Do szpitala według religii

Gazeta Wyborcza/a.

publikacja 05.01.2008 07:50

Otwarcie pierwszego szpitala dla muzułmanów w Moskwie wywołuje protesty rosyjskich nacjonalistów. - Osobne placówki dla różnych wyznań doprowadzą nas do rozpadu kraju - straszy Dmitrij Rogozin, przyszły ambasador Rosji przy NATO - napisała Gazeta Wyborcza.

Niewielka moskiewska klinika dla muzułmanów powstała w połowie grudnia ub.r. Zgodnie z prawem religijnym lekarze starają się w niej unikać podawania leków zawierających alkohol, a bezalkoholowe specyfiki sprowadzane z krajów Zatoki Perskiej będą wkrótce sprzedawane w przyszpitalnej aptece. Na trzecim piętrze centrum medycznego mieści się sala do modlitwy z osobnymi wejściami dla mężczyzn i kobiet. - Na razie mamy tu niewielu pacjentów, ale na pewno wkrótce zaczną do nas przychodzić nie tylko muzułmańscy dyplomaci, lecz także moskwianie - przekonuje chirurg Amir Abdułajew. Lekarki w klinice obowiązkowo noszą chusty zasłaniające włosy. Badania pacjentek są z zasady przeprowadzane przez kobiety, a pacjentów - wyłącznie przez mężczyzn. Aby uczynić zadość konserwatywnym obyczajom, klinika nie podejmuje się leczenia i badań ginekologicznych, podczas których kobiecie nie towarzyszyłby mąż, ojciec lub inna kobieta z rodziny. Rodzinna asysta jest obowiązkowa także podczas porodów. Pacjentom podaje się jedzenie wyłącznie z certyfikatem potwierdzającym zachowanie muzułmańskich przepisów pokarmowych. Roczna opłata za korzystanie z porad lekarzy tej muzułmańskiej kliniki wynosi ok. 500 dolarów, co w bogatej Moskwie nie jest wygórowaną kwotą. - Dla mnie to dość dużo, ale zapłacę za prawo pójścia do lekarza, który bez ironii patrzy na chustę zasłaniającą włosy - mówi 23-letnia Alfia Saitowa, która przed kilku laty przeniosła się do Moskwy z Kazania, czyli stolicy rosyjskiego Tatarstanu. Muzułmańskie przebudzenie religijne oraz wzmożona imigracja z rosyjskiej prowincji i poradzieckich krajów Azji Środkowej sprawiły, że Moskwa ma obecnie jeden z największych odsetków wyznawców islamu wśród miast europejskich. W 12-milionowej stolicy Rosji mieszka od 2 do 3,5 mln ludzi przyznających się do islamu, którzy coraz częściej obchodzą święta religijne i - w przeciwieństwie do czasów radzieckich - starają się zapewnić dzieciom co najmniej podstawowe wychowanie religijne. Liczba mieszkańców Rosji deklarujących islam wzrosła o 40 proc. (do 25 mln) w ciągu ostatnich 15 lat. Zaznaczanie muzułmańskiej odrębności, m.in. poprzez tworzenie oddzielnego szpitala, wywołuje protesty wielu rosyjskich polityków straszących separatyzmem i rychłym rozpadem Rosji. - Szykują nam Kosowo w środku Moskwy. Nie wolno dopuścić do tworzenia wyznaniowych szkół i szpitali - mówił niedawno Dmitrij Rogozin celujący w nacjonalistycznej retoryce, którą będzie się wkrótce popisywać jako przedstawiciel Rosji przy NATO. Sondaże pokazują, że ksenofobiczne lęki podziela ponad połowa Rosjan, a wielu z nich nadal wierzy, że "muzułmański separatyzm" może stać się narzędziem Zachodu zmierzającego do osłabienia Rosji.