Chiny ostrzegają Watykan

KAI

publikacja 03.11.2007 06:45

Władze Chin wezwały Watykan, aby odwołał zaplanowaną na grudzień audiencję Dalajlamy u Benedykta XVI. Jednocześnie rząd w Pekinie ostrzegł, że jeśli do tego dojdzie, "może to zranić stosunki dwustronne" między Chinami a Stolicą Apostolską.

"Mamy nadzieję, że Watykan nie zrobi niczego, co zraniłoby uczucia narodu chińskiego i pokaże, iż szczerze dąży do poprawy stosunków z Chinami, podejmując konkretne działania" - oświadczył rzecznik chińskiego MSZ Liu Jianchao. Rząd w Pekinie zawsze utrzymywał, że Dalajlama - laureat Pokojowej Nagrody Nobla - jest nie tylko zwierzchnikiem religijnym, ale groźnym "separatystą", broniącym idei niepodległości Tybetu, dlatego reagował z oburzeniem na ostatnie spotkania duchowego przywódcy Tybetańczyków z politykami różnych krajów. W tym roku przyjmowali go m.in. premier Kanady Stephen Harper, prezydent USA George W. Bush, kanclerz Niemiec Angela Merkel i premier Australii John Howard. Ponadto Stany Zjednoczone przyznały Dalajlamie w ubiegłym miesiącu Złoty Medal Kongresu - najwyższe cywilne odznaczenie tego kraju. Papież spotkał się z duchowym zwierzchnikiem narodu tybetańskiego 13 października ub.r. Prywatna audiencja w tym roku ma się odbyć 13 grudnia. Watykan nie zapowiadał jej dotychczas oficjalnie, jak się przypuszcza, aby nie drażnić Chin. Pekin nie utrzymuje stosunków dyplomatycznych ze Stolicą Apostolską od czasu wydalenia w 1951 ówczesnego internuncjusza apostolskiego, który przeniósł się na Tajwan. W 1950 rząd komunistyczny zajął Tybet, przedstawiając to jako "wyzwolenie" tego regionu, zamieszkanego głównie przez buddystów nurtu lamaickiego i zarządzanego przez mnichów. Właśnie przywódca religijny, jakim jest każdorazowo Dalajlama, jest jednocześnie zwierzchnikiem politycznym Tybetańczyków. Gdy w 1959 r. w powstaniu zbrojnym próbowali oni zrzucić jarzmo chińskie, władze krwawo je stłumiły i jeszcze bardziej zaostrzyły kontrolę nad Tybetem, a sam Dalajlama wraz z tysiącami swych rodaków uciekł przez Himalaje do Indii i tam do dzisiaj ma swoją siedzibę. Jako duchowy i moralny przywódca swego narodu domaga się uznania jego praw, choć jednocześnie zgadza się na przynależność Tybetu do Chin z zagwarantowaniem mu szerokiej autonomii i poszanowaniem jego religii, kultury, języka i innych praw narodowych. Jest przy tym zwolennikiem niestosowania przemocy i opowiada się za pokojowym dochodzeniem słusznych praw swych rodaków. W 1989 za swą postawę otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla.