Publiczny seks legalny w Holandii

Rzeczpospolita/a.

publikacja 13.03.2008 19:07

Od września holenderska policja nie będzie już karać par uprawiających seks w jednym z najpopularniejszych parków w Amsterdamie - donosi Rzeczpospolita.

Władze dzielnicy, w której znajduje się słynny Vondelpark, twierdzą, że legalizują jedynie zachowania, które stały się czymś powszednim. – To zjawisko niemożliwe do powstrzymania. Poza tym większości ludzi ono nie oburza, a niektórym nawet sprawia przyjemność – powiedział rzecznik rady dzielnicy Paul van Grieken. Dodał, że seks w parku będzie się wiązał z wieloma zakazami. – Będzie dozwolony wyłącznie z dala od placów zabaw dla dzieci i tylko w godzinach wieczornych i w nocy. Para nie może być widoczna z alejki, którą spacerują ludzie. Nie wolno też zostawiać prezerwatyw – wylicza van Grieken. Vondelpark to jeden z najpopularniejszych parków w mieście. Rocznie odwiedza go 10 milionów ludzi. Są w nim ścieżki rowerowe i do jazdy konnej oraz sieć kanałów, po których można pływać kajakiem. Park jest też jednym z ulubionych miejsc spotkań gejów. To głównie z myślą o nich wprowadzono kontrowersyjny przepis. Dotąd homoseksualiści – w obawie przed policją – organizowali schadzki w najbardziej niedostępnych miejscach, gdzie często padali ofiarą przestępstw. Policja zaapelowała do władz największych miast o zalegalizowanie seksu w parkach, by zwiększyć bezpieczeństwo spotykających się tam osób. – Na pierwszy rzut oka wygląda to jak kolejne liberalne prawo, ale jest wręcz odwrotnie. Wcześniej zachowania seksualne w miejscach publicznych były poza jakąkolwiek kontrolą. Teraz władze próbują je jakoś uregulować. Ten trend widać też w czerwonych dzielnicach, gdzie ostatnio pozamykano wiele domów publicznych – mówi „Rzeczpospolitej” Maarten Peter Vink, socjolog z uniwersytetu w Maastricht. Jego zdaniem przepis jest jednak tak kontrowersyjny, że na pewno stanie się powodem politycznych sporów. – W koalicji większość mają ugrupowania chrześcijańskie. Nie sądzę, by legalny seks w parku im się spodobał – mówi Vink. Najbardziej konserwatywna partia w koalicji na razie nie reaguje. – To sprawa lokalnych władz – usłyszeliśmy w biurze Unii Chrześcijańskiej (CU).