Wnioski z komunikatu

Nasz Dziennik/a.

publikacja 25.11.2007 07:19

Ksiądz arcybiskup Stanisław Wielgus nie był tajnym współpracownikiem SB. Sprawa jego oskarżenia o współpracę ze specsłużbami PRL została celowo sprowokowana. Fakt ten potwierdził wydany 22 listopada br. komunikat z 342. zebrania plenarnego KEP, przywołując końcowe wyniki prac powołanej przez to gremium Kościelnej Komisji Historycznej oraz Zespołu ds. Oceny Etyczno-Prawnej - twierdzi Nasz Dziennik.

Powołany przez Episkopat 14 marca 2007 roku Zespół ds. Oceny Etyczno-Prawnej stwierdził, że "oskarżanie wymienianych w aktach SB biskupów o świadomą i dobrowolną współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa PRL jest merytorycznie bezpodstawne", gdyż pozbawione dowodów. Po zbadaniu udostępnionych przez Instytut Pamięci Narodowej materiałów pod kątem kryteriów etycznych, prawnych i kanonicznych Zespół uznał, że "szerzenie pogłosek o rzekomej współpracy tych biskupów ze służbami bezpieczeństwa" jest niesprawiedliwe i wysoce krzywdzące. Jak oświadczył ks. bp Stanisław Budzik, sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Polski, po przestudiowaniu wyników prac Kościelnej Komisji Historycznej, która badała w IPN akta księży biskupów, Zespół ds. Oceny Etyczno-Prawnej nie znalazł dowodów ich rzekomej współpracy z SB, stąd formułowanie takiego zarzutu wobec któregokolwiek z obecnych biskupów jest bezpodstawne. Jak pamiętamy, w styczniu br. niektórzy dziennikarze przekonywali, że kontakty ks. abp. Stanisława Wielgusa z funkcjonariuszami służb specjalnych PRL były rzekomo "złamaniem kryteriów etycznych" Memoriału, jaki Episkopat Polski przyjął w sierpniu 2006 roku - przypomina Nasz Dziennik. Zaprzeczył temu w czwartek ks. bp Budzik, podkreślając, że wśród materiałów IPN nie ma dokumentów, które obciążałyby któregokolwiek z biskupów w świetle tego dokumentu. W styczniu br. redaktor naczelny "Więzi" Zbigniew Nosowski usiłował przekonywać, iż kontakty ks. abp. Stanisława Wielgusa z funkcjonariuszami specsłużb PRL "odbywały się poza granicą dopuszczalnego wówczas kompromisu", wytyczonego przez Episkopat Polski - pisze Nasz Dziennik. - Tymczasem, opierając się na wynikach prac Zespołu ds. Oceny Etyczno-Prawnej, sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Polski jasno stwierdził, że nie ma dowodów na "nieposłuszeństwo kanoniczne" tych duchownych, którzy dziś są biskupami, a których akta badały w IPN powołane przez Episkopat gremia. Dotyczy to więc również ks. abp. Wielgusa. W podsumowaniu sprawozdania Zespołu ds. Oceny Etyczno-Prawnej czytamy, że oskarżanie wymienianych w aktach SB biskupów o świadomą i dobrowolną współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa PRL jest merytorycznie bezpodstawne, gdyż pozbawione dowodów. Toteż szerzenie pogłosek o rzekomej współpracy tych biskupów ze służbami bezpieczeństwa Zespół uznaje za gruntownie niesprawiedliwe, podważające ich dobre imię, a przez to wysoce krzywdzące. Zespół solidaryzuje się z głosem biskupów, którzy z bólem lub oburzeniem reagują na takie insynuacje zgłaszane pod ich adresem.

Po zbadaniu materiałów pod kątem kryteriów etycznych, prawnych i kanonicznych Zespół zauważa, że niektóre materiały udostępnione przez IPN, a także niektóre wypowiedzi zainteresowanych biskupów zdają się świadczyć o tym, że niekiedy ich kontakty ze służbami PRL można by uznać - z perspektywy historycznej - za nieroztropne, przy czym - w ówczesnej sytuacji społeczno-politycznej - były one często nieuniknione, a odbywały się za wiedzą władz kościelnych. Z wydanego 22 listopada 2007 r. komunikatu z 342. Zebrania Plenarnego Konferencji Episkopatu Polski Sebastian Karczewski pisze również w Naszym Dzienniku: O tym, że w świetle dowodów ks. abp Stanisław Wielgus nie był tajnym współpracownikiem SB, pisałem na łamach "Naszego Dziennika" kilka miesięcy temu. Nie było to twierdzenie wyssane z palca, lecz poparte analizą dokumentów i dowodami, z których część przedstawiliśmy w "Naszym Dzienniku". Była to rzecz niezwykle trudna, nie tylko dlatego że Instytut Pamięci Narodowej odmówił pomocy w tej sprawie. Również dlatego że podjęte przez naszą redakcję próby wyjaśnienia tej sprawy i ukazania prawdy od samego początku były jawnie dezawuowane przez "fałszywych proroków". "Nasz Dziennik prowadzi intensywną kampanię w obronie abp. Stanisława Wielgusa. Człowieka, który - jak wykazały dokumenty Instytutu Pamięci Narodowej - przez wiele lat świadomie donosił Służbie Bezpieczeństwa" - pisała bez żadnych ku temu podstaw "Rzeczpospolita". "'Nasz Dziennik' podważa pracę Kościelnej Komisji Historycznej Episkopatu Polski" - ogłaszał "Dziennik"... W perspektywie sprawy oskarżenia ks. abp. Stanisława Wielgusa o współpracę z SB i dokonanego na jego osobie publicznego linczu, którego byliśmy świadkami na początku bieżącego roku, czwartkowe oświadczenie Konferencji Episkopatu Polski powinno być "wiadomością dnia" i znaleźć się na czołówkach wszystkich magazynów informacyjnych. Nie dziwi mnie, że stało się inaczej. Również o tym pisałem kilka miesięcy temu, posługując się przykładem ks. kard. Josepha Bernardina... Nie wierzę w to, że którykolwiek z dziennikarskich oszczerców zdobędzie się na odwagę, by przeprosić ks. abp. Stanisława Wielgusa za fałszywe świadectwo złożone publicznie przeciw niemu. Cieszę się jednak z oświadczenia Konferencji Episkopatu Polski. Jest to ogromny krok ku wyjaśnieniu sprawy do końca. Wierzę, że teraz będzie łatwiej i ostatnie słowo należeć będzie do prawdy.