Biskupi pragną osobiście dbać o kapłanów

Rzeczpospolita/a.

publikacja 18.03.2008 16:49

List episkopatu został przyjęty kilka dni przed opublikowaniem przez „Gazetę Wyborczą" artykułu o zarzutach byłych wychowanków ks. Andrzeja z archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej o molestowanie seksualne. W jakimś sensie dotyka podobnych problemów - ten sposób Rzeczpospolita omawia i komentuje list biskupów do polskich księży, który miał zostać ujawniony dopiero w Wielki Czwartek.

Wbrew planom Autorów i Biura Prasowego KEP list, który najpierw mieli otrzymać adresaci, czyli księża w Wielki Czwartek, a dopiero potem miał trafić do mediów, został z kilkudniowym wyprzedzeniem upubliczniony na jednej ze stron diecezjalnych i tam znalazła go Rzeczpospolita. Odejściom księży towarzyszy często lista pretensji do Kościoła rozumianego jako instytucja – piszą biskupi - relacjonuje Rz. List episkopatu księża mają otrzymać w Wielki Czwartek. Ten dzień jest bowiem w Kościele świętem kapłanów – Jezus ustanowił wówczas dwa sakramenty: eucharystii i kapłaństwa. W Wielki Czwartek listy do kapłanów ogłaszał Jan Paweł II. Po jego śmierci ten zwyczaj podjął polski episkopat. W najnowszym liście – oficjalnie jeszcze nieogłoszonym – biskupi piszą o niepokojących zjawiskach wśród duchowieństwa. „Kościół odrywany jest od Chrystusa” – tak określają najbardziej niebezpieczny proces, jaki dokonuje się w mentalności współczesnych ludzi, a który dotyka również kapłanów. „Kościół – piszą – traktowany jest jako pewna samodzielna instytucja, by nie powiedzieć dobrze zorganizowana firma”. W konsekwencji u wielu świeckich katolików i niektórych kapłanów „pojawiło się myślenie o zatrudnieniu w Kościele jako o umowie”, którą można zawrzeć, zmienić, a nawet zerwać. Biskupi przypuszczają, że na takie myślenie mogło wpłynąć nauczanie przez księży religii w szkole. W katechezie „wszystko jest oparte na umowie o pracę”. Na tej płaszczyźnie próbują też ustawić swoje kapłaństwo niektórzy duchowni. Pojawiają się również głosy, aby umowa określała obowiązki księży w parafii. „Nawet nie zauważyliśmy, że kapłaństwo zaczyna być traktowane zawodowo, jako rodzaj pracy, którą można przeliczyć według norm tego świata”. Biskupi przypominają, że jeśli nawet powołanie kapłańskie, które powinno być bezinteresowne, potraktuje się jako umowę, to została ona zawarta z Chrystusem. Dlatego nie ma możliwości jej odwołania ani rezygnacji z jej wykonania. „Ona jest tak zawarta, że wykonuje się ją, dając życie”. W ostatnim czasie odeszło z szeregów kapłańskich kilku znanych księży, m.in. Tomasz Węcławski, Tadeusz Bartoś, Stanisław Obirek. Biskupi, nie wymieniając nazwisk, zauważają, że odejściom „towarzyszy często lista pretensji do Kościoła rozumianego jako instytucja”. W ich opinii odchodzący kapłani nie zawarli z Chrystusem „umowy o życie”. List episkopatu został przyjęty kilka dni przed opublikowaniem przez „Gazetę Wyborczą” artykułu o zarzutach byłych wychowanków ks. Andrzeja z archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej o molestowanie seksualne. W jakimś sensie dotyka podobnych problemów. Zauważa, że w Kościele jako instytucji bosko-ludzkiej zawsze były osoby, „nawet na wysokich stanowiskach, które nie dorastały do ideału, jaki ukazuje Chrystus”. Biskupi podkreślają: „Z Kościoła nie da się całkowicie usunąć zgorszenia”, które pomimo że jest dziełem zła, to Bóg wykorzystuje je jako „sprawdzian wiary w Chrystusa”. Na koniec apelują do księży, by wzajemnie się miłowali, szczególnie, gdy inni kapłani są atakowani przez tych – w tym media – którzy traktują Kościół jako wyłącznie ludzką instytucję. List podpisali abp Józef Michalik, przewodniczący episkopatu, i kard. Stanisław Dziwisz, przewodniczący komisji duchowieństwa.

Rzeczpospolita zamieszcza też trzy opinie na temat adresowanego do polskich księży dokumentu: ks. Jan Sikorski, ojciec duchowny księży archidiecezji warszawskiej Podzielam obawy księży biskupów. Moje obserwacje są podobne. Szczególnie dotyczy to młodego pokolenia kapłanów nastawionego bardziej kapitalistycznie i nowocześnie. Wielu podchodzi do obowiązków kapłańskich w taki sposób, że jeśli jest ich za dużo, mają prawo odmówić. Sami chcą planować swoje kapłańskie kariery. Za dużo jest tutaj podejścia świeckiego. Dobrze, że biskupi zwracają uwagę na ten istotny problem. Wielu starszym księżom takie podejście nie mieści się w głowie, ale taka niestety jest prawda. Co do drugiego wątku, to rzeczywiście można traktować go jako wezwanie do wzajemnej solidarności księży. Można go też odebrać inaczej – jako wezwanie do współodpowiedzialności i to takiej ewangelicznej. To oznacza umiejętność zwracania braciom kapłanom uwagi także na złe rzeczy i pomagania, by je przezwyciężyli. Paweł Milcarek, redaktor naczelny „Christianitas” Jestem zaskoczony treścią tego listu, ale zaskoczony pozytywnie. To bardzo dobry sygnał pokazujący, że biskupi pragną osobiście dbać o kapłanów. Język listu jest dość bezpośredni, nie są to pięknie brzmiące ogólniki. Biskupi dotykają istotnego problemu, jakim jest wdzieranie się do Kościoła zasad, które bardziej pasują do życia świeckiego niż powołania do kapłaństwa. Rzeczywiście część kapłanów traktuje swoją służbę bardziej w kategoriach świeckiego kontraktu niż służby Chrystusowi na całe życie. Nie można było przejść obojętnie wobec znacznej ilości głośnych odejść księży ze stanu kapłańskiego w ostatnim roku. Wielu z nich argumentowało, że zawiedli się na tym czy innym, nie mogli realizować w pełni swoich planów. Biskupi tym listem dają sygnał, że jest to niewłaściwe zrozumienie powołania do kapłaństwa. Cieszę się, że taka szybka reakcja nastąpiła. Krzysztof Koseła, socjolog religii, UW Biskupi zwrócili uwagę na bardzo ciekawe zjawisko, jakim jest podchodzenie księży do pracy w Kościele jak do instytucji świeckiej. Łączy się z tym seria odejść z kapłaństwa znanych duchownych, którzy uznali, że skoro Kościół jako instytucja nie działa wystarczająco sprawnie, oni mogą z niego spokojnie odejść. Biskupi wyrażają zaniepokojenie podejściem kapłanów do ich służby. Drugim istotnym wątkiem jest podkreślenie pewnej solidarności korporacyjnej kapłanów. „Musimy być jak skała” – piszą biskupi. Nie wprost, ale jednak jest tam powiedziane, że księża powinni unikać sytuacji, w której jeden staje przeciw drugiemu. Taki nakaz lojalności wypowiedziany w Wielki Czwartek z jednej strony jest zrozumiały, z drugiej jednak budzi niepokój, jeśli weźmiemy pod uwagę kontekst ostatnich wydarzeń i np. oskarżeń o molestowanie w Kościele. Od redakcji Wiara.pl To przykre, że nawet w tak prostej sprawie, jak dotrzymanie terminu upublicznienia ważnego dokumentu, instytucje kościelne w Polsce mają problemy. To się nie powinno zdarzyć. Embargo to embargo, tajemnica to tajemnica. Trudno potem wymagać od mediów świeckich szanowania kościelnych tajemnic, jeżeli sami w Kościele nie potrafimy ich uszanować. Co mają w takiej sytuacji robić katolickie media, aby nie stracić wiarygodności? Z powodu czyjejś niefrasobliwości kolejna ważna dla Kościoła sprawa trafiła najpierw do mediów świeckich, a potem do kościelnych. ks. Artur Stopka