publikacja 16.11.2007 05:56
Dyrektor Działu Reklamy i Ogłoszeń "Rzeczpospolitej" Tomasz Dąbrowski zapewnia, że ogłoszenia erotyczne już niebawem będą z "Życia Warszawy" wycofywane - napisał Nasz Dziennik.
- Jest wolą naszego Zarządu i redakcji naczelnej "Rzeczpospolitej" i "Życia Warszawy", aby od tego typu praktyk odejść, i to odejść bardzo szybko, ponieważ nie chcemy propagować tego typu treści - deklaruje. Jak się dowiedzieliśmy, "Życie Warszawy" do końca roku jest jednak zobligowane zawartymi wcześniej kontraktami. - Na pewno dalsze kroki w kierunku likwidacji tego typu ogłoszeń będą podjęte już wkrótce - składa obietnicę Dąbrowski. 30 czerwca br. wydawca dziennika "Rzeczpospolita", spółka Presspublica, zakupiła prawo do tytułu "Życie Warszawy". Presspublica należy w 49 proc. do Skarbu Państwa, a w 51 proc. do brytyjskiego funduszu inwestycyjnego Mecom. Tymczasem "Życie Warszawy" publikuje ogłoszenia agencji towarzyskich, często wulgarne, propagujące rozwiązłość, a także reklamy prywatnych gabinetów ginekologicznych, które sugerują eufemicznym sformułowaniem "wywoływanie miesiączki", że można w nich dokonać aborcji. W Biurze Ogłoszeń "Życia Warszawy" usłyszeliśmy, iż treść zamieszczanych w gazecie ogłoszeń jest weryfikowana, a te, które głoszą nieprawdę lub są "nielicujące z zasadami", są odrzucane. Jednak pobieżny przegląd kilku numerów tego pisma świadczy o tym, że kryteria te są nieskończenie rozciągliwe (wstyd cytować). Również reklamy gabinetów ginekologicznych oferujących "wywoływanie miesiączki", gdy nie podaje się żadnych innych usług ginekologicznych tam świadczonych, nasuwają odbiorcy skojarzenia jednoznaczne. - Aby przeprowadzić wywołanie miesiączki, to po pierwsze należy ustalić, czy pacjentka nie jest w ciąży, a więc wykonać konieczne testy i badania. W przypadku gdy wykluczy się ciążę, można wywołać miesiączkę, bez takich ustaleń byłaby to po prostu aborcja - tłumaczy dr Magdalena Szymańska, ginekolog położnik. Doktor Artur Mamcarz-Plisiecki, prawnik, uważa, że zamieszczanie takich ogłoszeń jest złamaniem zasad etycznych. - Te ogłoszenia są nieludzkie, korzystają na nich ginekolodzy i agencje towarzyskie, a także prasa. Jest to niezgodne z dziennikarską etyką zawodową, gdyż wszyscy wiedzą, co się za takimi ogłoszeniami kryje. Dziennikarze uczestniczą tym samym w nieprzestrzeganiu polskiego prawa - wskazuje. - W takich przypadkach mamy stronę moralną i stronę finansową. W momencie gdy pewnej dziedziny nie reguluje prawo, decydują kwestie etyczne. W tym przypadku jest to kwestia, jaką granicę wyznacza redakcja gazety. Są pisma, które nie publikują tego typu ogłoszeń z założenia. Inne je publikują, uznając za priorytet aspekt finansowy - podkreśla dr Wojciech Jurkiewicz, medioznawcza, wykładowca Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Niegodziwe reklamy wkrótce znikną z "Życia Warszawy". - Nie chcemy propagować tego typu treści. Natomiast w tej chwili "Życie Warszawy" jest związane kontraktami, które wygasają z końcem tego roku - wyjaśnia dyrektor Działu Reklamy i Ogłoszeń "Rzeczpospolitej" Tomasz Dąbrowski. Sam kodeksowy zakaz pornografii nie wpłynąłby na występowanie takich ogłoszeń w prasie - jest o tym przekonany dr Janusz Bojarski, prawnik z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. - Te dwie kwestie nie mają nic wspólnego ze sobą - mówi.
- Można się domyślać, czytając, że pod ogłoszeniem "usługi towarzyskie" kryje się prostytucja i to jest przestępstwo kuplerstwa, czyli ułatwiania bądź też czerpania korzyści z prostytucji. Natomiast kwestią prawną jest udowodnienie tego. Właściciele zabezpieczają się w ten sposób, że osoby pracujące podpisują zobowiązanie, że nie będą świadczyły usług seksualnych w ramach swojej pracy. Oczywiście wszyscy wiedzą, że to jest fikcja, ale trudno to przed sądem zakwestionować. Można więc powiedzieć, że stan prawny jest dobry, natomiast trudno udowodnić rzeczywiste popełnienie przestępstwa. Inaczej wygląda kwestia, jeśli chodzi o wykrycie zorganizowanej grupy przestępczej i zmuszanie do prostytucji. Czynności operacyjne policji czy innych służb są określone w ustawie o policji czy o ABW i mogą one dotyczyć pewnych wymienionych w ustawie przestępstw, można na przykład stosować prowokacje również w agencji towarzyskiej, żeby ścigać zorganizowaną przestępczość. Natomiast żeby ścigać tylko przestępstwo kuplerstwa, czyli ułatwianie prostytucji czy stręczycielstwa, jeżeli to nie jest powiązane z zorganizowaną przestępczością, to w tej chwili nie ma takich możliwości prawnych - tłumaczy. Jak wyjaśnia specjalizująca się w prawie prasowym dr Joanna Taczkowska-Olszewska, wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczonych reklam, chyba że narusza ona przepisy prawa, na przykład nawołuje do popełnienia przestępstwa. Można zatem złożyć doniesienie do prokuratury lub policji o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, powołując się na konkretne przepisy karne i naruszenie zasad współżycia społecznego. W przypadku reklam klinik ginekologicznych i zawartych w ich treści ogłoszeń o wywołaniu miesiączki można powołać się na nawoływanie do popełnienia przestępstwa. Jednak to do prokuratury należy ocena, czy dany czyn wypełnia znamiona przestępstwa, czy też nie. - Na pewno trzeba się niektórym z tych reklam bliżej przyjrzeć. Z całą pewnością byłoby lepiej, gdyby takie ogłoszenia się nie ukazywały. Uważam, że prasa powinna być bardzo ostrożna. Nie powinny być zamieszczane ogłoszenia, które uderzają w moralność publiczną - uważa Antoni Szymański, senator VI kadencji z ramienia PiS. - Takie ogłoszenia ginekologów powinny być z urzędu przekazane do prokuratury w celu zbadania. Jeśli chodzi o agencje towarzyskie, to uważam, że reklamowanie takich usług, które wiadomo, że są usługami za pieniądze, jest niezgodne z prawem. Nie powinno to mieć miejsca nie tylko w "Życiu Warszawy", ale i w żadnym innym tytule - podkreśla poseł Maria Nowak (PiS). Dariusz Kłeczek (Prawica Rzeczypospolitej), lekarz, jest zdania, że tego typu reklamy w każdej gazecie są poważnym nadużyciem, tym bardziej w przypadku gdy udziałowcem jest w 49 proc. Skarb Państwa. - Uważam, że jest to ogromny skandal. Jedyną rzeczą, którą mogą zrobić czytelnicy, to podjąć bojkot gazety, gdyż jest to działanie najbardziej dotkliwe dla wydawcy. Czytelników, którzy spotkali się z takimi ogłoszeniami, zachęcam, aby kierowali wnioski do prokuratury. Działalność gabinetów ginekologicznych, które pod płaszczykiem wywoływania miesiączki dokonują aktu zabicia dziecka, to ewidentne przestępstwo i powinno być ono ścigane przez prokuraturę z urzędu. Promowanie agencji towarzyskich służących do handlu żywym towarem, również jest przestępstwem ściganym z urzędu i dziwię się, że prokuratury nie wszczynają postępowań. Jedno takie postępowanie w naszym kraju zatrzymałoby swoistą promocję działań przestępczych i niegodziwych w innych mediach - stwierdza.