Błogosławieni za ratowanie Żydów

Rzeczpospolita/a.

publikacja 02.05.2008 17:18

Zginęli, próbując ocalić sąsiadów. Mogą wkrótce zostać uznani za męczenników - pisze Rzeczpospolita.

W diecezji przemyskiej właśnie zakończył się pierwszy etap procesu beatyfikacyjnego rodziny z Markowej. Trwał od 2003 roku. – Przesłuchano kilkudziesięciu świadków, w tym brata Józefa, członków najbliższej rodziny, sąsiadów. Zgromadzono wiele dokumentów z archiwów parafialnych, diecezjalnych, oddziału IPN w Rzeszowie, a także szereg materiałów prasowych i książek poświęconych życiu i męczeńskiej śmierci rodziny Ulmów – wylicza ks. dr Józef Bar, oficjał Sądu Metropolitalnego w Przemyślu. Proces miał udowodnić, czy ratowanie żydowskich sąsiadów przez polską rodzinę było czynem heroicznym, czy nie robili tego na przykład z pobudek materialnych. W procesie brało udział dwóch delegatów biskupich, promotor sprawiedliwości, trzech notariuszy oraz postulator ks. Stanisław Jamrozek. – Wykazano, że w tych mrocznych czasach, była to heroiczna postawa wypływająca z chrześcijańskiej troski o życie innych, którą przypłacili życiem – uzasadnia ks. Józef Bar. Dowodem takiej postawy są kosztowności, w tym np. złote wyroby, które znaleziono przy rozstrzelanych Żydach. Świadczy to o tym, że Ulmowie nie ukrywali ich dla własnej korzyści. – Postawę Ulmów można tylko porównać do zachowania ojca Maksymiliana Kolbego – podkreśla oficjał przemyskiego sądu diecezjalnego. – Zginęli tylko za to, że byli Żydami lub Polakami, którzy odważyli się udzielić zakazanej pomocy – mówi historyk IPN Mateusz Szpytma, autor książki “Sprawiedliwi i ich świat”, w której opisuje wojenne losy Polaków i Żydów w Markowej. Dokumenty dotyczące rodziny Ulmów trafią teraz do diecezji pelplińskiej, która gromadzi materiały blisko 100 innych polskich męczenników, duchownych i świeckich z okresu II wojny światowej. Następnie przesłane zostaną do Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych przy Stolicy Apostolskiej w Rzymie. Decyzję o uznaniu polskiej rodziny za błogosławionych podejmie papież. – Mamy nadzieję, że ich zbiorowa beatyfikacja nastąpi dość szybko – mówi oficjał ks. Józef Bar. We wsi Markowa, gdzie mieszkali Umowie, dzięki pomocy Polaków okupację przeżyło co najmniej 17 Żydów. Są plany, by powstało tam polskie centrum-muzeum Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Wieś już stała się ważnym celem wycieczek Żydów z całego świata, szczególnie młodzieży z Izraela. Wójt Markowej Zbigniew Kuźniar ma nadzieję, że centrum Sprawiedliwych powstanie jeszcze przed beatyfikacją rodziny. – Wieś na to zasługuje – mówił w marcu, w rocznicę śmierci Ulmów i ich żydowskich sąsiadów, metropolita przemyski Józef Michalik. – Markowa łamie kłamliwie przedstawiany stereotyp polskiego antysemityzmu. Niech będzie świadectwem przeciwko twierdzeniom pseudohistoryków. Józef i Wiktoria Ulmowie z Markowej zginęli wraz z sześciorgiem dzieci 24 marca 1944 roku. Wiktoria Ulm była w dziewiątym miesiącu ciąży. Polska rodzina została rozstrzelana przez hitlerowców za to, że przez dwa lata ukrywała u siebie dwie żydowskie rodziny: Szalów i Goldmanów. Dokonujący osobiście egzekucji na dzieciach niemiecki żandarm Jozeph Kokott z czeskich Sudetów (po wojnie skazany na 25 lat więzienia) mówił do ściągniętych siłą mieszkańców wsi: „Patrzcie, jak giną polskie świnie, które przechowują Żydów”. Razem z Ulmami zginęli ukrywani przez nich żydowscy sąsiedzi. Tak jednej nocy hitlerowcy zamordowali w sumie 17 osób, w tym ośmioro dzieci. Na grobie Józefa i Wiktorii Ulmów po latach wyryto napis: „Ratując życie innych, złożyli w ofierze własne”.