Antykoncepcja sprzyja aborcji

Nasz Dziennik/a.

publikacja 02.05.2008 18:02

Kolejnym dowodem na fiasko francuskiej propagandy popularyzującej środki antykoncepcyjne jako antidotum na aborcję jest systematycznie wzrastająca liczba zabójstw dzieci poczętych przez nieletnie dziewczyny - pisze Nasz Dziennik.

Mimo to władze popierają umieszczanie w liceach dystrybutorów prezerwatyw czy też akcje ich darmowego rozdawania. Niedawno takie przedsięwzięcie zapowiedziały władze regionu paryskiego, które planują za darmo rozprowadzić 100 tys. prezerwatyw. Na alarm biją lekarze, również Ci, którzy dokonują aborcji. Na łamach dziennika "Ouest France" dr Fran?oise Berger, dyrektor Ośrodka Planowania, Edukacji Rodzinnej i Przerywania Ciąży z Centrum Szpitalnego w Cournouailles w Bretanii, stwierdziła, że na jej oddziale liczba aborcji u nieletnich wzrosła od 1999 r. aż o 200 procent. Najczęściej do takich zabiegów dochodzi u dziewcząt poniżej 15. roku życia. Fran?oise Berger wyjaśnia ten fakt kontaktami seksualnymi w coraz wcześniejszym wieku i widzeniem antykoncepcji przez młodzież jako "przymusu". Jak sama podaje, aż 31 proc. kobiet decydujących się na zabicie dziecka poczętego używało prezerwatyw, a 21 proc. stosowało pigułki. Zgodnie z obowiązującą we Francji poprawnością polityczną nie wyciąga wniosków, że antidotum na wzrost aborcji należy szukać nie w propagowaniu środków antykoncepcyjnych, ale w zmianie systemu wychowania i powrotu do chrześcijańskich zasad życia rodzinnego. W tym samym duchu idzie rząd francuski. Minister zdrowia Roselyne Bachelot zapowiedziała nową kampanię antykoncepcyjną pod hasłem: "Nie możecie nie rozmawiać o antykoncepcji wokół was, porozmawiajmy o niej". Akcja rozpocznie się 4 maja. Propagandowe sms-y zostaną wysłane na telefony 300 tys. młodych ludzi. Z inicjatywy ministerstwa zdrowia rozdawane też będą broszury propagujące antykoncepcję.