Jestem Żydem od Jezusa

Gazeta Wyborcza/a.

publikacja 20.01.2008 16:34

Dzisiaj bronimy się przed tym, nie chcemy tego przyznać, ale to dopiero Sobór Watykański II zmienił wszystko. Jeszcze po wojnie modliliśmy się za przewrotnych Żydów - powiedział w rozmowie z Gazetą Wyborczą ks. Romuald Jakub Weksler-Waszkinel.

Katarzyna Wiśniewska, Jan Turnau: Ksiądz urodził się w getcie. Ks. Romuald Jakub Weksler-Waszkinel (wykładowca KUL, autor książki "Zgłębiając tajemnicę Kościoła"): Tak. Nie znam dokładnie daty urodzenia. Wiem, że na pewno był to 1943 r. Straszny czas, żadna Żydówka nie miała prawa urodzić dziecka. Więc samo urodzenie i czas do ukrycia mnie musiał być dla rodziców bardzo trudny. Zresztą dla moich polskich rodziców też - nie mieli mieszkania, wynajmowali pokój kątem w Święcianach. - To spontaniczna decyzja polskich rodziców Księdza, żeby uratować dziecko Żydówki? - Decydujące były słowa mojej żydowskiej mamy: "Pani jest chrześcijanką, pani wierzy w Jezusa, więc niech pani w imię tego Żyda, w którego pani wierzy, uratuje moje dziecko. Gdy dorośnie, zostanie księdzem. Bardzo mądra była mama, że wzięła chrześcijankę w taką próbę wiary. Już w kwietniu 1943 r. wywieziono resztki Żydów ze Święcian do Wilna. Mój brat, który miał 4 albo 5 lat, poszedł na śmierć z rodzicami. - Jako dziecko nie chciał Ksiądz być Żydem. - Bardzo się tego wstydzę, ale to dobrze oddaje ogrom antysemityzmu w Polsce - antysemityzmu chrześcijańskiego, trzeba to wyraźnie powiedzieć. Dzisiaj bronimy się przed tym, nie chcemy tego przyznać, ale to dopiero Sobór Watykański II zmienił wszystko. Jeszcze po wojnie modliliśmy się za przewrotnych Żydów. Już na religii słyszałem, że Żydzi zamordowali Jezusa, pokazywano nam obrazki, a na nich przeraźliwe twarze żydowskie, powykręcane nosy. Dlatego bardzo nie chciałem być Żydem. Pamiętam, jak krzyczałem do rodziców: "Jeśli jestem Żydem, to zobaczycie, co ja sobie zrobię". Moja mama miała łzy w oczach. W domu nie słyszałem złego słowa na temat Żydów. Tatuś mówił zawsze: Pan Jezus wszystkich kochał, a umarł za nasze grzechy. To była odpowiedź prostego kierowcy. - W młodości nie domyślał się Ksiądz swojego pochodzenia? - W seminarium odkryciem dla mnie było to, że Jezus i wszyscy apostołowie byli Żydami. Gdy przed diakonatem chciano mnie chrzcić, pojawiły się jakieś donosy na mój temat, nie dałem temu wiary. Ale już myślałem, że fajnie byłoby, gdybym był Żydem. Pamiętajmy, że to były jeszcze czasy komunistyczne, ja nie czytałem "Tygodnika Powszechnego", bo byłem biednym kleryczkiem, ale pomału docierały do mnie dokumenty Soboru Watykańskiego II. - Jak mama o tym Księdzu powiedziała? - Sam ją sprowokowałem, gdy byłem prawie pewny swego pochodzenia. Ani w szkole, ani nawet w seminarium o Holocauście nie słyszałem. Za czasów komunistycznych w ogóle się o tym nie mówiło. W 1983 r. wyszedł pierwszy numer "Znaku", w którym Stefan Wilkanowicz porusza - w zupełnej pustce przecież - problematykę żydowską. Po 1968 r. temat Żydów był trefny. Ale gdy trafiłem na KUL w 1968 r., ksiądz rektor Wincenty Granat przyjął paru Żydów na studia. Uważnie im się przyglądałem i wydawało mi się, że są do mnie podobni.

Moja mama zamieszkała ze mną w 1975 r. Wtedy zacząłem ją powolutku przygotowywać. Punktem granicznym okazał się moment, gdy czytałem mamie teksty Żydów ocalonych w czasie wojny. Zaczęła płakać. Wtedy przerwałem lekturę i mówię: "Mamo dlaczego ty płaczesz? Ja jednak jestem Żydem, prawda?". Ona wyszlochała: "Czy ja ciebie nie kocham? Dlaczego mnie męczysz?". Wyskoczyłem z mieszkania - to było tu, w tym pokoju - bo jej pytanie było dla mnie odpowiedzią. Gdy wróciłem, powiedziałem: "Mamo, musisz mi to powiedzieć, to jest twoja piękna karta w życiu, ale przecież ja już mam 35 lat. Czas najwyższy, żebym wiedział". No i ona po raz pierwszy wyszlochała: "Miałeś wspaniałych rodziców, bardzo ciebie kochali, byli Żydami. Zostali zamordowani, ja tylko uratowałam ciebie od śmierci". - Co Ksiądz wtedy czuł? - Jakby nagle wyrzucono mnie z samolotu. Uprzytomniłem sobie, że urodziłem się w żydowskiej rodzinie i nic o niej nie wiem. O Żydach też nic nie wiem. Czułem, że jestem strasznie samotny, jak na pustyni. Moja mama nie znała nawet mojego nazwiska. Ale dzień rozmowy z mamą - 23 lutego - był dniem moich drugich narodzin. Dopiero kilkanaście lat później, już po śmierci mojej polskiej matki, poznałem dzięki pomocy siostry Klary Jaroszyńskiej z Lasek swoje nazwisko i historię rodziców - Jakuba i Batii Wekslerów. - Dzisiaj nie ma antysemickich akcentów w Kościele? Czy od Soboru Watykańskiego dużo się zmieniło? - Formalnie tak, praktycznie niekoniecznie. Często mnie zawstydza, kiedy słyszę w kościele teksty, których nie powinno się czytać. Jesteśmy strasznie daleko od nauczania Jana Pawła II. Mamy Komisję Episkopatu do spraw Dialogu z Judaizmem, mamy Dzień Judaizmu, tylko faktycznie to bardziej zależy od ludzi, np. od samych biskupów, bo jest niewielu takich, którzy są podobni tutaj do mojego biskupa w Lublinie, którego zresztą niektórzy przezywają Żydziński. Ja odpowiadam wtedy, że żyto też od Żyda pochodzi. - Tylko w jakim stopniu Dzień Judaizmu trafia pod strzechy. - Są takie diecezje, w których trafia. Przykładem jest np. Poznań, w którym dzień urósł do tygodnia judaizmu. Najwspanialsze jest to, że uczestniczy w tym młodzież zafascynowana kulturą żydowską. I są takie diecezje, w których gdy dzień minął, przeszło i nie ma. Ja zawsze żartuję, że to mi przypomina troszkę dzień przyjaźni polsko-radzieckiej. Nakazane, więc robimy. Będzie telewizja i wystarczy. Ale ciekawe, w ilu parafiach ksiądz powie, że dzisiaj obchodzimy Dzień Judaizmu, odmówi przynajmniej tę modlitwę, którą Jan Paweł II specjalnie na ten dzień napisał. - Jak ocenia Ksiądz zachowanie Episkopatu w sprawie Jedwabnego? - To bolesne, że nie pojechał tam żaden biskup. Gdyby Jan Paweł II wiedział o tym wszystkim, to odezwałby się jakimś pięknym tekstem, w którym by wyraził swój żal. Przecież on reagował na wszystkie tego typu wydarzenia. Kochał Żydów, to byli jego najbliżsi przyjaciele. Myślę, że ktoś tam celowo Jana Pawła II o tych wydarzeniach nie poinformował. Bo gdyby był taki list, to musiałby go ktoś oficjalnie przeczytać. Nabożeństwo odbyło się potem w warszawskim kościele, ale to w tym kościele mieściła się długo księgarnia z brudnymi, antysemickimi książkami. Postawa Kościoła wobec Żydów i judaizmu to weryfikacja samego Kościoła. Kto spotyka Jezusa, spotyka judaizm. Więc jeżeli ja spotykam wciąż w Kościele antyjudaizm, to jak mam spotkać Jezusa? - Gdzie dostrzega Ksiądz antyjudaizm w Kościele? - Chciałbym dożyć czasów, żeby Biblia Tysiąclecia wyszła bez śródtytułów od redakcji przesyconych antyjudaizmem, typu "Przewrotni Żydzi", "Jezus odrzucony przez swój naród". To niezgodne z samym tekstem Biblii, z soborem, ale jakoś nikomu to nie przeszkadza. Mogę to tylko porównać z napisami "Żydzi do gazu". To nieprawda, Bóg nie odrzucił ludu, który wybrał przed wiekami. Podobnie jest zresztą w mszale, gdzie dzięki złemu tłumaczeniu modlimy się w Wielki Piątek za naród, który był n i e g d y ś narodem wybranym. Tam jest "populus priori", a więc lud, który został wybrany jako pierwszy, a nie naród, który był niegdyś narodem wybranym! Biblia Warszawsko-Praska, której tłumaczem i redaktorem jest biskup Romaniuk, nie ma ani jednego z tych bezsensownych śródtytułów.

- Odczuł Ksiądz antysemityzm na własnej skórze? - W mojej tożsamości żydowskiej zostałem najbardziej poraniony w 1990 r. Raptem zastałem ulice Lublina pełne napisów "Żydzi do gazu", zobaczyłem plakat Mazowieckiego: głowa zalana atramentem, Gwiazda Dawida i on na niej wisi. Kiedy zapytałem jednego z profesorów, którego szanowałem, kto to robi, usłyszałem odpowiedź, że to Żydzi. Przeszedłem wtedy na drugą stronę ulicy, wsiadłem w trolejbus i do wieczora płakałem na Majdanku. Po raz pierwszy poczułem się w Polsce obcy, tak naprawdę Żyd, na którego patrzą z niemym wyrzutem: po co on tutaj został, co on tu ma do roboty. Z kolei dzisiaj nie rozumiem, dlaczego jest taki wielki wrzask wokół książki Jana Tomasza Grossa "Strach". Trzeba tylko trochę empatii, żeby zrozumieć, że Gross ma prawo krzyczeć na ten temat. - "Strachem" zainteresowała się prokuratura. - Uważam, że to jest jakieś wielkie nieporozumienie. Ja też jestem cząstką polskiego narodu. Nie rozumiem, co to miałoby znaczyć, że naród został zniesławiony. Traktowanie książki, która mówi o trudnych sprawach naszej ojczyzny, jako książki, która obraża naród, odbieram tak samo, jakby ktoś mnie jeszcze raz uderzył i powiedział: "Cicho siedź, Żydzie, nie masz prawa głosu, tu jesteś obcy". Otóż nie, my nie jesteśmy tu obcy. Byliśmy tu bardzo, bardzo dawno. W tej chwili mówię w głębokiej jedności z narodem żydowskim, chociaż jestem katolickim księdzem. Bernard Lecomte w książce "Pasterz" pisze, że na Zachodzie Polska uchodzi za kraj bardzo antysemicki. To nieprawda, Polska nie jest krajem bardziej antysemickim od innych krajów europejskich. Natomiast u nas dominuje opinia, że Polska jest krajem wolnym od antysemityzmu, i to też nieprawda. Reakcja na książkę Grossa to najlepszy dowód, że Polska nie jest krajem wolnym od antysemityzmu. Proszę bardzo, dyskutujmy, ale prokurator? Może zróbmy stosik, na którym spalimy książkę Jana Tomasza Grossa, a na szczycie umieścimy samego autora? - Krytycy Grossa, także biskupi, np. abp Życiński, twierdzą, że określenie katoendecja, której autor zarzuca antysemityzm, jest krzywdzące. A kard. Dziwisz skrytykował wydawnictwo Znak za to, że wydało tę książkę. - Wielki filozof tomista Jacques Maritain na konferencji bodajże w 1947 r., charakteryzując antysemityzm w różnych krajach, ten polski nazywa antysemityzmem katolickim. Krytycy "Strachu" podnoszą krzyk, że endecja została nazwana antysemicką. Przepraszam bardzo, ale endecja była sztandarową partią antysemicką. Przecież jednym z głównych teoretyków antysemityzmu jest Dmowski. Endecja całkowicie instrumentalnie potraktowała katolicyzm, wiążąc go z polskością. To wielkie nieporozumienie: katolicyzm jest ponadnarodowy, związany z osobą ludzką, a nie z żadną polskością. Nie ma ani Żyda, ani Greka, ani niewolnika, ani wolnego, ani mężczyzny, ani niewiasty, nie ma ani Polaka, ani Białorusina, wszyscy stanowimy jedno w Jezusie Chrystusie. I to jest katolicyzm. - Jest dużo antysemityzmu w naszych ludowych zwyczajach - palenie kukły Judasza, jasełka z hasłem "Gonić żyda". - To jest problem naszej tradycji narodowej. Bardzo boli mnie, gdy w Wielkanoc śpiewa się taką pieśń: "Otrzyjcie już łzy, płaczący, żale z serca wyrzućcie". Druga zwrotka brzmi: "Darmo kamień wagi wielkiej Żydzi na grób wtłoczyli. Darmo dla pewności wszelkiej zbrojnej straży użyli". Po soborze tego rodzaju zwrotka nie powinna w ogóle być śpiewana w Kościele.

- O. Rydzyk ze swoimi antysemickimi występami przez Episkopat jest traktowany pobłażliwie. Abp Michalik mówił o żartach, metaforach po słynnych wykładach, na których Rydzyk obrażał Żydów. - Różnie rozumiemy słowo "żart", jak się okazuje. Nie rozumiem też argumentacji, że czym innym jest strona polityczna Radia, czym innym jest strona religijna. Poziom religijny Radia Maryja jest również poziomem chorym, to trzeba wyraźnie powiedzieć. Katechez dotyczących Żydów i judaizmu w tym radiu nie ma. Ktoś powie: oni się modlą. Owszem, odmawiają na razie jeszcze tę samą modlitwę "Ojcze nasz", "Zdrowaś Mario", tylko że to już biskup Krasicki pisał o tej, "co to mówiąc różaniec, biła bez litości, uchowaj, panie Boże, takiej pobożności". - Ma Ksiądz kłopot z rolą chrześcijaństwa w dziejach Zagłady? - Nie ulega dla mnie wątpliwości, że antyjudaizm był zapalnikiem w bombie antysemickiej. Kościół w II wieku wziął Biblię, ale odrzucił Żydów, powiedział, że są ślepcami, niosą księgę, której nie rozumieją. Mamy zatem Synagogę ze związanymi oczami. Ta herezja stale Kościołowi towarzyszy. Tertulian pisze pierwsze dzieło, a później można gromadzić całe biblioteki dzieł pt. "Adversus Judaeos". To kulka śnieżna, która w XX wieku zeszła lawiną Holocaustu. Dlaczego rasizm od razu uznał Żyda za najniższą rasę? Czyżby osiągnięcia kultury ludzi reprezentujący lud żydowski były tak mizerne, żeby można ich było uznać od razu za podludzi? Kto zainspirował do tego rodzaju sugestii? Zresztą podczas jednej audiencji episkopatu niemieckiego, kiedy biskupi upominali się o los Żydów, Hitler miał powiedzieć: "Przecież ja robię tylko to, co Kościół robił przez 16 wieków". Tysiące księży z ambon nauczało o ludzie bogobójców. I tego nie skończyła wojna. Po wojnie w 1949 r. Jacques Maritain napisał do Piusa XII, prosząc o list potępiający antysemityzm. Powodem tego listu był pogrom kielecki. - Więc chrześcijaństwo jest odpowiedzialne za Holocaust? - Tak, jest odpowiedzialne, i pisze o tym wyraźnie kard. Ratzinger w wywiadzie "Sól ziemi": "Stale musimy się tutaj bić w piersi". Chrześcijaństwo było bardzo mocno przepojone antysemityzmem, polskie chrześcijaństwo bez żadnych wątpliwości także. - Niedawno austriaccy biskupi przy Ścianie Płaczu nie chcieli zdjąć krzyży, co oburzyło Żydów. W polskiej prasie pojawiły się głosy krytyczne wobec "nietolerancyjnych Żydów". Ksiądz uważa, że mieli prawo do oburzenia. - Trzeba mieć świadomość, że krzyż dla Żyda nie jest znakiem miłości, tylko piętnem bogobójstwa. W moim przekonaniu winę ponosili katoliccy biskupi, bo w cudzym domu trzeba się dostosować do obyczajów gospodarza. Krzyż dla Żyda nie znaczył zbawienia. Bo w imię tego krzyża go wypędzano, bo inkwizycja pokazywała krzyż, kiedy paliła Żyda na stosie. Wreszcie, przy wszelkiego rodzaju pogromach, co chrześcijanie im podtykali? Krzyż. - Widzi Ksiądz gotowość do dialogu także z drugiej strony. Są głosy, że to my wyciągamy rękę, a oni? - Nie należy mówić, że tylko my budujemy dialog, a Żydzi nie, bo to nieprawda. Widzę olbrzymią ewolucję także po ich stronie. Ale ze względu na te XIX wieków wrogości Żyd ma prawo być nieufny. Ten cały system poniżania, widmo getta. A nawet różnego rodzaju jasełka, o których wspomnieliśmy: tam Żydek to jest zawsze taki ktoś do śmiechu, do popchnięcia, ktoś do odrzucenia, ktoś dobry do tego, żeby mu kopa dać. Obcy. - Nie miał Ksiądz takich myśli, żeby odejść z kapłaństwa, dowiedziawszy się o swoim pochodzeniu? - Jezus jest pięknym Żydem, kochającym swój lud. Dlatego mówię: Jestem z ludu Abrahama, a moim rabinem nie jest Mojżesz, tylko Jezus. Nie potrafię zostawić Jezusa, ponieważ wydaje mi się, że dzięki niemu żyję. Dzięki tym słowom mojej rodzonej matki, która zresztą była niewierzącą syjonistką. Jestem Żydem od Jezusa.