Moskwa rozczarowana rozmowami z Patriarchatem Rumuńskim

KAI/J

publikacja 27.11.2007 08:19

Przeprowadzone w ub. tygodniu w Bułgarii rokowania delegacji Kościołów prawosławnych Rumunii i Rosji w sprawie rozwiązania konfliktu w Mołdawii, nie dały na razie pomyślnego wyniku. Taki pogląd wyraził ks. protojerej Nikołaj Bałaszow, sekretarz Wydziału Zewnętrznych Kontaktów Kościelnych Patriarchatu Moskiewskiego (OWCS).

"Nie udało się, niestety, osiągnąć zbliżenia stanowisk" - oświadczył on w wypowiedzi dla rosyjskiego portalu "Interfax-Religia". Jego zdaniem, obie strony jedynie wysłuchały wzajemnie swych stanowisk i uznały za konieczne prowadzenie dalszych rozmów. Wcześniej jednak poinformują one swoje Synody Biskupie o wynikach spotkania w bułgarskim Klasztorze Trojańskim. Nie podpisano natomiast żadnego wspólnego dokumentu. Napięcia między obu Kościołami zaczęły się pojawiać wkrótce po uzyskaniu niepodległości przez Mołdawię w 1991 r. W grudniu następnego roku Patriarchat Rumuński oznajmił o przywróceniu metropolii besarabskiej, która istniała do 1940 r., czyli do zagarnięcia przez Armię Czerwoną części ówczesnych ziem rumuńskich i utworzenia tam socjalistycznej republiki mołdawskiej. Właśnie ten obszar tworzył wcześniej wspomnianą metropolię besarabską. Na czele nowej jednostki stanął bp Piotr, który nieco wcześniej należał do Patriarchatu Moskiewskiego. Rosyjski Kościół Prawosławny (RKP) nie uznał tej decyzji, ale mimo wszystko część parafii mołdawskich przeszła pod jurysdykcję Kościoła rumuńskiego. Do nowego napięcia doszło w ostatnich tygodniach, gdy Patriarchat Rumuński ogłosił utworzenie, a właściwie również odtworzenie trzech diecezji na terenie metropolii besarabskiej, z których jedna znajduje się obecnie na terenie Ukrainy. W odpowiedzi na te postanowienia RKP zgłosił ostry protest, i to zarówno w Moskwie, jak i w Kiszyniowie i Kijowie. Dla Rosji decyzje strony rumuńskiej oznaczają "wtargnięcie na obszar kanoniczny Patriarchatu Moskiewskiego". W czasie niedawnego spotkania w Bułgarii przedstawiciele RKP przytaczali wszelkie dokumenty i argumenty historyczne, świadczące - ich zdaniem - o tym, że ani w XIX wieku, gdy tereny dzisiejszej Mołdawii wchodziły w skład Kościoła Rosyjskiego, ani po II wojnie światowej Kościół rumuński nie twierdził, że Mołdawia jest jego terytorium kanonicznym. Uczestniczący w rokowaniach w Bułgarii wiceprzewodniczący OWCS bp Marek powiedział agencji "Interfax-Religia", że w czasie tych rozmów RKP zetknął się z "dość rozmytym stanowiskiem Patriarchatu Rumuńskiego". "Okazało się między innymi, że decyzji Synodu rumuńskiego o utworzeniu diecezji w Mołdawii jako takiej nie było" - stwierdził biskup rosyjski. Z rosyjskich doniesień prasowych wynika, iż spotkanie w Klasztorze Trojańskim zaczęło się od zgrzytu dyplomatyczno-kościelnego. Już na początku strona rumuńska zażądała opuszczenia sali przez metropolitę bułgarskiej diecezji Łowecz - Gabriela. Przybył on na rozmowy jako przedstawiciel gospodarza - Bułgarskiego Kościoła Prawosławnego, zaproszony przez delegację RKP. Ostatecznie metropolita powitał tylko uczestników rozmów, po czym szybko opuścił salę obrad.