Nauka Kościoła o płciowości jest wyzwaniem

KAI/a.

publikacja 11.03.2008 17:31

Nauka Kościoła o płciowości jest wyzwaniem, która może zmienić współczesnego człowieka i świat - mówi wywiadzie dla KAI Christopher West, znany amerykański teolog katolicki, kaznodzieja i doradca w sprawach seksualności ludzkiej w archidiecezji Denver.

Popularyzator teologii małżeństwa opartej na nauczaniu Jana Pawła II jest gościem rozpoczętych wczoraj w krakowskim kościele "Arki Pana" wielkopostnych rekolekcji dla studentów. Dziś w krakowskiej „Arce Pana” wygłosi pierwszą z trzech zaplanowanych konferencji. Publikujemy cały tekst rozmowy z Christopherem Westem: KAI: Co to jest teologia ciała? - W latach 1979–1984 Jan Paweł II podczas generalnych audiencji w Watykanie przeprowadził 129 katechez środowych, poświęconych właśnie teologii ciała. To biblijna refleksja nad cielesnością kobiety i mężczyzny, którzy zostali wezwani, być stać się jednym ciałem. Nie są to jednak tylko rozważania poświęcone małżeństwu i nie są przeznaczone jedynie dla małżonków. To namysł nad znaczeniem chrześcijańskiej tajemnicy jedności oblubieńca i oblubienicy. Jan Paweł II ponownie odkrywa mistyczną tradycję, która widzi w tajemnicy chrześcijaństwa związek niebiańskiego Oblubieńca-Chrystusa i Oblubienicy-Kościoła. Konsekwencje takiego podejścia w teologii ciała są ogromne. Teologia ta bardzo poważnie podchodzi do zagadnienia Bożego wcielenia, pozwalając właśnie w ciele odkrywać wcielonego Chrystusa i objawiać nam w ten sposób tajemnicę Bożej miłości. Nasza cielesna męskość i żeńskość noszą niejako piętno tajemnicy ukrytej w Bogu przez wieczność. To główne założenie teologicznej koncepcji Jana Pawła II. KAI: W jaki sposób możemy pomóc ujawnić się temu zakodowanemu w naszych ciałach przesłaniu o wiecznie kochającym Bogu? - Przemierzając świat od Stanów Zjednoczonych przez wszystkie zakątki globu, widzę, jak ludzie są spragnieni miłości. Problem w tym, że głód miłości jest tak ogromny, że - aby go zaspokoić - gotowi jesteśmy żywić się jakimiś odpadami. Teologia ciała nie krytykuje tych, którzy karmią się odpadami ze śmietnika, lecz roztacza przed nimi obraz uczty, która naprawdę jest w stanie zaspokoić głód. Jest taka stara amerykańska piosenka country, w której refrenie powtarza się zwrotka: "Szukamy miłości w złych miejscach, szukamy miłości w zbyt wielu twarzach" - oto jak wygląda obecnie kondycja istoty ludzkiej. Usychamy z miłości, podczas gdy Bóg przygotował dla nas miłosną ucztę. Chyba jest sporo racji w twierdzeniu, że wielcy święci i wielcy grzesznicy ulepieni są z tej samej gliny, bo cierpią z powodu tego samego głębokiego, przenikliwego głodu. Zasadnicza różnica polega jednak na tym, gdzie każdy z nich postanowi zaspokoić ten głód. Żyjemy czasach, w których grzech rozlewa się coraz bardziej, ale tam gdzie jest grzech, o wiele obfitsza jest łaska. KAI: Pamiętam, że na jednym ze spotkań, aby zilustrować ten naturalny głód miłości, posługiwał się Pan przykładem Micka Jaggera...

- Chodzi o piosenkę Rolling Stones "Satisfaction”, z której wynika, że, choć Jagger próbuje i próbuje, nie może osiągnąć satysfakcji. A dlaczego tak się dzieje? Pewnie dlatego, że chce zaspokoić ten głód w niewłaściwym miejscu. Tu głód nie jest problemem. Gdy czystość zastępujemy jakimś rodzajem purytanizmu, często zaczynamy potępiać sam głód. To nie jest katolicki punkt widzenia. Nie seksualność, lecz jej wypaczenie jest problemem. Bo głód miłości jest w rzeczywistości tęsknotą za jednością z Bogiem. Taką konkluzję zawiera teologia ciała Jana Pawła II. Chesterton mówił dosadnie, że każdy, kto puka do domu publicznego, szuka tak naprawdę Boga. I widzimy to także w wielu fragmentach Pisma Świętego: od Księgi Rodzaju, w którym znajduje się obraz o pierwotnym powołaniu mężczyzny i kobiety, do św. Pawła, który widzi w małżeństwie wielką tajemnicę, odnoszącą się w związku Chrystusa z Kościołem. Jan Paweł II zauważa, że ten piąty rozdział Listu do Efezjan, jest rodzajem summy tego wszystkiego, co Bóg pragnie nam opowiedzieć o sobie; kim jest i kim my jesteśmy. Ta tęsknota za zjednoczeniem się z drugim człowiekiem odsyła nas do czegoś o wiele większego. W tym kontekście rozumiemy, dlaczego Jezus wzywa niektórych do celibatu "dla królestwa niebieskiego". Jan Paweł II mówi, że człowiek nie jest w stanie uciec od powołania wpisanego w ludzką seksualność, ale może wybrać życie, w którym "przeskakując" sakrament małżeństwa, wyraża rzeczywistość ostatecznego sensu i celu seksualności - wyznaczonego przez związek z Bogiem. KAI: Zdumiewająca wciąż pozostaje myśl Karola Wojtyły zawarta w jego "Miłości i odpowiedzialności", przeciwstawiająca miłość między dwojgiem ludzi nie nienawiści, lecz instrumentalnemu traktowaniu drugiej osoby - widzenie w niej nie podmiotu, lecz przedmiotu. - To zupełnie fundamentalna rzecz. Gdy traktujemy drugą osobę jak przedmiot, zapominamy o jej godności. Nie dotyczy to jedynie przypadków traktowania innego jako obiekt seksualny. Odnosi się to także do relacji w pracy, kiedy na przykład pracownik traktowany jest jako narzędzie w celu zapewnienia zysku, jak trybik w maszynie. To jest pogwałcenie ludzkiej godności. Dobrze o tym wiedzą mieszkańcy Polski - kraju, w którym narodził się ruch "Solidarności". Wszystkie te aspekty w wizji Jana Pawła II są wzajemnie powiązane. Personalistyczna norma zakłada, że człowiek ma wielką godność, dlatego jedyną postawą wobec drugiego może być tylko miłość. Zasada ta w formie negatywnej zawiera przesłanie: nie będziesz używał osoby jako środka do celu. W ujęciu pozytywnym brzmi ona: będziesz miłował. Bo tylko w ten sposób można zobaczyć w człowieku jego godność i wolność. Dzięki szczeremu i wolnemu darowi z samego siebie wchodzimy w komunię z drugą osobą. Ten akt ofiarowania się jest wyrazem miłości Boga. W jaki sposób Chrystus nas ukochał? Wydał za nas swoje ciało! I znowu mamy do czynienia z niezwykłą teologiczną tajemnicą miłości, która objawia się w ciele. Teraz widać wyraźnie, że wszystkie elementy składające się na teologię ciała, wypływają z tajemnicy Chrystusowego ciała wydanego za nas. KAI: W całej koncepcji teologii ciała ważne miejsce zajmuje Boża łaska. W jaki sposób dokonuje się odkupienie naszej seksualności?

- Istnieje przepaść między Bożym planem przygotowanym dla nas od samego początku a ludzką kondycją. W jaki sposób zmniejszyć tę przepaść? Dzieje się to za pomocą łaski, dzięki której możemy wypełniać Boże prawo. Św. Augustyn pisał: "Prawo zostało dane, aby przyzywać łaskę, zaś łaska została dana, aby zachowywać prawo". Nie jesteśmy sami zdolni wypełniać prawa. Spójrzmy na pierwszy cud w Kanie Galilejskiej, gdy Jezus przemienia wodę w wino. Brak wina w tej sytuacji Jana Paweł II porównał w jednej ze swoich katechez do grzechu pierworodnego. W Ewangelii wino jest symbolem miłości Boga wylanej za nas. W Księdze Rodzaju pierwsi rodzice, byli - używając języka mistyków - upojeni Bożą miłością, pijani w jakiś święty sposób. Tak było na samym początku. To pozwalało im być nagim bez żadnego poczucia wstydu. W momencie wtargnięcia grzechu pierworodnego, małżonkom zabrakło wina. Nie wypełnia ich już miłość Boga, stali się pustymi naczyniami. W relacji seksualnej miłość zostaje zastąpiona przez żądzę. Tak się dzieje w związku kobiety i mężczyzny, gdy ich pożądanie nie poi się Bożym winem. I oto Jezus na uczcie weselnej przywraca wino w wielkiej obfitości. To nowe wino jest nawet lepsze niż stare. Moglibyśmy powiedzieć żartobliwie, że celem życia chrześcijańskiego jest upicie się Bożą miłością. Proszę sobie przypomnieć, o co oskarżano apostołów w dzień zesłania Ducha Świętego. Mówili: jesteście pijani, a jest wcześnie rano. Język mówiący o upojeniu miłością jest obecny w całym Piśmie Świętym. Choćby w "Pieśni na Pieśniami". Jan Paweł II w fascynujący sposób komentuje właśnie ten biblijny fragment mówiąc, że "eros" - erotyczny związek kobiety i mężczyzny, ma wyrażać "agape” - świętą, Bożą miłość. Jest to jednak możliwe tylko wtedy, jeśli upijemy się nowym winem, które daje nam Jezus. KAI: George Weigel napisał w swej biografii Jana Pawła II, że papieska teologia ciała jest rodzajem teologicznej bomby zegarowej i przewidywał, że jej wybuch nastąpi w pewnym momencie w XXI w. Czy był już pan świadkiem jakichś eksplozji? - Słyszę pomruki zbliżających się eksplozji, ale na razie nie sądzę, by ta bomba już wybuchła. Zauważalna jest potężna fala zainteresowania na całym świecie teologią ciała. Kiedy osiągnie ono masę krytyczną, a ten moment jest niedaleko przed nami, bomba eksploduje i od tej pory Kościół i świat nigdy już nie będą takie same. Głęboko wierzę, że teologia ciała będzie spełnieniem obietnic przekazanych przez Matkę Boską podczas fatimskich objawień i będzie przygotowaniem drogi dla triumfu Serca Niepokalanej. Może mało ludzi o tym wie, ale 13 maja 1981 r. - w dniu, kiedy strzelano do polskiego papieża - Jan Paweł II jechał na plac św. Piotra, by oficjalnie ogłosić otwarcie Papieskiego Instytutu Studiów nad Małżeństwem i Rodziną. Ta placówka miała być akademicką pomocą w rozpowszechnianiu teologii ciała na całym świecie. Pewnie ktoś nie chciał, by tę naukę poznał świat. Miesiąc po tym zdarzeniu, gdy papież już wyzdrowiał, otwierając instytut oddał go pod szczególną opiekę Matki Boskiej Fatimskiej. Wierzę,że przesłanie zawarte w tym nauczaniu ma ogromy wpływ na ludzi. Przede wszystkim miało ono wpływ na moje życie. Zmieniło mnie. Nawet bardziej niż na formację intelektualną wpłynęło na moją postawę duchową, pomagając mi wykorzeniać zło ze swego wnętrza i kontynuować intymną podróż z Jezusem Chrystusem i Jego Matką Przenajświętszą. Rozmawiał Robert Karp 39-letni Christopher West od wielu lat jest zaangażowany w pracę pedagogiczną i organizacyjną Instytutu Teologii Ciała w Filadelfii, w stanie Pensylwania. Jest autorem licznych książek, które w przystępny sposób omawiają kwestie związane z nauczaniem Kościoła w sprawach etyki seksu. Wiele z nich stało się światowymi bestsellerami.