Awantura trwa

Dziennik/Rzeczpospolita/a.

publikacja 11.12.2007 06:17

Temat religii na maturze wrócił na czołówki gazet po wypowiedzi premiera, który stwierdził, że żadne decyzje w tej sprawie jeszcze nie zapadły.

Co z religią na maturze? W weekend sprawa ta wywołała pierwszy poważny konflikt w rządzie - napisał Dziennik. Najpierw premier ostro przywołał do porządku minister edukacji Katarzynę Hall, która spotkała się z abp. Kazimierzem Nyczem i wspólnie z nim ogłosiła, że prace nad tym zagadnieniem będą kontynuowane. W niedzielę kropkę nad „i” postawił szef klubu PO Zbigniew Chlebowski. Oświadczył, że decyzja w sprawie religii na maturze nie zapadnie szybko. Reakcję Donalda Tuska nazwał pogrożeniem palcem. Co mówił premier? - Nie ma mowy o ostatecznych ustaleniach. Decyzje o tym, jak będzie wyglądała matura w szkołach, zapadną w łonie rządu, a nie w czasie rozmów ministrów z osobami spoza rządu - stwierdził Tusk w czasie piątkowej wizyty w Watykanie. Wszystko zaczęło się od wypowiedzi wiceminister edukacji Krystyny Szumilas, że nowy rząd porzuca temat odziedziczony po PiS-owskiej ekipie. Potem była reakcja Kościoła i dementi minister Hall. Wreszcie czwartkowy komunikat po spotkaniu Hall - abp Nycz i zawarty tam punkt trzeci końcowego komunikatu: „Przewidywane są dalsze prace umożliwiające zdawanie religii na maturze jako wybranego przedmiotu dodatkowego". A więc nie „czy”, ale „kiedy”. Wypowiedź Donalda Tuska idzie jednak w odwrotnym kierunku. Tym bardziej że rzecznik rządu Agnieszka Liszka nie potrafi powiedzieć, kiedy ministrowie zajmą się sprawą. - Zgodnie z deklaracją pana premiera będzie to decyzja rządu, a nie ustaleń pani minister z Kościołem. Ale nie wiem, kiedy - mówi nam Liszka. Jeszcze ostrzej niż premier Tusk mówił wczoraj w Radiu ZET poirytowany Zbigniew Chlebowski: - Nie sądzę, żeby w krótkim czasie była akceptacja rządu dla tego rozwiązania - powiedział. W rozmowie z Dziennikiem dodał: - Wypowiedź premiera w Rzymie była pogrożeniem palcem minister Hall, na pewno nie była skierowana przeciwko abp. Nyczowi. Nawet jeśli minister zdecydowała o kontynuacji prac, to najpierw powinna powiedzieć o tym premierowi. Szef rządu nie może się o tego typu ustaleniach dowiadywać z mediów! Wyraźnie widać, że cała historia jest PO nie w smak: - To zrozumiałe, związane z liberalną tożsamością tego środowiska. Ale też polityczna gra o zachowanie równowagi między sferą świecką a religijną. Platforma nie jest zainteresowana budowaniem konfliktu z Kościołem, ale nie chce też, by Kościół wchodził zbyt głęboko w sprawy państwa - ocenia socjolog prof. Antoni Kamiński. Co na to minister Hall? Milczy. Nie odpowiada na prośby o rozmowę. Może dlatego, że premier wyraźnie podkreślał w Watykanie, że telefonicznie rozmawiał z nią w tej sprawie. Milczy także abp Nycz. Oficjalnie rzecznik Episkopatu ks. Józef Kloch stara się łagodzić sytuację. - Celem tej rozmowy nie było podejmowanie decyzji. Co do kształtu rozporządzeń i instrukcji, to w istocie decyduje o tym strona rządowa - mówi Dziennikowi ksiądz Kloch. Przewodniczący Komisji Konkordatowej bp Tadeusz Pieronek podkreśla jednak, że choć rząd ma prawo zdecydować o zaniechaniu prac nad wprowadzeniem matury z religii, jednak powinien o tym poinformować Kościół w czasie spotkania Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu.

Ale komisja to kolejny problem. Biskupi chcieliby pilnego jej zwołania, jednak nie mogą nawet o to poprosić. Rząd do tej pory nie wskazał bowiem swojego współprzewodniczącego. Natomiast w Rzeczpospolitej można było przeczytać: Szykuje się spór rządu z kościołem. Albo rozmawiają ze sobą dwie poważne strony, albo robi się targowisko – mówi abp Sławoj Leszek Głódź o sprawie wprowadzenia matury z religii. – Nie zobowiązałam się do wprowadzenia religii na maturze, jedynie do dalszych analiz prawnych – odpowiada minister edukacji Katarzyna Hall na zarzuty polityków. Projekt wprowadzenia religii na maturze wywołał polityczne zamieszanie. Wczoraj szef Klubu PO Zbigniew Chlebowski powiedział w Radiu Zet, że nie sądzi, aby w krótkim czasie rząd zaakceptował religię na maturze. Skrytykował też minister Hall, bo jego zdaniem nie powinna się wypowiadać, skoro rząd nie wypracował jeszcze stanowiska w tej sprawie. Awantura zaczęła się od wypowiedzi wiceminister Krystyny Szumilas dla Rz. Oznajmiła, że resort nie będzie prowadził prac nad maturą z religii. Ta wypowiedź zaniepokoiła Kościół. Na prośbę biskupów minister Hall spotkała się z abp. Kazimierzem Nyczem. Z rozmów wynikało, że strony się porozumiały i religia na maturze będzie jako przedmiot nieobowiązkowy. Wtedy zareagował premier Donald Tusk. Powiedział, że ostatecznej decyzji nie ma i że podejmie ją rząd. – Istotnie, decyduje strona rządowa, nikt temu nie przeczy – mówi rzecznik episkopatu ks. Józef Kloch. – Ale jeśli sprawa dotyczy rządu i Kościoła, to nie ma nic dziwnego w tym, że przedstawiciele stron spotykają się i deklarują dalsze prace. Politycy Platformy nie mówią w sprawie egzaminu z religii jednym głosem. – Nie widzę przeszkód. Religia może być na maturze – mówi Andrzej Smirnow, przewodniczący Sejmowej Komisji Edukacji. Z kolei Jarosław Gowin uważa, że wprowadzenie religii może doprowadzić do napięć na tle ideologicznym. – MEN ma inne, trudniejsze problemy do rozwiązania niż angażowanie się w działania, które mogą doprowadzić do konfliktu społecznego. – To kompromitacja rządu – ocenia z kolei Sławomir Kłosowski, wiceminister edukacji w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. – Ustalenia z Kościołami były tak zaawansowane, że nie można się już z nich wycofać. – Jeżeli władze chcą dyskutować, to na własny rachunek. Dla nas sprawa religii jest załatwiona – mówi abp Sławoj Leszek Głódź, współprzewodniczący Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu.