publikacja 20.01.2008 16:14
Parlament Europejski przyjął w środę raport o wspólnotowej strategii na rzecz praw dziecka. Znajduje się w nim kilka punktów dotyczących "zdrowia reprodukcyjnego". Nasz Dziennik zapytał kilku polskich eurodeputowanych co kierowało nimi, że poparli ten projekt. Czy są świadomi następstw, jakie może to mieć dla przyszłości młodych pokoleń?
Parlament Europejski przyjął w środę raport o wspólnotowej strategii na rzecz praw dziecka. Znajduje się w nim kilka punktów dotyczących "zdrowia reprodukcyjnego". Oznacza to m.in., że po przyjęciu tych przepisów dzieci będą miały prawo nieograniczonego dostępu do edukacji seksualnej, środków antykoncepcyjnych i aborcji. Szczególnym absurdem jest, iż dziecko uznano za "niezależną osobowość prawną", a więc może ono o wszystkim samo decydować, bez wiedzy i kontroli rodziców. Za demoralizującymi przepisami głosowali równie polscy posłowie do Parlamentu Europejskiego. Zapytaliśmy, co kierowało nimi, że poparli ten projekt - pisze Nasz Dziennik. Czy są świadomi następstw, jakie może to mieć dla przyszłości młodych pokoleń? Janusz Onyszkiewicz (UW) Numery poprawek, na które głosował: 162/2, 163, 164, 165, L/2 Prawdę mówiąc, w dużej mierze głosowałem tak jak moja grupa. W tej chwili niedokładnie pamiętam całą sprawę i nie chciałbym się wypowiadać. Nie pamiętam też całej dyskusji i nie umiałbym się do tego wszystkiego dokładnie odnieść. Wszystko też zależy od tego, jakie usługi ma się na myśli (w odniesieniu do fragmentu ustawy o usługach w zakresie planowania rodziny), lecz wcale nie jest tak, że jeśli coś nie jest do końca sprecyzowane, to znaczy, iż należy to odrzucić. Należy poczekać, aż się wszystko do końca wyjaśni. Na tej samej zasadzie ja jestem np. za Kartą Praw Podstawowych, chociaż rozumiem, że w opinii wielu osób powinny być bardziej doprecyzowane sprawy dotyczące aborcji. Otóż ja wcale nie uważam, że tak musi być (tzn., że dziewczęta będą mogły usuwać ciąże za plecami rodziców), uważam natomiast, iż zwrócenie uwagi na te sprawy jest ważne. Myślę, że wszelkie niedoprecyzowane sprawy (jak ta czy np. prawo dzieci do edukacji) będą pozostawione do rozstrzygnięć krajowych. Lecz w tej kwestii akurat nie dyskutujemy o moralności, lecz dyskutujemy o prawie. Paweł Piskorski (PO) 162/2, 163, 164, 165, L/2 Nie jestem w stanie powiedzieć, co było w konkretnym punkcie. Wszyscy posłowie Parlamentu Europejskiego mają odpowiednie instrukcje głosowania i ja zgodnie z tą instrukcją - przedyskutowaną na klubie - głosowałem. Nie zgadzam się z tym, że przyjęcie tych punktów będzie prowadzić do aborcji wśród nastolatek za plecami rodziców. Prowadzi to jedynie do tego, że dzieci, dorastająca młodzież, mają prawo do edukacji seksualnej w szkole i oprócz tego na pewno dodatkową edukację seksualną prowadzą rodzice. Rozmawiają oni z dziećmi, starając się im pomóc. I z całą pewnością nie chodzi tu o zażywanie pastylek wczesnoporonnych - zresztą z tego, co wiem, to one są w większości nielegalne, te silne środki wczesnoporonne, i wydawane tylko z przepisu lekarza.
Nie chodzi tutaj o pigułki wczesnoporonne, tylko o edukację seksualną, za którą się opowiadam. Absolutnie nie jestem zwolennikiem liberalizacji ustawy aborcyjnej. Uważam, że aborcja jest złem i nie opowiadam się na przykład za aborcją ze względów socjalnych, czego często domagają się socjaliści. Ja jestem przeciwko temu. Ja rozumiem ten zapis "usługi w zakresie planowania rodziny" jako - na przykład - dostępność środków antykoncepcyjnych. To jest już potem jedynie kwestia sumienia i indywidualnego światopoglądu, czy się z nich korzysta, ale dostępność powinna być. Na pewno nie ma tu mowy o kwestii aborcji - bo to przecież byłoby niezgodne z prawem! Grażyna Staniszewska (UW) 162/2, 163, 164, 165, L/2 Głosowałam, bo taka była linia całej naszej grupy. I nie widzę tutaj żadnych sprzeciwów. Nie jestem fachowcem w tej dziedzinie, ale nie sądzę, żeby to mogło prowadzić do aborcji bez zgody rodziców przed osiągnięciem pełnoletności. Dziecko jest odrębną osobowością prawną i dlatego trzeba się z nim liczyć, a nie wyżywać na nim swoje własne frustracje. Dziecko ma prawo do swoich poglądów, ale jak zgodę np. na operację serca dziecka przed osiemnastym rokiem życia musi podpisać rodzic, tak samo i tu. Według mnie, te przepisy nie będą prowadzić do aborcji za plecami rodziców. Wszystko zależy od wieku córki - jeżeli będzie miała powyżej szesnastu lat, to jest to już w pełni - psychicznie i fizycznie - ukształtowany człowiek. Poza tym nie sądzę, żeby moja córka to zrobiła bez porozmawiania ze mną. Adam Gierek (SLD - UP) 162/2, 163, 164, 165, L/2 (Asystentka: - Jak mi pani powie, na jaki temat, to może się zastanowię, czy dać pani komórkę.) Głosowałem zgodnie z linią grupy - Partii Europejskich Socjalistów. Popieram linię grupy - Partii Europejskich Socjalistów. Każda kobieta, także młoda, ma prawo do decydowania o tak pięknej sprawie, jaką jest macierzyństwo. Nie można jej do tego zmuszać - to musi być jej wybór, jej wolny wybór.
Genowefa Grabowska (SdPl) 162/2, 163, 164, 165, L/2 Ja mam takie poglądy. Głosowałam świadomie, a - jak widzę - przepytywanie mnie z treści dokumentu, nad którym głosowałam, ma na celu przypięcie mi pewnej łatki. Uważam, że powinniśmy w Polsce pracować dla dobra społeczeństwa, a nie dzielić je w taki sposób. Poza tym to nie jest ustawa w ścisłym tego słowa znaczeniu. Przy tym wszelkie kwestie moralne są rozstrzygane poza prawem. Prawo nie może ich regulować i nie może ingerować w sferę emocjonalną i w sferę etyczną. I odwrotnie - etyka nie może narzucać prawu i ustawodawcy, jak ma postępować. To my w swoim sumieniu rozstrzygamy, co zrobić. Ja jestem katoliczką i wiem, co należy robić i jak ja postępuję. Prawo jest prawem, które ma służyć wszystkim ludziom, a trzeba przyjąć, że ludzie są bardzo różni. Andrzej Szejna (SLD - UP) 162/2, 163, 164, 165, L/2 Jeśli chodzi o moje osobiste poglądy jako człowieka, to gdyby moja córka za moimi plecami, bez mojej wiedzy, bez konsultacji ze mną jako ojcem usunęła ciążę, to byłbym tym załamany. Natomiast dla mnie waga tego przepisu jest zupełnie gdzieś indziej: nie chodzi o to, żeby zachęcić dzieci do usuwania ciąży bez wiedzy rodziców, żeby zachęcać w ogóle do usuwania ciąży, bo ja akurat sądzę, że ten akt jest czymś absolutnie ostatecznym i desperackim. Wręcz przeciwnie: ten przepis mówi - i ja kładę na to akcent - że będzie się odpowiednio wcześnie młodych ludzi uświadamiać co do życia seksualnego. Oczywiście, tu nie zgadzam się z nauką Kościoła katolickiego, że seks dopiero po ślubie, tylko uważam, że seks powinien być przed ślubem - i im więcej, tym lepiej, bo potem się ludzie dobrze rozumieją, nie ma jakiegoś nieszczęścia, rozwodów itd., bo wiedzą, czego oczekiwać później. A poza tym - co ważniejsze - to jeżeli uprawiają seks, to robią to właśnie bezpiecznie, nie ma zachorowań na AIDS, wiedzą, że trzeba używać prezerwatywy itd. I dla mnie to jest ważne, najistotniejsze słowo: "uświadamianie". Natomiast nie sam tragiczny koniec, gdy jest niechciana ciąża. Dla mnie najważniejsze jest to, żeby nie doprowadzić do tej niechcianej ciąży. Jeśli ktoś wierzy w to - jestem członkiem Kościoła powszechnego - że zniechęci ludzi do seksu przedmałżeńskiego tym, iż powie, że to jest grzechem albo że każde używanie prezerwatyw jest grzechem, to tylko szkodzi. Bo wiedząc, że ludzie lubią się kochać, iż miłość jest czymś wspaniałym, trzeba im mówić: "skoro już się kochacie, to róbcie to z głową - używajcie środków antykoncepcyjnych, używajcie prezerwatyw, unikajcie sytuacji ostatecznych". Bo niechciana ciąża i jej usunięcie jest rzeczą ostateczną - i tak czytam ten przepis. Głosowałem jak najbardziej świadomie - i zagłosowałbym tak drugi raz! Ja popieram każdy przepis, który mówi o tym, że między ludźmi musi być świadoma miłość - również seksualna, również przed ślubem - właśnie po to, żeby ona była świadoma, że jak ludzie się kochają, żeby wiedzieli, jakie są tego skutki. A nie, że potem się budzą i mówią nam o jakichś niechcianych ciążach, o córkach itd.
Uważam, iż trzeba nastolatkom uświadamiać, co to znaczy seks, jakie są jego konsekwencje, jaka to jest odpowiedzialność. A jak to będą wiedzieli, to będą również używać środków antykoncepcyjnych - a może nawet, zgodnie z nauką Kościoła, niejednokrotnie się od tego powstrzymają. I uważam, że wiele krzywdy, wiele nieszczęść wynika z niewiedzy. I to musimy zwalczać. Dlatego zagłosuję sto razy za każdym przepisem, który mówi o uświadamianiu młodych ludzi o seksie, o miłości i tego konsekwencjach. Bo to nie jest tylko przyjemność, ale i odpowiedzialność. Dariusz Rosati (SdPl) 162/2, 163, 164, 165, L/2 W tej chwili nie potrafię powiedzieć, co jest w tych punktach. W takich sprawach mamy strategię grupową: osoby, które odpowiadają za dane akty prawne czy dane stanowisko, przedstawiają listę do głosowania i grupa głosuje. Nastolatką może być i jedenastolatka, i dziewiętnastolatka. To jest daleko idąca interpretacja, że to rozporządzenie będzie prowadziło do aborcji dokonywanych przez nastolatki za plecami rodziców! Z tego się nie wywodzi takiego uprawnienia. Po drugie, są to sprawy regulowane prawem krajowym i stanowisko Parlamentu Europejskiego nie zmienia ustawodawstwa krajowego. Jeżeli Polska nie będzie sobie życzyła, żeby się do tego stosować, to nikt jej do tego nie zmusi. Nie jestem osobą, która się w tej dziedzinie specjalizuje. Grupa polityczna głosuje za wskazówkami liderów, jeśli chodzi o poszczególne tematy. Witold Tomczak (LPR) 162/2 Uprzejmie informuję, że ze względów technicznych doszło do złego oznakowania głosowania w pkt 162. - 2. część paragrafu. Z 1. części paragrafu zostały wyłączone słowa odnoszące się do wolności reprodukcyjnej, ale nie zostało nigdzie uściślone, że ta część została włączona do części 2., która miała być integralną częścią paragrafu odnoszącą się do wartości rodziny. Po uzyskaniu informacji, iż owe wyłączenia dołączono ostatecznie do części 2. paragrafu 162, pan poseł Tomczak natychmiast sprostował swoje głosowanie. Korekta stanowiska pana posła została przyjęta i w najbliższym czasie zostanie opublikowana w protokołach z posiedzenia znajdującego się zarówno na stronach internetowych, jak i będącego do dystrybucji w Parlamencie Europejskim. Jasne jest, że znając światopogląd posła Witolda Tomczaka, pomyłka ma tylko charakter techniczny. Ze względu na szczególny sposób głosowań i skomplikowany proces uwzględniania i żonglowania poprawkami przypadki takie zdarzają się dość często. Dlatego też wielu posłów korzysta z możliwości korekty. Szczęść Boże. Z poważaniem W imieniu Posła Witolda Tomczaka Kamila Zarychta Pozostali eurodeputowani, którzy głosowali za tymi skandalicznymi poprawkami, wypowiedzą się w kolejnym numerze - zapowiada Nasz Dziennik.