30 lat normalności

Radio Watykańskie/a.

publikacja 27.05.2008 20:08

Rozmowa Radia Watykańskiego z bp. Joao Wilkiem OFMConv., polskim franciszkaninem pełniącym posługę misyjną w Brazylii.

- Księże Biskupie - diecezja Anápolis to „skrzyżowanie Brazylii”. Proszę przybliżyć naszym słuchaczom i diecezję i teren. Bp J. Wilk: Diecezja Anápolis leży w środkowej Brazylii. Jest to doskonałe centrum geograficzne Brazylii. Jak zostało powiedziane, jest skrzyżowaniem Brazylii, tam przebiegają główne drogi, które łączą południe z północą, m.in. trasa Brasilia – Amazônia. - Jeżeli chodzi o potrzeby duszpasterskie, jakby Ksiądz Biskup scharakteryzował swoją diecezję? Bp J. Wilk: Diecezja ma charakter tradycyjny, są tu bardzo żywe tradycje ludowe zwłaszcza związane ze świętem Wielkanocy i Zielonych Świąt. W diecezji znajdują się główne miasta historyczne: Jaraguá, Pirenópolis, Corumbá. Dlatego jednym z nurtów organizacji duszpasterskiej jest zadbanie o tradycje ludowe i religijność ludową. Ta religijność jest szczera, ale dosyć powierzchowna. Z drugiej strony miasto ma wyzwanie duszpasterskie w postaci nowych sekt protestanckich i praca w takich warunkach jest podobna do wiosłowania pod prąd. Trzeba ludziom zabezpieczyć opiekę duszpasterską, a jednocześnie mamy do czynienia z nurtem, który jest przeciwny naszej pracy. Innym wyzwaniem jest sekularyzacja i rozrastanie się miast na peryferiach, powstawanie nowych dzielnic. W tych dzielnicach jest stosunkowo trudno dotrzeć do ludzi. Kiedy my coś zorganizujemy w postaci kaplicy, czy ośrodka duszpasterskiego, wtedy mamy 5-10 kaplic protestanckich. - Czy protestanci mają więcej sił, więcej możliwości, więcej środków? Bp J. Wilk: Przypuszczam, że nie. To nie jest spontaniczne, to jest w pewien sposób działalność zaprogramowana. Z drugiej strony, religijność Ameryki Łacińskiej stała się niejako produktem na sprzedaż. Nie ma pracy, więc ktoś zakłada sobie punkt duszpasterski, bo w tradycji protestanckiej istnieje w tej dziedzinie dowolność, więc i są też i środki na utrzymanie. - Czy Ksiądz Biskup widzi jakieś możliwości zaradcze, czy otwierają się jakieś perspektywy? Bp J. Wilk: Organizacja diecezji nie stoi źle materialnie, ale gdy chodzi o te potrzeby, niestety brak nam środków. Przyjeżdżam do Europy, żeby prosić o środki na zrealizowanie programu, który od kilku lat noszę w sercu. Chodzi o tzw. „program parafii siostrzanych”, prosić diecezje we Włoszech i w Niemczech, aby „zaadoptowały” parafię peryferyjną. Mogłoby to przyjąć formę wybudowania kaplicy, salki katechetycznej, jakiegoś miejsca, żeby można było zorganizować duszpasterstwo. To są stosunkowo małe projekty, ale bardzo potrzebne i gdybyśmy to zrealizowali, dalibyśmy tym ludziom możliwość trwania przy Kościele katolickim. Zdarza się bowiem, że ludzie, którzy mieszkają w tych nowych, peryferyjnych dzielnicach chcą praktykować religię, chcą się modlić, ale nie mają kościoła katolickiego, nie mają kaplicy. Natomiast obok powstają małe punkty duszpasterskie protestanckie. Aby się modlić idą do tych punktów i tam są przyciągani dzięki specjalnej taktyce i rozmowom. Z czasem przyzwyczajają się do tego. Kiedy nam udaje się zbudować naszą kaplicę, ci ludzie już są oddaleni od Kościoła i to nas niepokoi.

- Czy są już przykłady, że takie zbliźniaczenie parafii się udało? Bp J. Wilk: Wiemy, że tam gdzie struktury są obecne, zapewniona jest też wierność katolików Kościołowi. Sekty protestanckie rozwijają się tam, gdzie nie ma obecności katolickiej, to jest już fakt potwierdzony. - Rok temu w Brazylii był Benedykt XVI. To była wizyta dosyć długa z konkretnymi punktami programu. Czy ożywiła życie Kościoła, życie diecezji? Bp J. Wilk: Owocem tej wizyty apostolskiej jest właśnie ten projekt. Ojciec Święty na spotkaniu z biskupami w katedrze w São Paulo przypomniał biskupom ich zadanie czuwania nad wiernością, nad formacją. Prosił między innymi, aby biskupi zatroszczyli się o wspólnoty pozamiejskie i peryferyjne i to właśnie się zbiegło z moją osobistą troską, ponieważ miasto Anápolis bardzo się rozrasta. Brazylijczycy lubią Ojca Świętego, nie zależnie od tego czy to jest Jan Paweł II czy Benedykt XVI. Po prostu „,Habemus Papam” – mamy Papieża. Nie tylko katolicy, ale nawet środki masowego przekazu okazały bardzo dużo sympatii Benedyktowi XVI. Początkowo był on odbierany jako intelektualista, w pewnym sensie mniej komunikatywny niż Jan Paweł II. Bardzo szybko w jego sposobie bycia Brazylijczycy dostrzegli człowieka, który bardzo troszczy się o duszpasterstwo i potrafi wyjść na spotkanie z ludźmi. Ta sympatia ciągle rosła podczas wizyty. Duży wpływ Ojciec Święty miał na przebieg obrad V Konferencji Episkopatów Ameryki Łacińskiej w Aparecidzie. Głównym jego celem było otwarcie tej konferencji, a przemówienie wstępne nadało bardzo wyraźny kierunek obradom i owocom w dokumencie końcowym konferencji. - Po linii dokumentu końcowego Konferencji idzie też praca brazylijskiego episkopatu. To bardzo duży episkopat, ponad 400 biskupów, 274 diecezje. Niedawno zakończyły się obrady konferencji episkopatu, gdzie przyjęliście konkretne wytyczne ewangelizacyjne dla swojego kraju. Co w nich jest? Bp J. Wilk: Głównym tematem konferencji było dostosowanie dyrektywy duszpasterskiej do dokumentu końcowego Konferencji Ogólnej Episkopatów Ameryki Łacińskiej. Głównym celem Kościoła jest ewangelizacja, a temat konferencji w Aparecidzie: „Uczniowie i misjonarze”. A więc chodzi o Kościół w misji. Tak można przedstawić zatroskanie Brazylii i całej Ameryki Łacińskiej. Główne punkty planu duszpasterskiego w oparciu o dokument końcowy dotyczą ewangelizacji z uwagą zwróconą na ubogich, praca nad godnością osoby ludzkiej, budowanie wspólnoty kościelnej oraz uczestniczenie w budowaniu społeczeństwa sprawiedliwego i solidarnego. Tak można scharakteryzować wytyczne ostatniej konferencji episkopatu, ale głównym motywem tego wszystkiego jest odzyskanie charakteru misyjnego Kościoła, żeby przeciwstawić się tej fali wzrostu sekt protestanckich, sekularyzacji i odchodzenia od Kościoła. Często to odchodzenie wiernych jest przypisywane zaniedbaniu ze strony samego Kościoła. Należy pamiętać, że fenomen sekt protestanckich jest typowy dla Ameryki Łacińskiej, on nie występuje w Europie. W Europie zapewne są inne elementy przeciwne ewangelizacji. W Ameryce Łacińskiej jest, jak powiedziałem, szczera wiara ludzi, ale nie ugruntowana, więc istnieje potrzeba formacji, katechizacji, pracy nad powołaniami kapłańskimi, zakonnymi i, oczywiście, wypracowanie sposobów przeciwstawienia się temu wzrostowi propagandy protestanckiej.

- Żeby dobrze prowadzić katechizację potrzebni są ludzie. W skali całego kraju mówiło się w zeszłym roku, że brakowało około 100 tysięcy kapłanów, żeby praca duszpasterska mogła być w sposób satysfakcjonujący prowadzona. Z drugiej strony obserwujemy mały, ale systematyczny wzrost liczby powołań... Bp J. Wilk: W ostatnich latach rzeczywiście wzrasta liczba powołań. W diecezji mamy około 60 seminarzystów, 9 diakonów, którzy otrzymają święcenia kapłańskie we wrześniu. Spojrzenie na brazylijski Kościół tylko przez pryzmat posługi kapłańskiej może jednak wprowadzić w błąd, bo proporcje są niesamowicie rozbieżne. W diecezji mamy na przykład około 2 tysięcy katechetów świeckich, 49 księży diecezjalnych i 35 zakonnych. Są parafie, które mają ponad 40 tysięcy mieszkańców, inne z kolei małe - 4 tysiące. W tej chwili mamy około tysiąca nadzwyczajnych szafarzy Eucharystii, którzy są niesamowitą pomocą nie tylko przy rozdawaniu komunii w czasie Mszy św., ale także przy niesieniu Eucharystii chorym. Parafie są tak zorganizowane, że chorzy są na ogół dobrze obsłużeni dzięki tym systematycznym odwiedzinom nadzwyczajnych szafarzy Eucharystii. Ksiądz od czasu do czasu w miarę potrzeby odwiedza chorych, spowiada, natomiast parafia dba o swoich wiernych chorych czy samotnych poprzez szafarzy Eucharystii. W tej chwili pracujemy nad formacją szafarzy Słowa Bożego, ponieważ niedzielna Eucharystia niestety nie może być sprawowana we wszystkich wspólnotach. Jak powiedział Jan Paweł II, wspólnota buduje się również wokół Słowa Bożego, świętowaniu niedzieli jako Dnia Pańskiego, więc tam, gdzie nie jest możliwe sprawowanie Ofiary Eucharystycznej, szafarze Słowa mogą zorganizować spotkanie modlitewne, nabożeństwo Słowa, a następnie udzielić Komunii, którą ze sobą przynoszą z kościoła parafialnego. W tej chwili jest bardzo ważne zabezpieczenie ludziom możliwości, aby w niedzielę mogli się spotkać na modlitwie i wzrastali w świadomości, że są wspólnotą kościelną. - Czyli w pewnym sensie ta pierwsza ewangelizacja spoczywa też na katechistach...? Bp J. Wilk: Oczywiście, i to jest priorytet. Duży wysiłek wkładamy w to, żeby dać tym katechetom świeckim w miarę dobrą formację. Oczywiście to nie są studia teologiczne, ale mamy do czynienia z ludźmi dobrej woli, którzy ewangelizują nie tyle przez znajomość doktryny, co poprzez świadectwo wiary. Przypuszczam, że w tej chwili przekazywanie wiary w Brazylii bazuje na świadectwie przynależności do Kościoła i wierności Słowu Bożemu. Niestety, Brazylia to wielki kraj różnych kultur, ras i religii. Podczas wizytacji duszpasterskiej mam zwyczaj odwiedzać szkoły i widzę, że większość uczniów nie ma podstaw wiary i to jest niepokojące. Często profesorowie proszą o większą obecność w szkole księdza czy ekip duszpasterskich, które odwiedzałyby szkoły. Nasze metody pracy duszpasterskiej były do niedawna skierowane do ludzi, którzy przychodzą do kościoła, a w tej chwili naszym wyzwaniem jest wyjście naprzeciw ludziom, którzy zapomnieli drogę do kościoła parafialnego, albo jej jeszcze nie odkryli. - Prowadząc ewangelizację Kościół nie jest obojętny wobec różnych zjawisk społecznych. Czasami owocuje to niezadowoleniem i konkretnymi groźbami pod adresem biskupów. Jeden z takich biskupów prowadził rekolekcje podczas spotkania w Itaici... Bp J. Wilk: Każdy kraj ma na pewno swoje problemy społeczne i polityczne i ważne jest, żeby wśród nich Kościół nie zapominał o swojej misji proroczej. W Brazylii Kościół jest bardzo wrażliwy na sprawy społeczne. W przeszłości była to praca nad redemokratyzacją kraju, w tej chwili są nowe potrzeby. Na przykład wspomniany bp Erwin Kräutler, pochodzenia austriackiego, który prowadził rekolekcje w Itaici jest ciągle pod policyjną ochroną, bo stale jego życiu grozi niebezpieczeństwo. Dzieje się tak ze względu na jego postawę wobec Indian, plemion tubylczych zagrożonych przez latyfundystów, którzy przychodzą z południa i czują się właścicielami ich ziem. Z kolei inni biskupi przeżywają ten sam dramat ze względu na wartości moralne. Na przykład w Amazonii jest biskup, który występuje przeciwko wykorzystywaniu seksualnemu dzieci i młodzieży przez zorganizowane grupy. Oczywiście te grupy mają interes finansowy, więc biskup, który jawnie występuje przeciwko tego typu działalności jest niewygodny.

Misja prorocza Kościoła w Brazylii realizuje się również na płaszczyźnie wartości moralnych, w walce przeciw legalizacji aborcji, czy eutanazji. W okresie Wielkiego Postu Kościół prowadzi tak zwaną „kampanię braterstwa”. Hasło tegorocznej kampanii brzmiało: „Wybieraj życie!”. Chodzi o życie jako wartość ogólną, ale przede wszystkim jako życie od poczęcia, aż do naturalnej śmierci. Chodzi o sprzeciw wobec aborcji i eutanazji, manipulacji genetycznych. W tej chwili jest to głównym polem troski o zapewnienie wartości osoby ludzkiej i jej życia. Oczywiście Kościół jest przedstawiany jako ten, który się przeciwstawia postępowi nauki czy wolności przekonań itd. To są argumenty sztuczne, ale Kościół bardzo jasno proponuje te wartości i ich broni. Jest to głos proroczy i przypuszczam, że jedyny w dzisiejszym środowisku, bo nawet grupy chrześcijańskie innych tradycji nie mają tego związania z obroną wartości. Kościół katolicki jest świadomy tego, że o te wartości trzeba zadbać. - Po tej linii idą też wskazania, które wydaliście przed październikowymi wyborami samorządowymi planowanymi na 5 października? Bp J. Wilk: To zaangażowanie polityczne Kościoła katolickiego w Brazylii idzie po linii katolickiego nauczania społecznego. Biskupi są bardzo czuli na tym punkcie, pilnują, żeby księża nie angażowali się bezpośrednio w działalność partyjnych ugrupowań, natomiast wydają dyrektywy dla katolików i formują świadomość polityczną, żeby ludzie świeccy uczestniczyli w życiu politycznym, bo polityka jest sposobem budowania społeczeństwa sprawiedliwego i solidarnego. - Powiedzieliśmy o Kościele, powiedzieliśmy o zaangażowaniu społecznym, nie sposób nie zakończyć naszej rozmowy pytaniem bardziej osobistym. Jadąc przed 30 laty do Brazylii z pewnością nie myślał Ojciec jako zakonnik, że będzie biskupem. Jakie najpiękniejsze przeżycie zapamiętał Ksiądz Biskup z całego okresu 30-lecia pracy misyjnej? Bp J. Wilk: Biskupowi dużą satysfakcję sprawiają wizytacje duszpasterskie. Konkretna obecność w parafii, w wioskach, gdzieś za górami, za lasami, pobyt wśród ludzi, bliskość biskupa z ludźmi. Inny moment, który daje dużo radości, to są bierzmowania. W diecezji mamy co roku około 3 tysięcy bierzmowanej młodzieży. Widzieć młodzież, która jest nadzieją, przyszłością społeczeństwa i Kościoła, to jest dla biskupa bardzo radosne. Potem święcenia kapłańskie, to nałożenie rąk na diakona, na kapłana: właśnie takie poczęcie, rodzenie nowego życia i nowego Kościoła. Te trzy elementy dają dużo radości i sprawiają, że czas biegnie bardzo szybko. 30 lat pracy misyjnej, 10 lat posługi biskupiej, a wydaje się, że to było wczoraj. - To te trzy radości z okresu ostatnich 10 lat, a radości z okresu 20-lecia franciszkańskiego życia? Bp J. Wilk: Praca przy wydawnictwie „Rycerza Niepokalanej”. Motywem wyjazdu na misje była pomoc Kościołowi potrzebującemu i rozkrzewienie życia franciszkańskiego w środkowej Brazylii. Byłem studentem w „Seraficum” w Rzymie, skończyłem teologię, otrzymałem święcenia kapłańskie w Asyżu. Przed święceniami jakoś tak spontanicznie przychodziła myśl: „W jaki sposób realizować swoje kapłaństwo franciszkańskie?”. I wtedy ojcowie franciszkanie z Warszawy założyli misję w środkowej Brazylii. Pierwszym misjonarzem był o. Augustyn Januszewicz, obecnie biskup emeryt w Luziânii. On był moim mistrzem nowicjatu, więc tak zbiegły się te pozytywne okoliczności. Poprosiłem przełożonych i mieli tyle odwagi, żeby mi pozwolić na wyjazd bezpośrednio z Rzymu na misję do Brazylii. Tam pracowałem przy boku o. Augustyna Januszewicza. Tworzyliśmy razem brazylijski Niepokalanów, pierwsze parafie. To były bardzo dobre lata. Trzeba było niejako odkrywać korzenie Kościoła, życia zakonnego, w nowych warunkach stworzyć struktury kościelne i zakonne. Potem o. Augustyn został biskupem w Luziânii, a kilkanaście lat później i mnie powołał Kościół do posługi biskupiej. W tej chwili mam tę satysfakcję, że diecezja Anápolis dzieli się swoim ubóstwem z parafią, gdzie o. Augustyn pracuje jako proboszcz i biskup emeryt. Co miesiąc udzielamy finansowej pomocy na paliwo do jego łódki misyjnej, gdyż pracuje w Amazonii. To są przykłady codziennej pracy, która umyka uwadze czy zapisom historii. Życie jest wypełnione normalnością, ale po latach ta normalność staje się całym bagażem działalności i poświęcenia. Jest satysfakcja, że Pan Bóg daje dużo siły i łaski, aby pracować w spokoju, w pokorze, czasami w ubóstwie, w cierpieniu, bo na misjach nie brak jest okazji do cierpienia. Ale jest też i satysfakcja, że życie przebiega pozytywnie i ktoś na pewno z tego skorzysta, żeby być bliżej Boga. Rozm. ks. J. Polak SJ/ RV