Zero tolerancji dla pedofilii

Gazeta Wyborcza/a.

publikacja 22.04.2008 19:07

Po wizycie Benedykta XVI w USA dla wszystkich musi się stać oczywiste, że nie ma mowy o rozwiązywaniu problemów księży pedofilów na własną rękę przez biskupa oraz że ofiar nie można traktować jako zagrożenia dla Kościoła - mówi w rozmowie z Gazetą Wyborczą ks. Jacek Prusak.

Katarzyna Wiśniewska: Skandale seksualne księży - molestowanie dzieci, młodzieży i podwładnych - wstrząsnęły i wciąż wstrząsają Kościołem amerykańskim. Podczas pielgrzymki do USA Benedykt XVI często i mocno o tym mówił. Już na pokładzie samolotu zadeklarował, że pedofile będą wykluczeni z kapłaństwa. Czy to przełom w podejściu Kościoła do tych problemów? Ks. Jacek Prusak: Deklarację tę można odczytywać jako uniwersalną, skierowaną do całego Kościoła - skoro papież wypowiada ją jeszcze nie na ziemi amerykańskiej, ale już na pokładzie samolotu. W Ameryce istnieje program „zero tolerancji” dla księży pedofilów, ale niekoniecznie tak samo podchodzą do problemu biskupi z innych krajów. Benedykt XVI mówi jasno: to ma być reguła dla całego Kościoła. Zamyka usta tym, którzy uważają, że to rozstrzygnięcia Kościoła amerykańskiego i byłego papieża. - W praktyce jest inaczej, także w Polsce. Księża oskarżeni o pedofilię są przenoszeni z parafii do parafii. - Dlatego właśnie słowa papieża są tak wymowne. Nie można do sprawy podchodzić tak jak wielu ludzi w Kościele - jeśli ksiądz jest pedofilem, to zabierzmy go od dzieci, leczmy go i troszczmy się o niego, bo jest kapłanem. Po tym, co powiedział papież, nie ma takiej możliwości. Gdy pojawiają się mocne oskarżenia i dowody, sprawa musi pójść do Watykanu, skąd przyjdzie informacja o wykluczeniu takiego księdza z kapłaństwa. - Ale Watykan nie wyciągnął konsekwencji wobec kard. Bernarda Lawa, który ustąpił z funkcji arcybiskupa Bostonu pod koniec 2002 r., bo krył księży, którzy molestowali seksualnie dzieci. Dziś jest członkiem wielu kongregacji, m.in. Duchowieństwa, Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, Papieskiej Rady ds. Rodziny. Był uczestnikiem konklawe, które wybrało Josepha Ratzingera na następcę Jana Pawła II. A przecież kryć pedofilów to prawie jak współudział. - Rzeczywiście sytuacja kard. Lawa jest problematyczna. Stracił urzędy w USA, a zyskał je w Watykanie. Wielu obserwatorów i wiernych pyta, czy to kara, czy nagroda. W świetle słów papieża w USA na pewno postawa kard. Lawa nie spotkała się z akceptacją Watykanu. Czy pójdą za tym konkretne decyzje w sprawie kardynała, to się okaże. Piastowanie przez niego tak wysokich funkcji może być sygnałem, że wizja Kościoła, który ukrywa skandale seksualne, jest tolerowana. A to trudno byłoby pogodzić ze słowami i z ostatnimi decyzjami Benedykta XVI. - Czy deklaracja papieża oznacza, że pedofile nie będą wyświęcani na księży? - Na pewno proces selekcji kandydatów do kapłaństwa zostanie - przynajmniej w Ameryce - zaostrzony. Ale papież podkreślił też podczas pielgrzymki, że nie można utożsamiać problemu pedofilii z problemem homoseksualizmu. To ważne, jeśli chodzi o Kościół amerykański, gdzie procent księży homoseksualistów jest spory, ale są wśród nich ci, którzy mimo orientacji homoseksualnej żyją wiernie w celibacie. - Według "New York Timesa" Watykan rozważa zmianę prawa kanonicznego w kwestii seksualnego wykorzystywania nieletnich przez księży. Kardynał William J. Levada, prefekt watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary, sugerował przedłużenie okresu przedawnienia tych przestępstw. Obecnie sprawa przedawnia się po dziesięciu latach od ukończenia przez ofiarę 18 lat. Powinna być taka zmiana? - To byłby ważny krok, bo oznaczałby dużą otwartość Kościoła w stosunku do ofiar księży pedofilów. Wiele ofiar ze względu na traumatyczność przeżyć nie jest w stanie o tym opowiadać nawet kilka lat później. Kościół traktuje wówczas ich sprawę jako przeszłą, przedawnioną. Gdyby ten czas wydłużono, byłby to sygnał, że ofiary mogą szukać sprawiedliwości także w obrębie instytucji Kościoła. - Benedykt XVI spotkał się w tajemnicy z ofiarami księży pedofilów. Dawno nikt z liderów Kościoła nie kładł takiego nacisku na otoczenie opieką ofiar. - Tak, słowa są ważne, ale takie spotkanie to dowód na to, że dla Kościoła pedofilia to coś więcej niż "problem wewnętrzny". To żywi ludzie. Papież wziął na siebie całe zło wynikłe z tej sytuacji. - Czy polski Kościół powinien wyciągnąć wnioski z papieskiego stanowczego "nie" dla pedofilii np. w kontekście opisanej przez "Gazetę" sprawy ks. Andrzeja ze Szczecina? Przez wiele lat bp Stanisław Stefanek i inni hierarchowie nie robili nic, żeby to wyjaśnić, chociaż wiedzieli o wszystkim - Myślę, że tak. Dla wszystkich musi się stać oczywiste, że nie ma mowy o rozwiązywaniu problemów na własną rękę przez biskupa oraz że z potencjalnymi ofiarami trzeba się spotkać, nie można ich traktować jako zagrożenia dla Kościoła. Hierarchowie nie powinni zwlekać z takimi spotkaniami, aż zapadnie wyrok w sądzie, gdyż ważne są nie tylko procedury prawne, ale także wymiar duszpasterski, który przy takim podejściu całkowicie się gubi.