Łaska za misia Mahometa

Gazeta Wyborcza/a.

publikacja 05.12.2007 05:56

Gillian Gibbons miała spędzić 15 dni w więzieniu, a potem zostać wydalona z Sudanu, bo pozwoliła dzieciom nazwać maskotkę imieniem proroka Mahometa - podała Gazeta Wyborcza.

Zarzuty wobec 54-letniej Gibbons zbulwersowały opinię publiczną na Wyspach Brytyjskich. Gdy okazało się, że kobieta może zostać skazana nawet na pół roku więzienia i 40 batów, mediacji na rzecz jej uwolnienia podjęło się dwoje muzułmańskich członków Izby Lordów - baronowa Sayeeda Warsi i lord Nazir Ahmed. Wczoraj nauczycielkę ułaskawił prezydent Sudanu Omar al Baszir. - Gillian Gibbons jest pod opieką ambasady i są z nią nasi dyplomaci - poinformował rzecznik brytyjskiej ambasady w Chartumie. Jeszcze wczoraj nauczycielka odleciała do domu. W swym oświadczeniu Gibbons napisała: "Byłam w Sudanie tylko cztery miesiące, ale ogromnie dobrze się tu czułam. Od Sudańczyków nie doświadczyłam niczego poza uprzejmością i hojnością". Zapewniła też o swoim "wielkim szacunku dla religii islamskiej i o tym, że nigdy nikogo nie obraziłaby świadomie". Gibbons we wrześniu zaproponowała klasie siedmiolatków z brytyjskiej szkoły wybranie wspólnej maskotki. Jedna z dziewczynek przyniosła pluszowego misia, a większość uczniów zdecydowała, by nazwać go Muhammad. Odtąd dzieci na zmianę zabierały misia na kilka dni do domu, a potem opisywały, jak się nim zajmowały. Przygody maskotki były spisywane w książeczce z obrazkiem misia na okładce i zatytułowanej "Nazywam się Muhammad". Zabawa nie spodobała się rodzicowi jednego z uczniów, który oskarżył nauczycielkę o obrazę islamu. Miś nosił imię proroka Mahometa (to europejska wersja arabskiego imienia Muhammad). W ubiegłym tygodniu w Chartumie odbyła się 10-tysięczna demonstracja, której uczestnicy domagali się dla Gibbons kary śmierci. Do niewielkiej pikiety doszło także wczoraj po uwolnieniu kobiety.