Znawca kobiecych serc

Katarzyna Bartman (Dziennik)/wiara.pl/a.

publikacja 02.04.2008 17:59

Jan Paweł II wyniósł na ołtarze więcej kobiet, niż wszyscy jego poprzednicy razem wzięci - mówi w rozmowie z Katarzyną Bartman dr Elżbieta Adamiak, wykładowca teologii na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Katarzyna Bartman (Dziennik): Nazwała pani Jana Pawła II największym feministą w historii Kościoła. Skąd takie porównanie?! Przecież feminizm to m.in walka o prawo do aborcji, bezpłatnej antykoncepcji... Elżbieta Adamiak: Feminizm to przede wszystkim sprzeciw wobec dyskryminacji kobiet. To, co pani wymienia, to tylko jeden z najgłośniejszych nurtów tego ruchu, ale nie jedyny. Jan Paweł II był feministą, bo jako pierwszy w historii papież użył słowa feminizm w pozytywnym znaczeniu. W swojej encyklice Evangelium vitae (o wartości i nienaruszalności ludzkiego życia, 1995 r. – red.) nazywa go jednak „nowym feminizmem”. Zachęca kobiety, by sprzeciwiały się wszelkiej niesprawiedliwości, która je dotyka i nakłania, aby sprzyjały kulturze życia. Nazywa szczególnymi strażniczkami życia. Idzie jeszcze dalej. W specjalnym liście do kobiet z 1995r. przeprasza je za wszystkie grzechy, które popełnili wobec nich synowie Kościoła. - O jakich grzechach mowa? - Szczególny nacisk papież położył w tym liście na odebranie godności kobietom, na bariery i niesprawiedliwości, których doświadczyły i wciąż doświadczają. - Kim dla papieża były kobiety, jak rozumiał kobiecość? - Wojtyła wychowywał się bez matki. Umarła, kiedy miał zaledwie 9 lat. Nie miał więc skąd czeprać „wzorców ziemskich”. Podstawowym wzorem kobiety i kobiecości była dla niego Maryja. Określał ją mianem geniuszu kobiecości. - Na czym on polegał? - Przede wszystkim na jej macierzyństwie – według papieża – jest ono najważniejszym powołaniem każdej kobiety. Co ciekawe, w najważniejszym piśmie swojego pontyfikatu o kobiecie , liście apostolskim „ Mulieris dignitatem”, Jan Paweł II nie odwołuje się do pism żadnej ze świętych i uznanych w Kościele kobiet... - To zaskakujące. Wojtyła wyniósł przecież na ołatarze tysiące świętych... - Jan Paweł II faktycznie beatyfikował i kanonizował więcej kobiet, niż wszyscy jego poprzednicy razem wzięci. Były wśród nich zarówno intelektualistki takie, jak Edyta Stein, doktor filozofii, ale też proste dziewczyny, chociażby s. Faustyna Kowalska, która skończyła edukację na podstawówce. Zakonnice, ale też matki czy kobiety żyjące samotnie. Pewną ewolucję w nauczaniu papieża z Polski w kwestii kobiecej można zauważyć w połowie lat 90. W dokumentach wydawanych w tym czasie można już odnaleźć język znany z analiz feministycznych! Do grona uznanych już wcześniej przez Kościół: św. Katarzyny ze Sieny, św. Teresy z Avila i Tereski od Dzieciątka Jezus. - Dlaczego akurat do nich? - Biografie i pisma każdej z nich należy mierzyć miarą czasów, w których żyły i możliwości, które miały do dysozycji i co z tym zrobiły. Żadna z wymienionych świętych nie mogła studiować oficjalnie teologii, bo kobiety nie miały prawa studiowania na uniwersytetach, a mimo to, dzięki swej niezłomnej wierze, wszystkie są dziś doktorami Kościoła... - A co ze współczesnymi kobietami? Jaki typ kobiecości papież najbardziej preferował? - (uśmiech). Papież próbował ująć coś takiego, jak natura wszystkich kobiet. Z wieloma współczesnymi kobietami się przyjaźnił. Wystarczy wspomnieć Matkę Teresę z Kalkuty, Włoszkę Chiarę Lubich, s. Łucję z Fatimy, ale też krakowską lekarkę psychiatrii - Wandę Półtawską, czy przyjaciółkę ze studenckich lat, aktorkę, Danutę Michałkowską. Cenił w nich wraźliwość na ludzką krzywdę, umiejętność wybaczania i jednania, opiekuńczość. Z drugiej strony nie zapominał jednak, w jakich czasach żyjemy. Bardzo kibicował kobietom, by te angażowały się bardziej w życie publiczne: politykę, gospodarkę, kulturę oraz naukę. Uważał, że dzięki temu dziedziny te będą miały większą szansę się pozytywnie zmienić...