Izrael: Spalenie Biblii potępione

Rzeczpospolita/a.

publikacja 28.05.2008 16:38

Izraelska policja wszczęła śledztwo w sprawie spalenia na stosie setek egzemplarzy Nowego Testamentu - pisze Rzeczpospolita.

Do incydentu doszło w miejscowości Or Yehuda, a prowodyrem był zastępca mera miasteczka Uzi Aharon. Przejechał on samochodem z głośnikiem na dachu po okolicy zamieszkanej przez imigrantów z Etiopii. Nakazał im oddać wszystkie egzemplarze nieuznawanego przez Żydów Nowego Testamentu. W ślad za nim poszli uczniowie żydowskiej szkoły rabinicznej (jesziwy) i przeszukiwali domy. Zebrane w ten sposób kilkaset egzemplarzy Nowego Testamentu ułożyli na stosie i podpalili. Był to „akt protestu” przeciwko szerzeniu chrześcijaństwa w żydowskim państwie, jakim jest Izrael. Działanie ortodoksyjnych Żydów (Aharon należy do religijnej partii Szas) spotkało się z ostrym potępieniem. Głos zabrała nawet nowojorska Liga przeciwko Zniesławieniu zajmująca się zwalczaniem antysemityzmu. „Potępiamy ten ohydny czyn. To pogwałcenie wszystkich żydowskich wartości. Żydzi nie mogą zapominać, że kiedyś to Talmud i Tora były palone na stosach” – napisano. Podobne stanowisko zajęła czołowa izraelska gazeta „Haarec”, która w komentarzu redakcyjnym również porównała działania ortodoksów z Or Yehuda do narodowych socjalistów. „Gdyby to nie chrześcijańskie, ale żydowskie księgi zapłonęły na stosie w jakimś europejskim kraju, przywódcy Izraela ostro potępiliby taki akt jako antysemicki” – czytamy. Gazeta wezwała prokuraturę do oskarżenia winnych – nie zważając na to, że partia Szas jest w koalicji – i natychmiastowego wyrzucenia z pracy Aharona. Incydent z Or Yehudy wpisuje się w większą kampanię prześladowań Żydów mesjanistycznych. To niewielka grupa osób pochodzenia żydowskiego, które uznają Jezusa Chrystusa za Mesjasza. W Izraelu, gdzie żyje ich kilka tysięcy, są często atakowani przez sąsiadów. Ich domy i świątynie są podpalane, a oni sami padają ofiarami napaści.