Prawo w pigułce

Newsweek Polska/a.

publikacja 14.04.2008 19:00

Ministerstwo Zdrowia pracuje nad prawem, które utrudni wykorzystywanie w podziemiu aborcyjnym legalnych leków na powszechne schorzenia - ustalił Newsweek.

Ministerstwo chce zakazać instruowania, jak przy pomocy dostępnych leków pozbyć się płodu. Ma także zostać opracowany system rejestracji recept pozwalający kontrolować, czy przepisywane leki wykorzystywane są do leczenia realnych schorzeń, czy do wywoływania poronienia. - Powikłania po przerwanej w ten sposób ciąży mogą prowadzić do silnych krwotoków, a nawet śmierci - alarmuje prof. Stanisław Radowicki, krajowy konsultant położnictwa i ginekologii. Nad planem ukrócenia niebezpiecznego procederu pracuje specjalny zespół, w którego skład wchodzą m.in. przedstawiciele prokuratury i policji. Jaskrawym przykładem podwójnego wykorzystania farmaceutyków jest cytotec, lek na wrzody żołądka. - W gastrologii ten środek to praktycznie historia - mówi prof. Grażyna Rydzewska, konsultant krajowy w dziedzinie gastroenterologii. Jej zdaniem nie więcej niż 5 proc. recept na ten preparat wypisywanych jest faktycznie z powodu chorób układu pokarmowego. Skąd więc popularność środka? - Zawarta w cytotecu substancja mizoprostol może także wywołać skurcze macicy prowadzące do poronienia - przyznaje prof. Radowicki. W internecie łatwo trafić na oferty sprzedaży farmaceutyku - ok. 600 zł za 30 tabletek. Do poronienia wystarczy 8-16 sztuk. - Codziennie odpowiadamy na wiele listów z Polski, w których padają pytania o użycie m.in. cytotecu - ujawnia nam Rebecca Gomperts, założycielka holenderskiej fundacji Kobiety na Falach. Na polskojęzycznej stronie organizacji czytamy: „Popieramy aborcję wykonywaną bezpiecznie i legalnie. Jeżeli jest to niemożliwe, najlepszą metodą usunięcia ciąży jest użycie mizoprostolu". Aborcyjne działanie leku jest też opisane na stronach polskich organizacji kobiecych, takich jak www.federa.org.pl. Zdaniem Radowickiego promowanie leku poza jego zarejestrowanym przeznaczeniem to przestępstwo. Takie samo stanowisko zajmuje Adam Linka, rzecznik produkującego cytotec koncernu farmaceutycznego Pfizer Polska. O podwójnym zastosowaniu cytotecu pisaliśmy już pięć lat temu - przypomina Newsweek. - Główny Inspektorat Farmaceutyczny (GIF) twierdzi, że od tego czasu wielokrotnie podejmował działania skierowane przeciw właścicielom stron i osobom propagującym nielegalną aborcję. Problem w tym, że zarejestrowane w Polsce organizacje nie namawiają wprost do stosowania leku w celu przerwania ciąży. Z kolei jednoznaczne instrukcje znajdują się na zagranicznych serwerach. - Zawiadomiliśmy holenderski urząd odpowiedzialny za zdrowie o popełnieniu przestępstwa. Odpowiedzieli, że według nich żadne przepisy nie są naruszane - mówi szefowa GIF Zofia Ulż, która kieruje zespołem powołanym przez ministerstwo. W rozmowie z Newsweekiem minister zdrowia Ewa Kopacz stwierdziła, że jednym z narzędzi prewencji będzie system rejestracji usług medycznych. - Jego projekt zostanie przedstawiony Radzie Ministrów w drugiej połowie roku - zapowiada. - Dzięki stworzonej bazie danych inspektorzy farmaceutyczni będą mogli sprawdzić, czy osoba, która otrzymała lek, rzeczywiście choruje na zwalczaną nim chorobę - dodaje minister. Będzie też można namierzyć lekarzy przepisujących leki, które wywołują poronienie. Od redakcji portalu Wiara.pl Kolejny raz zamieszczamy za innym medium informację demaskujacą używanie popularnych leków do zabijania dzieci w łonach matek. Uważamy, że naszym obowiazkiem jest przestrzegać wszystkich - młode matki, młodych ojców, ich rodziców, krewnych, nauczycieli, lekarzy przed tym zjawiskiem. Równocześnie nie rozumiemy, dlaczego wymiar sprawiedliwości wobec tego procederu bezradnie opuszcza ręce. Skoro bez większych trudności i skutecznie można na skalę międzynarodową tropić w sieci pedofilię lub piractwo muzyczne, to chyba tym bardziej nie powinno byc przeszkód w takich kwestiach, jak ludzkie życie i zdrowie.