Dlaczego Rzeczpospolita kryła księdza

Dziennik/Rzeczpospolita/a.

publikacja 11.03.2008 19:08

Artykuł demaskujący księdza, który molestował swoich wychowanków, mógł ukazać się już w połowie zeszłego roku na łamach Rzeczpospolitej. Wstrzymanie artykułu przed publikacją ujawniła wczoraj Monika Olejnik w swoim wczorajszym programie „Kropka nad i" - donosi Dziennik.

Taką informację udało nam się potwierdzić w dwóch niezależnych źródłach – pisze Dziennik. Wstrząsające relacje o molestowaniu nieletnich wychowanków schroniska św. Brata Alberta w Szczecinie (o sprawie piszemy na stronie obok), które opublikowała wczorajsza Gazeta Wyborcza, trafiły do dziennikarzy „Rzeczpospolitej" niemal rok wcześniej. Artykuł na ten temat miał być gotowy do publikacji w lipcu 2007 r. - Postanowiłam o to zapytać, bo dowiedziałam się o tym od ludzi, którzy pracowali w Rz, że artykuł miał się ukazać, ale się nie ukazał -mówi Dziennikowi Monika Olejnik. Dodaje, że informacje o przekazaniu zeznań chłopców Rzeczpospolitej potwierdził również o. Marcin Mogielski, ale artykuł się nie ukazał. - Jestem tym zdumiona, bo Rzeczpospolita w przeszłości zajmowała się podobnymi sprawami, a jej publicysta Tomasz Terlikowski walczy o dobre imię Kościoła - komentuje Monika Olejnik. Co na to sam publicysta gazety? - Każda redakcja, która taki materiał ma, powinna go opublikować. Jeśli ma się materiał, który może pomóc pokrzywdzonym, to taki materiał musi się ukazać - odpowiedział Terlikowski, ale odmówił rozmowy na temat artykułu. Zaprzeczył jedynie, że był jego autorem lub wpływał na jego wstrzymanie. Nieoficjalnie udało nam się ustalić, że autorem artykułu był jeden z korespondentów gazety – pisze Dziennik. Wokół jego tekstu narosło w redakcji tyle plotek, że redaktorzy naczelni musieli tłumaczyć zespołowi powody wstrzymania publikacji. Jak się tłumaczyli? Oficjalną wersją było to, że autor nie zdobył zadowalających dowodów na molestowanie chłopców przez księdza. - Nawet jeśli warsztatowo tekst był niezadowalający, to można było nad nim pracować i opublikować go później: w sierpniu, we wrześniu czy w październiku - mówi Grzegorz Miecugow z TVN. – Jeśli jednak, co jest wysoce prawdopodobne, nie wydrukowano go z powodów czysto koniunkturalnych, to jest to wstyd - dodaje dziennikarz i podkreśla, że wytłumaczyć się z tej decyzji powinien redaktor naczelny Paweł Lisic-ki. Choć wczoraj wieczorem próbowaliśmy skontaktować się kilka razy nie tylko z Lisic-kim, ale i Piotrem Gabryelem, ich telefony milczały. - Gdyby się potwierdziło, że Rz przetrzymała publikację artykułu, to nie widzę żadnego wytłumaczenia dla takiego postępowania - podsumowuje dziennikarka TV Biznes Dorota Gawryluk. W wypowiedzi zamieszczonej na internetowych stronach Rzeczpospolitej jej redaktor naczelny Paweł Lisicki wyjaśnia: - Nie mieliśmy zebranych na tyle mocnych materiałów w sprawie szczecińskiej, by postawić mocne oskarżenie. Dlatego nie opublikowaliśmy ich w ubiegłym roku. Naczelny Rzeczpospolitej powiedział, że wśród różnych informacji, które gazeta przygotowuje, był wówczas także zebrany materiał dotyczący sprawy szczecińskiej. - Jednak ponieważ tuż przed tym zajmowaliśmy się bardzo intensywnie podobnym przypadkiem w diecezji płockiej i zamieściliśmy tekst "Zgorszenie w diecezji płockiej" na czołówce i potem przez kilka tygodni się tym zajmowaliśmy, doszliśmy do wniosku, że sprawą szczecińską na razie się zajmować nie będziemy - dodał Paweł Lisicki. Jak przypomniał, to właśnie Rzeczpospolita opisała sprawę molestowania seksualnego kleryków w Poznaniu, sprawę arcybiskupa Paetza. - Dlatego stwierdziliśmy, że jeżeli chodzi o naszą gazetę nie możemy przesadzać z tym tematem; że nie może być tak, że Rzeczpospolita jest gazetą, która zajmuje się tylko sprawą molestowania seksualnego wśród księży. To było głównym powodem zaniechania publikacji - podkreślił Paweł Lisicki.