Pierwszy krok do in vitro

Gazeta Wyborcza/a.

publikacja 04.01.2008 06:25

Powinniśmy ratyfikować konwencję bioetyczną Rady Europy - mówi minister zdrowia Ewa Kopacz. Podobnie mówią posłowie z wszystkich partii parlamentarnych. Konwencja czeka na ratyfikację już dziesięć lat - napisała Gazeta Wyborcza.

To reakcja na tekst Gazety, że procedur in vitro w Polsce nie określają żadne standardy i przepisy. Polska nie ratyfikowała nawet konwencji bioetycznej Rady Europy, mimo że ją podpisaliśmy w 1997 r. Min. Kopacz przyznała, że trzeba to nadrobić. - Czas, aby prawnicy, etycy i fachowcy w tej dziedzinie usiedli do tworzenia tego prawa, następnie powinniśmy ratyfikować tę konwencję. Wtedy możemy mówić, na jakim poziomie będziemy lub też nie będziemy refundować in vitro - powiedziała. Również abp Józef Życiński zgodził się wczoraj w Lublinie z prof. Markiem Safjanem, który we wczorajszej Gazecie mówił, że Polska powinna ratyfikować konwencję, bo to wymusi regulacje prawne dotyczące m.in. zapłodnienia pozaustrojowego. Metropolita powiedział, że kwestią in vitro powinna zająć się Komisja Wspólna Episkopatu i Rządu. Ale przestrzegał przed pośpiechem. - Dałbym pewną dawkę czasu, abyśmy mogli należycie przygotować te wszystkie zagadnienia, które wymagają zarówno uwzględnienia wcześniejszych opracowań, jak i perspektywy, żeby można je było podjąć bez emocji, bez szukania wroga czy bez wprowadzania jakiejś atmosfery walki klas - powiedział. Zapytaliśmy posłów z klubów parlamentarnych, czy są za szybką ratyfikacją konwencji - napisała GW. PO: I konwencja, i komitet bioetyczny Elżbieta Radziszewska, PO Straciliśmy już dziesięć lat, bo kolejne rządy chowały w tej sprawie głowę w piasek. Rząd PO tak nie będzie postępować. Pierwszym naszym krokiem musi być ratyfikowanie konwencji bioetycznej. Konwencja jednak nie narzuca szczegółowych rozwiązań, nakazuje tylko szacunek dla godności istoty ludzkiej. Dlatego powinniśmy powołać narodowy komitet bioetyczny z udziałem lekarzy, moralistów, prawników, filozofów świeckich i religijnych. Ale bez polityków czy przedstawicieli rządu. Cel: tworzenie ustawodawstwa nadążającego za postępem w biotechnologii. W tym powinni uczestniczyć ludzie o bardzo różnych poglądach, żeby wypracować kompromis. Chodzi o to, żeby zachować poszanowanie godności istoty ludzkiej. Ale też robić w medycynie i nauce to, na co pozwala postęp naukowy, i dać sobie szanse na nowoczesne metody leczenia. Decyzję o tym, czy refundować in vitro, będzie można podjąć wtedy dopiero, jak będzie gotowe oprzyrządowanie prawne. PiS: Potrzebna jest debata Bolesław Piecha, PiS, b. wiceminister zdrowia Czemu konwencja bioetyczna nie została ratyfikowana? To problem wielu lat. Na pewno nie było tak, że jakaś konkretna ekipa chowała problem pod korzec. Rząd PiS też się kwestiami bioetyki, m.in. in vitro, zajmował: wiem, że były dyskusje poważne z bioetykami, teologami, prawnikami i lekarzami. Ten dorobek gdzieś się musiał przechować. To jest sprawa kontrowersyjna: ścierają się sprawy ideologiczne, ale także biznesowe. Na czym dokładnie stanęło, nie pamiętam, przeszkodziły wybory. Ratyfikacja jest teraz sprawą rządu. Dlaczego PiS ma wyręczać rząd? Nie może być tak, że inni robią trudne sprawy, a rząd tylko się uśmiecha. Sądzę jednak, że prędzej czy później zostaną przyjęte jakieś ustalenie i konwencja zostanie podpisana. Ważne są też uregulowania dotyczące in vitro. Myśmy się nad tym też zastanawiali, na kanwie tego incydentu, kiedy jakaś firma [w Szczecinie w kwietniu 2006 r.] zbankrutowała i ludzkie zarodki jeździły po całej Polsce. Chcieliśmy przyjąć regulacje podobne do tych, które obowiązują w Niemczech. Ale to żmudna praca, nie dokończyliśmy jej.

Czy przeszkodził opór Kościoła? Niczego takiego nie zauważyłem. W każdym razie teraz trzeba przeanalizować tę konwencję i ustalić, co nam w niej przeszkadza, a co nie. Potrzebna jest debata publiczna. Tak, jestem przeciw refundowaniu in vitro. Ta procedura nie leczy bezpłodności, tylko ją omija. A państwo jeśli ma płacić, to za procedury zdrowotne. In vitro zaś taką nie jest. Nie podniesie też czynnika demografii. LiD: Bezspornie ratyfikować Wojciech Olejniczak, przewodniczący LiD Konwencję bezspornie musimy ratyfikować. Nasze zdanie jest stanowcze: ma być refundacja in vitro oraz wszelkie regulacje, które ułatwiają i określają te procedury. Czemu się to nie udało za rządów SLD? Nie wiem. W 1997 r. zaczynałem studia. Mam jednak za złe starszym kolegom partyjnym, że byli wówczas w takich sprawach zbyt defensywni wobec Kościoła i częściowo mediów - wszystkich, którzy przeciw tego typu rozwiązaniom głośno protestowali. Teraz musimy zdać sobie sprawę z tego, że świat pędzi do przodu. Że mamy coraz więcej problemów medycznych, w tym bezpłodność. Że coraz trudniej o dziecko - z takimi problemami u przyjaciół spotykamy się na co dzień. Trzeba więc tym problemom cywilizacyjnym wyjść naprzeciw. Bo kompromisy w tych sprawach zawarte w latach 90. teraz są nieaktualne z powodu cywilizacyjnego i mentalnościowego postępu. Nie wierzymy, że PO coś zrobi w sprawie in vitro. Tam silny jest nurt konserwatywny. To pozwoliło Kościołowi zaostrzyć spór z państwem i wyprzedzić w tym wszystkie strony. Teraz LiD jest jedynym ugrupowaniem, które bez żadnych skrupułów może wystąpić w tej sprawie. Zaczęliśmy poważne rozmowy z ekspertami o tym, jak regulować i refundować metodę in vitro. Uruchomimy społeczne akcje na ten temat, wykupimy reklamy, wejdziemy z taką dyskusją do Sejmu. PSL: ratyfikować dla dobra człowieka Aleksander Sopliński, poseł PSL z sejmowej komisji zdrowia Najpewniej będziemy za tym, żeby ratyfikować konwencję. Musimy to zrobić, aby badania naukowe i zdobycze technologii były wykorzystywane dla dobra człowieka. A w Polsce jest totalny bałagan w tych sprawach. Przykre jest również i to, że Polska odmówiła przystąpienia do Karty Praw Podstawowych. Tam przecież był wyszczególniony m.in. zakaz praktyk eugenicznych, w których jest selekcja osób, wykorzystywania ciała ludzkiego i jego organów dla zysku oraz zakaz reprodukcyjnego klonowania istot ludzkich. Żałuję, że mój rząd nie podpisał Karty. Wierzę, że do tego dojdzie. Co do in vitro - też nie ma uregulowań prawnych i najwyższy czas, żeby je wprowadzić. Myślę, że takie będzie stanowisko PSL. Teraz każdy lekarz kieruje się klauzulą własnego sumienia tam, gdzie powinno obowiązywać prawo. Jako ginekolog z 40-letnim stażem pracy jestem też za refundacją in vitro. Wiem, co to znaczy dramat braku dziecka. Niepłodność jest chorobą, którą trzeba leczyć. Dlaczego mamy tego odmawiać pacjentkom, skoro za publiczne pieniądze leczymy narkomanów i alkoholików? In vitro to procedura pozytywna dla człowieka. Skoro mamy prowadzić politykę prorodzinną, to tak właśnie powinniśmy ją prowadzić.