Przyswajalność prezentu

Franciszek Kucharczak

GN 38/2013 |

publikacja 19.09.2013 00:15

Ludzie winią Boga, że się do nich nie uśmiecha, a nigdy Mu w twarz nie spojrzą.

Przyswajalność prezentu rysunek franciszek kucharczak /gn

Tegoroczne święto Narodzenia Maryi przypadło w niedzielę. Jakoś mi się po głowie tłukło, że tego dnia będą prezenty, tyle że – nietypowo – rozdawane przez Solenizantkę. Nawet modląc się rano z żoną i dziećmi, z góry wyraziliśmy podziękowanie „za prezenty, które dziś otrzymamy”. Potem z chłopcami pojechałem na Mszę odpustową do sanktuarium Matki Bożej Uśmiechniętej w Pszowie. Na imprezie urodzinowej u Maryi więc też byliśmy.

Po powrocie do domu mój 8-letni syn pyta: „Tato, czy są w Polsce jeżdżące czołgi T-34 (takie typu Rudy 102)? I żeby można było do nich wejść?”. Bo tak się składa, że moi synowie, podobnie jak ich ojciec, lubią historyczne militaria. „Pewnie gdzieś są, może w Muzeum Wojska Polskiego…” – odpowiedziałem niepewnie. Synowie oczywiście chcieli jechać tam jak najszybciej, nie dałem im jednak nadziei na najbliższe półrocze. W tym jednak momencie żona, prowadząc rozmowę przez telefon, dowiedziała się, że 5 kilometrów od naszego domu trwa festyn z wystawą sprzętu wojskowego. No to jedziemy. A ja, niedowiarek, powściągam nadzieje dzieci: „Nie liczcie, że tam będzie jakiś czołg, bez przesady, na taki festyn przywiozą karabiny, może najwyżej jakieś działka”.

Podjeżdżamy, ludzi multum, a za płotem widzę ciężarówki wojskowe, haubicę i stojący na lawecie… czołg T-34. Podchodzimy, a tu uzbrojeni powyżej zębów mundurowi odsuwają ludzi, bo czołg… zaraz zjedzie z lawety. I rzeczywiście, za chwilę zjeżdża, skręca z rykiem silnika, obraca wieżyczkę…

„To nie do wiary” – myślę sobie. Ale to jeszcze nie koniec. Po chwili z włazu wychodzi „kierowca”, dzieciarnia obsiada czołg, moje dzieci wchodzą do środka jako jedne z pierwszych. Wszystko obejrzane, dotknięte, przetestowane. No, no… Maryja zna się na militariach.

I co? Czy Pan Bóg nie ma poczucia humoru? Ma. I nie da się prześcignąć w hojności, czego wielokrotnie doświadczają ci, co wybrali Jezusa jako Pana swojego życia. Bo wbrew pokutującemu przekonaniu Bóg nie skąpi nam przyjemności i nie lubuje się w przytłaczaniu nas cierpieniem. To nie jest tak, że gdy Bóg idzie człowiekowi na rękę, to znaczy, że mu za chwilę tę rękę złamie.

„Oj, widzę, że cię Bóg przygotowuje na doświadczenie” – usłyszała niedawno znajoma, gdy opowiedziała o cudach łaski, jakie się jej właśnie zdarzyły. Bo się komuś wydało, że Bóg ma taką wagę z dwiema szalami. Jak położy coś na szali „przyjemność”, to zaraz musi przywalić z drugiej strony jakimś paskudztwem, żeby była równowaga.

Co to za obraz Boga? On już nas odkupił i nie potrzebuje naszych zwieszonych głów, ponurych min i zasypywania każdej radości górą popiołu. Jeśli jest problem, to nie z brakiem prezentów od Boga, tylko z tym, że ludzie nie chcą ich przyjmować. Gdy przychodzi od Niego paczka, odsyłają ją, bo nie znają nadawcy albo wzywają saperów, żeby ją zdetonowali.

Ewangelia to dobra nowina, a nie manifest cierpiętnictwa. Jezus uzdrawia, wskrzesza, wyrzuca złe duchy. I, owszem, wzywa też do niesienia własnego krzyża – ale kto Mu zaufa, temu i krzyż sprawi niespodziankę.

Opera patologiczna

Warszawska Opera Kameralna zamówiła operę o… transseksualizmie. Jej bohaterem ma być… Anna Grodzka. „Będzie to opera mówiąca o tożsamości seksualnej” – zapowiada szef placówki. Libretto pisze Piotr Pacewicz, dziennikarz „Wyborczej”, specjalista od damskich fatałaszków, w których biegał w homoparadach. Koniecznie trzeba pogonić Światową Organizację Zdrowia, bo nawet u nich transseksualizm wciąż jeszcze figuruje jako „zaburzenie behawioralne i umysłowe”.

Świecka świętość

Rząd kanadyjskiej prowincji Quebec chce pracownikom sektora publicznego zakazać używania widocznych symboli religijnych. Władze twierdzą, że chodzi o wprowadzenie „neutralności religijnej”. Projekt zaleca, aby i sektor prywatny stworzył „bardziej świeckie” otoczenie w pracy. Człowiek w pracy ma robić wrażenie, że nie wierzy w to, w co wierzy. A tak w ogóle, towarzysze, to cenimy ideowość i szczerość.

Obłęd pod obrady

SLD i Ruch Palikota przy wsparciu posłów PO przepchnęli przez pierwsze czytanie w Sejmie nowelizację Ustawy o wdrożeniu niektórych przepisów UE w zakresie równego traktowania. Jeśli przejdzie, będą nowe okazje do dyskryminowania, także ze względu na „tożsamość płciową” i „ekspresję płciową”. Będzie też rozszerzone pojęcie molestowania – molestowaniem miałyby być nawet treści publikowane w mediach i reklamach. Nie można będzie odmówić świadczenia usług w sytuacji konfliktu sumienia. Przepisy będą dotyczyły też usług edukacyjnych. I spuść tu, człowieku, na chwilę wzrok z Sejmu, to się obudzisz w pudle, a twoje dzieci u dwóch tatusiów.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.