Zmarł duchowy przywódca sefardyjskich Żydów

PAP |

publikacja 07.10.2013 16:37

Rabin Owadia Josef, były sefardyjski naczelny rabin Izraela zmarł w poniedziałek w Jerozolimie w wieku 93 lat po wielu tygodniach choroby. Był uwielbiany przez setki tysięcy ludzi, ale jego ostry język sprawił, że był też postrzegany jako postać kontrowersyjna.

Zmarł duchowy przywódca sefardyjskich Żydów ABIR SULTAN /PAP/EPA Rabin Owadia Josef

"Rabin Owadia był halachicznym i biblijnym gigantem, i mentorem dla dziesiątek tysięcy ludzi. Był przepełniony miłością dla Tory i dla ludzi. Bardzo doceniałem jego serdeczną osobowość i bezpośrednie kontakty. Podczas naszych wspólnych spotkań zawsze wiele się od niego uczyłem. Żydzi stracili jednego z najmądrzejszych ludzi tego pokolenia" - powiedział premier Izraela Benjamin Netanjahu, przekazując kondolencje rodzinie i uczniom zmarłego.

Josef urodził się w 1920 roku w Bagdadzie jako Abdullah Jusef. Gdy miał cztery lata, jego rodzina przeniosła się do Jerozolimy. Jego ojciec, sklepikarz, ledwo wiązał koniec z końcem. Mimo to pozwolił synowi oddać się studiom talmudycznym w jesziwie. W wieku 20 lat Josef został rabinem.

Pod koniec lat 40. wyjechał z mandatowej Palestyny do Kairu, by służyć tamtejszej wspólnocie Żydów jako nauczyciel i szef rabinicznego sądu. Gdy wrócił trzy lata później, na miejscu Palestyny powstał już Izrael.

W 1973 roku został naczelnym sefardyjskim rabinem Izraela. Stanowisko piastował przez 10 lat, w tym czasie podjął wiele ważnych decyzji. Zakończył m.in. wieloletnią debatę, ogłaszając, że według Halachy (judaistycznego prawa religijnego) etiopscy Żydzi są Żydami i powinni móc imigrować do Izraela. Pozwolił też żonom żołnierzy zaginionych w trakcie wojny Jom Kippur ponownie wychodzić za mąż, bez czekania na zgodę mężów na rozwód.

Owadia Josef był też jednym z założycieli i duchowym przywódcą Sefardyjskiej Partii Strażników Tory - Szas - która stała się ważną siłą w izraelskim parlamencie i platformą dla społecznej emancypacji bliskowschodnich Żydów w Izraelu.

"Jest rewolucjonistą" - pisała o nim izraelska dziennikarka i znana pisarka Avirama Golan w dzienniku "Haarec" - (...) Josef był w stanie wyciągnąć całą grupę ludzi ze stygmatu dyskryminowanych i bezsilnych i wypełnić ich dumą ze swojego starożytnego dziedzictwa".

Nie każdy jednak miał o nim tak dobre zdanie. "Powinniśmy sobie przypomnieć tych, których (Josef) przeklął: gojów i Arabów, czarnych i kobiety, nauczycieli i gejów, Żydów reformowanych, świeckich Żydów i nawet religijnych Żydów, jeśli nie słuchali jego nauczania. (...) Nie ma grupy w Izraelu, która nie zostałaby przez niego publicznie upokorzona" - pisał jeszcze przed śmiercią Josefa inny komentator dziennika "Haarec" Jossi Sarid.

Owadia Josef, uważany za jeden z najważniejszych autorytetów religijnych, wydał też ważną opinię w sprawie zakończenia konfliktu izraelsko-arabskiego. Uznał, że w imię trwałego pokoju i ratowania życia dozwolona jest rezygnacja z roszczeń do części terytorium.

Kondolencje rodzinie zmarłego przekazał też prezydent Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas. W 2010 roku Josef powiedział, że Abbas "powinien zniknąć z tego świata", za co później przeprosił - przypomina dziennik "Haarec".

Od chwili ogłoszenia informacji o jego śmierci setki ludzi ściągnęły pod szpital Hadassa Ein Karem pod Jerozolimą, by wspólnie modlić się i pożegnać swego religijnego przywódcę. Tysiące ruszyły do Jerozolimy, by wziąć udział w procesji pogrzebowej, która przejdzie przez miasto w poniedziałek wieczorem.