Zakładniczka

Andrzej Grajewski

GN 40/2013 |

publikacja 03.10.2013 00:15

Sprawa Julii Tymoszenko zadecyduje o sukcesie rozmów o integracji Ukrainy z Unią Europejską. Wiele wskazuje na to, że wkrótce była premier będzie mogła wyjechać na Zachód.

Pomimo że od 2011 r. była premier Tymoszenko siedzi w więzieniu, dla wielu Ukraińców jest nadal ich liderem ANDREW KRAVCHENKO /EPA/pap Pomimo że od 2011 r. była premier Tymoszenko siedzi w więzieniu, dla wielu Ukraińców jest nadal ich liderem

W decydującą fazę wchodzą negocjacje poprzedzające podpisanie przez Ukrainę umowy stowarzyszeniowej z UE wraz z umową o strefie wolnego handlu. Ma to nastąpić w listopadzie br., na szczycie Partnerstwa Wschodniego w Wilnie. Pomimo wielu nacisków ze strony Rosji, pogróżek politycznych oraz sankcji ekonomicznych elita polityczna Ukrainy najwyraźniej zdecydowała się dokonać wyboru i spełnić warunki nałożone przez Brukselę. Stawką w tej grze jest nie tylko przyszłość Ukrainy, ale także wielki projekt reintegracji obszaru postsowieckiego w postaci unii celnej, który od lat promuje Władimir Putin. Po zwycięstwie w wyborach prezydenckich 2010 r. Wiktora Janukowycza wydawało się, że jego ekipa wybierze integrację wokół Moskwy. Wskazywały na to przedłużenie umowy o stacjonowaniu rosyjskiej floty czarnomorskiej na Krymie czy podniesienie statusu języka rosyjskiego jako drugiego języka urzędowego w kraju, a także liczne umowy gospodarcze. To wrażenie pogłębiała również seria procesów politycznych wytoczonych byłej premier Julii Tymoszenko oraz politykom z jej otoczenia. Janukowycz długo prowadził sprytną grę z Moskwą i Brukselą, obiecując jednym i drugim podpisanie umowy o stowarzyszeniu. Decyzja nie była łatwa.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.