publikacja 25.01.2008 04:55
Ład medialny jest niezwykle ważny i potrzebny, ponieważ stoi na straży ładu informacyjnego i poprzez ustabilizowanie odpowiednich regulacji i zabezpieczeń chroni obywateli przed negatywnym wpływem mediów. W dużej mierze sprzyja też bezpieczeństwu państwa - powiedział bp Adam Lepa w rozmowie z Naszym Dziennikiem.
- Dziennikarze co roku 24 sty-cznia czczą swego patrona św. Franciszka Salezego. Czy może Ekscelencja przypomnieć, dlaczego właśnie tę postać Kościół wskazał ludziom mediów jako wzór i orędownika przed Bogiem? - Od czasów św. Franciszka Salezego minęły już prawie cztery wieki, a mimo to fascynują nas jego mądrość i erudycja, gorliwość apostolska i talent kaznodziejski, a w szczególności umiejętność posługiwania się mediami. Pragnął, aby nauki, które głosił jako prezbiter, a później biskup Genewy dotarły do najszerszych kręgów społeczeństwa. Właśnie dlatego pisał książki i artykuły, posługiwał się również plakatami, które osobiście rozwieszał w miejscach publicznych. Chętnie też używał środków przekazu, które dziś przyjęły nazwy ulotek i folderów. Korzystał więc ze wszystkich dostępnych wówczas mediów, aby prowadzoną przez siebie ewangelizację uczynić powszechną i skuteczną. - Czego dzisiejszy dziennikarz, redaktor może nauczyć się od św. Franciszka? - Świętego cechowały postawy, które mogłyby być dobrym wzorem do naśladowania także przez dziennikarzy. Był odważny w głoszeniu prawdy. Przekazywał ją konsekwentnie wszędzie, nawet w środowiskach niekatolickich, gdzie obowiązywała swoista poprawność polityczna. W sprawach wartości chrześcijańskich był bezkompromisowy i nie zrażał się przeszkodami, których mu nigdy nie brakowało. Wykazywał daleko posuniętą empatię, dzięki której potrafił nawiązać twórczy dialog nawet z nieprzyjaciółmi Kościoła. Nawiasem mówiąc, najwięksi dziennikarze w skali świata to mistrzowie empatii. Upowszechnia się dziś pogląd, że dziennikarz bez empatii to słaby dziennikarz. I wreszcie św. Franciszek Salezy miał świadomość, iż był nauczycielem, dlatego wciąż pogłębiał swoją wiedzę, a dobro jego słuchaczy, uczestników różnych dysput i zwykłego dialogu było dla niego zawsze najważniejsze. Wielka szkoda, że dziś dziennikarze z dużymi oporami przyjmują oczywisty fakt, iż ze względu na rodzaj wykonywanej pracy są rzeczywistymi nauczycielami swojego narodu. - Często przypominane jest pewne zdarzenie z życia św. Franciszka, które ukazuje, że pomimo skorego do wybuchów temperamentu był on człowiekiem niezwykłej łagodności. Gdy pewien szlachcic wymierzył mu policzek, powiedział: "Choćbyś mi wyłupił jedno oko, ja drugim będę na ciebie patrzył z miłością". Czy nie ma Ksiądz Biskup odczucia, że współczesny model "profesjonalizmu" dziennikarskiego zbliża się raczej do roli bezwzględnego myśliwego niż człowieka, którego cechują łagodność, miłość czy miłosierdzie...?
- Święty Franciszek Salezy swoją misję traktował jako służbę. Ludziom, których spotykał, służył swoją rozległą wiedzą, talentem i mądrym słowem. Zawsze też niestrudzenie głosił prawdę. Jan Paweł II przy różnych okazjach podkreślał, że najważniejszym zadaniem dziennikarzy jest "służba prawdzie". Do polskich dziennikarzy przybyłych do Rzymu w 2000 r. na Jubileusz Ludzi Mediów powiedział: "Bądźcie wierni prawdzie!". Najbardziej miarodajnym kryterium w ocenie pracy dziennikarza jest jego osobisty stosunek do prawdy. Dlatego dziś coraz częściej mówi się o dziennikarzu "sługa prawdy" albo "najemnik". Trzeciej drogi nie ma. Niestety, często ma miejsce konflikt interesów. Dobro czytelnika, radiosłuchacza czy telewidza najczęściej nie pokrywa się z interesem właściciela danego medium. Jednakże dziennikarz, który jest kimś w swoim zawodzie, a więc stał się wysokiej klasy profesjonalistą, zawsze dochowa wierności prawdzie i nikt nie odważy się zniekształcać jego wypowiedzi, bo wie, że jest on wobec prawdy nieprzekupny, a ona jest dla niego świętością. Niestety, dziennikarz żyjący w niezgodzie z prawdą woli być raczej bezwzględnym myśliwym, słodkim gwiazdorem czy wojującym prześmiewcą, a nie odpowiedzialnym nauczycielem czy sługą prawdy. - Na ile katolickie środki społecznego przekazu mogą przyczynić się do ładu medialnego w Polsce? - Liczne są w Polsce symptomy chaosu medialnego. Widać je niemal na każdym kroku, np. niezrównoważony obcy kapitał w mediach, związana z tym kontrowersyjna koncentracja mediów będących w rękach firm międzynarodowych, realizowanie oligarchicznego modelu mediów z dominacją orientacji liberalnej i lewicowej czy sytuacja wyjątkowo groźna, gdy najważniejszymi "przykazaniami" są dla właścicieli mediów i szeregowych dziennikarzy wyłącznie prawa rynku. Tymczasem ład medialny jest niezwykle ważny i potrzebny, ponieważ stoi na straży ładu informacyjnego i poprzez ustabilizowanie odpowiednich regulacji i zabezpieczeń chroni obywateli przed negatywnym wpływem mediów. W dużej mierze sprzyja też bezpieczeństwu państwa. Media katolickie niejako ze swojej natury są zdolne do budowania ładu medialnego i utrwalania go. Jest tak dlatego, ponieważ mocą swojej misji nastawione są przede wszystkim na dobro odbiorcy i dobro wspólne, a nie na robienie pieniędzy. Podejmowanie tego tematu w działalności mediów katolickich, a więc mówienie o tym i organizowanie rzeczowych dyskusji może wypełnić dotkliwą lukę, jaka istnieje na tym polu. Ponadto zwracanie uwagi na warstwę etyczną mediów oraz na rolę wartości w budowaniu ładu medialnego może sprawić, że media katolickie w Polsce odnajdą właściwe sobie miejsce i wypełnią aktywną rolę we wspólnym budowaniu ładu medialnego w państwie. Myślę, iż w wielu mediach komercyjnych podejmowanie tego tematu byłoby trudne i ryzykowne. Dla mediów katolickich w Polsce nowym sygnałem w tej sprawie będzie z pewnością sobotnie sympozjum zorganizowane w Toruniu przez Wyższą Szkołę Kultury Społecznej i Medialnej, poświęcone problematyce ładu.
- Czy i jak katolickie środki społecznego przekazu mogą konkurować z potężnymi laickimi korporacjami medialnymi? - Media komercyjne kupują dziś odbiorców coraz taniej. Po mistrzowsku stymulują w nich potrzebę rozrywki - szczególnie tej jarmarcznej i płaskiej. Żeby z kolei zaspokoić tę potrzebę, stosują chwyty, które jeszcze do niedawna stanowiły domenę najtańszych brukowców. Oferują więc miałkość ideową, rechot z uznanych wartości i wyjątkowo głupkowaty dowcip. Nie stawiają więc na myślenie, nie ma w nich poważnych pytań, gdyż dążą do tego, żeby po możliwie niskiej cenie wyprodukować konsumenta i uzależnić go od siebie. A przede wszystkim, by na tym jak najwięcej zarobić. Całej działalności przyświeca hasło, iż życie ma być łatwe, lekkie i przyjemne. Tego rodzaju machinacje nie są na dłuższą metę konkurencją dla mediów katolickich. Oferty łatwych mediów wcześniej czy później przejedzą się i przestaną interesować. Stanie się to wtedy, gdy treści przekazywane przez media katolickie będą podawane atrakcyjnie oraz w języku, który przekonuje i porywa do działania. Wszak media te czerpią z wartości najgłębiej dotykających ludzkiej duszy i poruszających najważniejsze struny osobowości człowieka. Ich najważniejszym atutem jest fakt, że mogą się stać miejscem spotkań z odważnymi świadkami i autentycznymi charyzmatykami. Widać to bardzo wyraźnie w działalności Radia Maryja i Telewizji Trwam. - Media katolickie nie mogą nie pełnić funkcji ewangelizacyjnej. Jednakże im bardziej są w tym skuteczne, tym bardziej stają się znakiem sprzeciwu wobec wszelkiego przejawu kłamstwa o naturze, przeznaczeniu i powołaniu człowieka. Czy nie potwierdza tego historia i teraźniejszość Radia Maryja, które nieustannie jest atakowane? - Najważniejszą funkcją mediów katolickich jest ewangelizacja. Jeżeli jest inaczej, następuje akt sprzeniewierzenia się misji i utrata charyzmatu. Nieraz w miejsce ewangelizacji wchodzi na wzór mediów świeckich kokietowanie odbiorców i permanentna rezygnacja ze stawiania wymagań - moralnych i duszpasterskich. Z wieloletnich obserwacji i analiz wynika, że wtedy media katolickie ewangelizują skutecznie, gdy są przede wszystkim miejscami ewangelizacji, a nie tylko jej środkami czy narzędziami. Radio Maryja tę właśnie formułę realizuje z ogromnym powodzeniem. Biorąc pod uwagę wielki zasięg tego Radia, olbrzymi wpływ, jaki wywiera na słuchaczy, i niespotykane dotąd zaangażowanie laikatu, należy stwierdzić z całą odpowiedzialnością, że jest to medium katolickie o największej sile ewangelizowania.
Dlatego atakowanie tego Radia w różnych formach (zgodnie z zasadami propagandy) to działania zmierzające przede wszystkim do osłabienia potencjału ewangelizacyjnego w Kościele polskim. Ponadto, jak wynika z badań przeprowadzonych w krajach Europy Zachodniej i w Stanach Zjednoczonych, jakikolwiek rodzaj lekceważenia czy pogardy wobec wartości chrześcijańskich lub instytucji związanych z Kościołem odbija się negatywnie na skuteczności ewangelizowania. Należy pamiętać, iż są takie ośrodki ideologiczne w świecie, którym bardzo się nie podoba skuteczna ewangelizacja w Polsce. Zwłaszcza obecnie, gdy świat stał się gigantyczną areną zaciekłej bitwy - o prawdę i z Prawdą. I wreszcie jeszcze jeden motyw, dla którego atakowane jest Radio Maryja: jego wizja Polski jest nie do przyjęcia. Kłóci się z wizją przyjmowaną przez pewne centra medialno-propagandowe. Przy czym "uciszenie" Radia Maryja byłoby wyciszeniem Kościoła w Polsce i metodą jego zmarginalizowania. Eksperymenty i doświadczenia w krajach zachodnich mogą być dobrymi wzorcami i przestrogą otwierającą nam oczy. Szkoda tylko, że w nurcie agresywnie atakujących to Radio działają ludzie, którzy przyznają się do Kościoła. - Za kilka dni "Nasz Dziennik" obchodzić będzie 10. rocznicę istnienia. Jaką, w opinii Ekscelencji, rolę odgrywa nasze pismo w Polsce? - "Naszemu Dziennikowi" należą się z tej racji serdeczne gratulacje i słowa uznania. Choć w życiu gazety 10 lat to nie jest dużo, to jednak to pierwsze dziesięciolecie "Naszego Dziennika" jest wystarczającym tytułem, aby dotychczasową pracę redakcji ocenić bardzo wysoko i z wdzięcznością. Osiągnięcia dziennika nie są spektakularne i obliczone na powiewy medialnych trendów, są natomiast konkretne i bardzo ważne dla społeczeństwa. Jak wykazują badania, "Nasz Dziennik" jest najbardziej wiarygodną gazetą w Polsce. Mimo trudnych sytuacji i różnych nacisków zachował swoją tożsamość i nie umizguje się do czytelników, aby kupić ich względy. Jest jedynym dziennikiem w kraju, który wbrew różnym poprawnościom politycznym i medialnym podejmuje najbardziej niepopularne tematy. Nie ma też w Polsce dziennika, który by z takim zaangażowaniem bronił wartości patriotycznych i kształtował miłość do Ojczyzny. Redakcja konsekwentnie realizuje myśl Jana Pawła II, że "właściwym celem i zadaniem społecznych środków przekazu jest służba prawdzie i jej obrona". Dodajmy, że w czasach postępującego chaosu w mediach "Nasz Dziennik" stanowi najwłaściwszą formułę dziennika katolickiego. Ci, którzy z uporem oczekują powołania "oficjalnego" czy "urzędowego" dziennika katolickiego, zdają się robić wrażenie, iż nie wiedzą, że żyją w czasach brutalnego rozprawiania się z wartościami chrześcijańskimi, a zwłaszcza z prawdą. W tych warunkach obecna formuła dziennika katolickiego sprawdza się i zdaje w pełni egzamin. Należy wyrazić przekonanie, że "Nasz Dziennik" przez kolejne dziesięciolecia swoją posługą słowa będzie czytelnikom towarzyszył wiernie i na najwyższym poziomie dziennikarskiego kunsztu.