Polityka kusi księży

Rzeczpospolita/a.

publikacja 23.04.2008 16:23

Decyzja paragwajskiego biskupa świadczy o ludzkiej słabości. Wśród duchownych zawsze istniała pokusa angażowania się w politykę - mówi w rozmowie z Rzeczpospolitą ks. Stefan Moszoro-Dąbrowski, urodzony w Argentynie kapłan Opus Dei.

Rz: W Paragwaju wybory prezydenckie wygrał 58-letni Fernando Lugo, były biskup San Pedro. To chyba dość niecodzienna sytuacja, nawet w Ameryce Południowej? ks. Stefan Moszoro-Dąbrowski: Było mi przykro, gdy czytałem tę wiadomość. Decyzja paragwajskiego biskupa świadczy o ludzkiej słabości. Wśród duchownych zawsze istniała pokusa angażowania się w politykę. W Ameryce Łacińskiej w latach 70. ta tendencja była nawet bardzo silna. Widać wracamy do tamtych klimatów. Stolica Apostolska dała jednak czytelny sygnał wszystkim duchownym – suspendowała paragwajskiego biskupa, czyli zakazała mu sprawowania czynności kapłańskich. - Ale nie oznacza to, że przestał on być kapłanem czy biskupem. - Nie. Kapłanem i biskupem będzie do końca życia. Stolica Apostolska podchodzi do takich spraw z wielkim taktem i roztropnością. Chodzi bowiem o jedność Kościoła. Dramatem byłoby, gdyby na przykład ks. Lugo wyświęcił nowych biskupów i wprowadził trwały podział we wspólnocie kościelnej. Nigdy nie wiadomo, co takiemu człowiekowi może przyjść do głowy. Pamiętajmy jednak, że wybierając drogę polityka, świadomie podjął życiową decyzję – że nie chce pełnić funkcji biskupa Kościoła katolickiego. - Może dałoby się połączyć posługę kapłańską z byciem politykiem? W Polsce przed wojną duchowni bywali senatorami i radnymi. - W historii Kościoła bywały różne sytuacje. Ale społeczeństwo było wtedy inne. Sobór Watykański II precyzyjnie rozstrzygnął tę kwestię – zadaniem kleru nie jest polityczna aktywność. Zupełnie wyjątkowo Stolica Apostolska udzielała dyspensy – na przykład w skonfliktowanych krajach Afryki, gdzie biskupi mogli się włączać na pewien czas w polityczne negocjacje. A i tak bardziej jako mediatorzy niż politycy. Ale Paragwaj jest krajem w miarę nowoczesnym i takiej potrzeby tam nie ma. - A może dla Watykanu problemem są raczej poglądy księdza Lugo, który jest nazywany czerwonym biskupem biednych i jest związany z teologią wyzwolenia? - Jego poglądy nie mają znaczenia. Polityka jest zadaniem dla świeckich. Polityczne zaangażowanie księży może tylko Kościołowi zaszkodzić. Jestem pewien, że teraz w Paragwaju Kościół przeżywa trudności, że dla ludzi jest to niezrozumiałe i gorszące. - Zastanawiam się, czy w Polsce kapłan miałby szansę zostać prezydentem. Mamy wielu duchownych, którzy żywo interesują się życiem publicznym. - Nie sądzę, by w Polsce znaleźli się duchowni z takimi pomysłami. A jeżeli tak, to niech sytuacja w Paragwaju będzie dla nich przestrogą, aby bardziej umiarkowanie zajmowali się komentowaniem wydarzeń politycznych. Księża są od tego, by mówić o Chrystusie i sprawach religijnych. By udzielać sakramentów i prowadzić do Jezusa. Mogą i powinni przypominać o zasadach etyki chrześcijańskiej, ale muszą to czynić tak, aby się nie mieszać do bieżącej polityki. rozmawiała Kamila Baranowska