Homilia Benedykta XVI wygłoszona na stadionie Nationals Park w Waszyngtonie

KAI/jk

publikacja 18.04.2008 08:46

Do nawrócenia i wierności wymaganiom Ewangelii wezwał Kościół w USA Benedykt XVI podczas Mszy św. na stadionie baseballowym Nationals Park w Waszyngtonie. Z bólem mówił też o przypadkach molestowania seksualnego nieletnich przez amerykańskich księży. W liturgii, której towarzyszyła niezwykle bogata i urozmaicona oprawa muzyczna uczestniczyło ponad 46 tys. wiernych.

Publikujemy pełny tekst homilii (teksty czytań - z Niedzieli Zesłania Ducha Świętego: Dz 2,1–11, Ps 104, 1ab i 24ac.29bc–30.31 i 34, 1 Kor 12,3b–7.12–13, J 20,19–23 - znajdziesz tutaj » Drodzy bracia i siostry w Chrystusie! „Pokój wam!” (J 20, 19). Tymi słowami, pierwszymi, jakie zmartwychwstały Pan skierował do swoich uczniów, pozdrawiam was wszystkich w radości tego czasu Wielkanocy. Nade wszystko dziękuję Panu Bogu za łaskę, że jestem pośród was. Szczególnie wdzięczny jestem arcybiskupowi Wuerlowi za jego miłe słowa powitania. Nasza dzisiejsza Msza św. prowadzi Kościół, który jest w Stanach Zjednoczonych do jego korzeni w pobliskim stanie Maryland i przypomina 200. rocznicę pierwszego rozdziału jego znacznego rozwoju – podziału przez mego poprzednika papieża Piusa VII pierwotnej diecezji Baltimore oraz ustanowienia diecezji Bostonu, Bardstown (obecnie Louisville), Nowego Jorku i Filadelfii. Dwieście lat później Kościół w Ameryce może wysławiać zdolności minionych pokoleń do połączenia bardzo różnych grup imigrantów w jedności wiary katolickiej i we wspólnym zadaniu głoszenia Ewangelii. Jednocześnie wspólnota katolicka w tym kraju, świadoma swej bogatej różnorodności, zaczęła coraz wyżej sobie cenić znaczenie jednostki i grupy we wnoszeniu swego szczególnego daru do całości. Obecnie Kościół w Stanach Zjednoczonych wezwany jest, by patrzył w przyszłość, trwale zakorzeniony w wierze, przekazanej przez poprzednie pokolenia i gotowy do podejmowania nowych wyzwań – wyzwań nie mniej wymagających, aniżeli te, które podejmowali wasi przodkowie – z nadzieją, jaka rodzi się z miłości Boga wlanej do naszych serc za sprawą Ducha Świętego (por. Rz 5,5). W ramach mej posługi Następcy Piotra przybyłem do Ameryki, aby umacniać was, drodzy bracia i siostry, w wierze Apostołów (por. Łk 22,32). Przybyłem, aby głosić na nowo, jak św. Piotr w dniu Pięćdziesiątnicy, że Jezus Chrystus jest Panem i Mesjaszem, wskrzeszonym i wyniesionym na prawicę Ojca, ustanowionym sędzią żywych i umarłych (por. Dz 2,14 i n.). Przybyłem, by powtórzyć niecierpiące zwłoki wezwanie do nawrócenia dla odpuszczenia grzechów i by prosić Pana o nowe zesłanie Ducha Świętego na Kościół w tym kraju. Jak słyszeliśmy w tym czasie Wielkanocy, Kościół narodził się z pochodzących od Ducha Świętego darów pokuty i wiary w zmartwychwstałego Pana. W każdej epoce sam Duch ponagla go, by niósł mężczyznom i kobietom wszelkiej rasy, języka i narodowości (por. Ap 5,9) dobrą nowinę o naszym pojednaniu z Bogiem w Chrystusie.

Czytania dzisiejszej Mszy św. zachęcają nas do uznania rozwoju Kościoła w Ameryce za rozdział większej historii ekspansji Kościoła w następstwie zesłania Ducha Świętego w dniu Pięćdziesiątnicy. W czytaniach tych widzimy nierozerwalną więź między zmartwychwstałym Panem, darem Ducha na odpuszczenie grzechów, a tajemnicą Kościoła. Chrystus ustanowił swój Kościół na fundamencie Apostołów (por. Ap 21,14) jako widzialną zorganizowaną wspólnotę, która jest zarazem wspólnotą duchową, mistycznym ciałem ożywianym przez rozliczne dary Ducha i sakramentem zbawienia dla całej ludzkości (por. „Lumen gentium”, 8). W każdym czasie i na każdym miejscu Kościół powołany jest do wzrastania w jedności poprzez nieustanne nawracanie się na Chrystusa, którego dzieło odkupienia głoszone jest przez następców Apostołów i sprawowane w sakramentach. Jedność ta pociąga za sobą stałą ekspansję, ponieważ Duch pobudza wierzących do głoszenia „wielkich dzieł Boga” i do zapraszania wszystkich narodów do wstąpienia do wspólnoty tych, którzy zostali zbawieni za sprawą krwi Chrystusa i otrzymali nowe życie w Jego Duchu. Modlę się z kolei, aby ta znacząca rocznica w życiu Kościoła w Stanach Zjednoczonych oraz obecność wśród was Następcy Piotra były dla wszystkich katolików okazją do potwierdzenia swej jedności w wierze apostolskiej, do tego, aby dać swym współczesnym przekonujące uzasadnienie nadziei, jaka ich inspiruje (por. 1 P 3,15) i do tego, by odnowić się w zapale misyjnym na służbie ekspansji królestwa Bożego. Świat potrzebuje świadectwa! Kto zaprzeczy, że chwila obecna stanowi przełom nie tylko dla Kościoła w Ameryce, ale także dla społeczeństwa jako takiego? To czas pełen wielkich obietnic, widzimy bowiem, jak rodzina ludzka na wiele sposobów zacieśnia się, stając się coraz bardziej współzależną. Jednocześnie jednak widzimy oczywiste oznaki niepokojącego walenia się samych fundamentów społeczeństwa: oznaki alienacji, wściekłości i konfrontacji; wzrost przemocy, osłabienie poczucia moralności, wulgaryzację w stosunkach społecznych i rosnące zapominanie o Bogu. Także Kościół dostrzega oznaki nieogarnionych obietnic w tylu swoich solidnych parafiach i w żywotnych ruchach, w entuzjazmie dla wiary, okazywanym przez tylu ludzi młodych, w liczbie tych, którzy co roku przyjmują wiarę katolicką i w coraz większym zainteresowaniu modlitwą i katechezą. Jednocześnie w sposób często bolesny, odczuwa on obecność wewnętrznych podziałów i polaryzacji, dokonuje również bulwersującego odkrycia, jak wielu ochrzczonych, zamiast postępować jak zaczyn duchowy świata, skłonnych jest przyjmować postawy sprzeczne z prawdą Ewangelii. „Panie, ześlij swego Ducha i odnów oblicze ziemi!” (por. Ps 104,30). Słowa dzisiejszego Psalmu responsoryjnego to modlitwa, która w każdym czasie i na każdym miejscu płynie z serca Kościoła. Przypominają nam, że Duch Święty zesłany został jako pierwszy owoc nowego stworzenia, obietnica „nowego nieba i nowej ziemi” (por. 2 P 3,13; Ap 21,1), w którym panować będzie pokój Boży, a rodzina ludzka pojednana zostanie w sprawiedliwości i miłości. Słyszeliśmy, jak św. Paweł mówił nam, że całe stworzenie „jęczy” aż do dziś, czekając na tę prawdziwą wolność, która jest darem Boga dla swych dzieci (por. Rz 8,21-22), wolność, która pozwala nam żyć zgodnie z Jego wolą. Módlmy się dziś usilnie, aby Kościół w Ameryce odnowił się w tym samym Duchu i wspierany był w swojej misji głoszenia Ewangelii światu, który tęskni za prawdziwą wolnością (por. J 8,32), autentycznym szczęściem i spełnieniem swoich najgłębszych dążeń!

Pragnę w tym miejscu skierować słowa szczególnej wdzięczności i zachęty do tych wszystkich, którzy podjęli wyzwanie Soboru Watykańskiego II i poświęcili swe życie nowej ewangelizacji. Dziękuję mym braciom biskupom, kapłanom i diakonom, zakonnikom i zakonnicom, rodzicom, nauczycielom i katechetom. Wierność i odwaga, z jaką Kościół w tym kraju zdoła podjąć wyzwania coraz bardziej zeświecczonej i materialistycznej kultury zależeć będzie w dużej mierze od waszej osobistej wierności w przekazywaniu skarbu naszej katolickiej wiary. Młodym potrzebna jest pomoc w rozeznaniu drogi, która prowadzi do prawdziwej wolności: drogi szczerego i wielkodusznego naśladowania Chrystusa, drogi oddania sprawiedliwości i pokojowi. Wielki postęp dokonał się w rozwoju solidnych programów katechizacji, więcej jednak pozostaje do zrobienia dla formacji serc i umysłów młodych ludzi w poznaniu i w miłości Pana. Wyzwania, które wychodzą nam naprzeciw, wymagają szerokiego i zdrowego kształcenia w prawdach wiary. Wymagają jednak również pielęgnowania stylu myślenia, „kultury” intelektualnej, która będzie prawdziwie katolicka, ufna w głęboką harmonię pomiędzy wiarą i rozumem, i przygotowana do niesienia wizji wiary w kontakcie z niecierpiącymi zwłoki kwestiami, dotyczącymi przyszłości amerykańskiego społeczeństwa. Drodzy przyjaciele, chcę, żeby moja wizyta w Stanach Zjednoczonych była świadectwem o „Chrystusie naszej nadziei”. Amerykanie zawsze byli narodem nadziei: wasi przodkowie przybyli do tego kraju spodziewając się znaleźć nową wolność i nowe możliwości, a rozległość niezbadanych obszarów rodziła w nich nadzieję na zdolność do rozpoczęcia całkowicie od nowa, tworząc nowy naród na nowych fundamentach. Oczywiście oczekiwania te nie były udziałem wszystkich mieszkańców tego kraju; wystarczy pomyśleć niesprawiedliwości, jakiej doznała rdzenna ludność Ameryki oraz ci, którzy przywiezieni tu zostali siłą z Afryki jako niewolnicy. Jednakże nadzieja na przyszłość w sposób głęboki należy do amerykańskiego charakteru. A chrześcijańska cnota nadziei – nadziei wlanej w nasze serca za sprawą Ducha Świętego, nadzieja, która oczyszcza i koryguje w nadprzyrodzony sposób nasze aspiracje, nakierowując je na Pana i na Jego plan zbawienia – nadzieja ta cechowała też i nadal cechuje życie wspólnoty katolickiej w tym kraju. To w kontekście tej nadziei, zrodzonej z miłości i wierności Bogu, wyznaję ból, jakiego Kościół w Ameryce doświadczył w następstwie seksualnego wykorzystywania nieletnich. Żadnym słowem nie mógłbym opisać cierpienia i szkody, jaką wyrządziły te nadużycia. Ważne jest, aby tym, którzy cierpieli, okazana została pełna miłości pasterska troska. Nie jestem w stanie w odpowiedni sposób opisać szkód, jakie dokonały się w łonie wspólnoty Kościoła. Uczyniono już wielki wysiłek dla podjęcia w sposób uczciwy i sprawiedliwy tej tragicznej sytuacji i dla zapewnienia, by dzieci – które Pan nasz tak głęboko umiłował (por. Mk 10,14) i które są naszym największym skarbem – mogły rosnąć w bezpiecznym środowisku. Ta troska o ochronę dzieci musi być kontynuowana. Wczoraj mówiłem o tym z waszymi biskupami. Dziś zachęcam każdego z was, by uczynił, co w jego mocy, dla promocji uzdrowienia i pojednania i dla okazania pomocy tym, którzy zostali zranieni. Oprócz tego proszę was, byście miłowali waszych kapłanów i utwierdzali w doskonałej pracy, która wykonują. Nade wszystko zaś módlcie się, by Duch Święty rozlał swe dary na Kościół, dary, które prowadzą do nawrócenia, do przebaczenia i do wzrostu w świętości.

Św. Paweł, jak słyszeliśmy w drugim czytaniu, mówi o tego rodzaju modlitwie, która płynie z głębi naszych serc z westchnieniami zbyt głębokimi, by wyrazić je w słowach, z „jękami” (Rz 8,26) podpowiadanymi przez Ducha. Oto modlitwa, która pragnie, pośród kary, spełnienia się Bożej obietnicy. To modlitwa niewyczerpanej nadziei, ale też cierpliwej wytrwałości, a nierzadko towarzyszy jej cierpienie za prawdę. Poprzez tę modlitwę mamy udział w samej tajemnicy słabości i cierpieniu Chrystusa, pokładając niewzruszoną ufność w zwycięstwo Jego krzyża. Oby Kościół w Ameryce przez tę modlitwę obierał coraz bardziej drogę nawrócenia i wierności wymaganiom Ewangelii! I oby wszyscy katolicy zaznali pocieszenia nadziei oraz darów radości i siły, hojnie rozdzielanych przez Ducha. W dzisiejszej Ewangelii zmartwychwstały Pan daje Apostołom w darze Ducha Świętego i przyznaje im władzę odpuszczania grzechów. Poprzez niezwyciężoną moc łaski Chrystusa, powierzoną kruchym sługom ludzkim, Kościół stale się odradza i każdemu z nas dana jest nadzieja na nowy początek. Ufamy w moc Ducha do inspirowania nawrócenia, do uleczenia każdej rany, do przezwyciężenia wszelkiego podziału oraz obudzenia nowego życia i nowej wolności! Jak bardzo potrzebujemy tych darów! I jak są one w zasięgu ręki, zwłaszcza w sakramencie pokuty! Każdy katolik musi odkryć na nowo i przyswoić sobie wyzwalającą siłę tego sakramentu, w którym nasze szczere wyznanie grzechu spotyka się z miłosiernym słowem przebaczenia i pokoju ze strony Boga. W dużej mierze odnowa Kościoła w Ameryce zależy od praktyki pokuty i wzrastania w świętości: dla nich obu inspiracją jest ten sakrament, który je też urzeczywistnia. „W nadziei bowiem już jesteśmy zbawieni” (Rz 8,24). Kiedy Kościół w Stanach Zjednoczonych dziękuje za błogosławieństwa dwustu minionych lat, wzywam was, wasze rodziny oraz każdą parafię i wspólnotę zakonną, do zaufania w moc łaski do tworzenia obiecującej przyszłości dla ludu Bożego w tym kraju. W imię Pana Jezusa proszę was o usunięcie wszelkiego podziału i pracę z radością nad przygotowaniem prawdziwej drogi dla Niego, w wierności Jego słowu i w stałym nawracaniu się na Jego wolę. Nade wszystko zagrzewam was do tego, byście nadal byli zaczynem ewangelicznej nadziei w amerykańskim społeczeństwie, starając się wnosić światło i prawdę Ewangelii do zadania tworzenia świata coraz bardziej sprawiedliwego i wolnego dla przyszłych pokoleń. Kto ma nadzieję, musi żyć inaczej (por. „Spe salvi”, 2)! Obyście mogli, za sprawą waszych modlitw, za sprawą świadectwa waszej wiary, za sprawą owocności waszej miłości, wskazywać drogę ku tym szerokim horyzontom nadziei, jakie Bóg także teraz otwiera przed swoim Kościołem, owszem, przed całą ludzkością: ku wizji świata pojednanego i odnowionego w Jezusie Chrystusie, naszym Zbawicielu. Jemu cześć i chwała, teraz i na wieki. Amen!