół był usuwany ze strefy publicznej, a wokół kapłanów służby specjalne rozciągały sieć agentów. Sieć taka oplatała także kard. Wyszyńskiego. Według Mirosława Biełaszko z IPN, tylko w okresie obejmującym zapiski wokół prymasa działało 28 tajnych współpracowników bezpieki, głównie księży. Ujawnił nam, że wkrótce opublikuje opracowanie, w którym poda ich nazwiska. Dr Żurek podkreśla, że prymas stosował wobec komunistów zasadę całkowitej szczerości, stąd działania agentury nie mogły zrobić wielkich szkód. Na tydzień przed aresztowaniem 18 września 1953 r. pisał: „Linia, którą prowadziłem, określa zasada: mówić prawdę i z niej wysuwać metody postępowania. Ilekroć tak czyniłem, nie wierzono mi. Oczekiwano postawy taktyki, zadowolono by się kłamliwą taktyką. (...) Kościół ma tyle siły duchowej, że może współistnieć w ustroju komunistycznym. Z tego wyciągnąłem linię postępowania wobec komunistów”. Zbiór nie obejmuje zapisków z lat 1950 - 51, bo te się nie zachowały. W najbliższym czasie nie należy się spodziewać książek obejmujących następne lata posługi prymasa, ponieważ zostały one utajnione ze względu na toczący się jego proces beatyfikacyjny.