Benedykt XVI nie chce się spotykać z Mahmudem Ahmadineżadem

Gazeta Wyborcza/a.

publikacja 02.06.2008 07:09

Papież Benedykt XVI nie chce się spotykać z irańskim prezydentem Mahmudem Ahmadineżadem. Dlatego nie przyjmie żadnego z przywódców, którzy stawią się w Rzymie na szczycie FAO - twierdzi Gazeta Wyborcza.

Prezydent Iranu przyjeżdża do Rzymu jutro właśnie na szczyt FAO, czyli Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa. Jego wizyta nie wywołała większych dylematów w rządzie Silvia Berlusconiego, który bez owijania sprawy w bawełnę wprost odmówił spotkania się z Ahmadineżadem. Jednak odrzucanie próśb głów państw o audiencję nie leży w zwyczaju Stolicy Apostolskiej i dlatego Watykan od kilkunastu dni głowił się, jak dyplomatycznie uniknąć kłopotliwego spotkania. Pierwotnie planowano, że prezydent Iranu zostanie przyjęty na zbiorowej audiencji z innymi uczestnikami szczytu FAO (m.in. z premierem Hiszpanii oraz prezydentami Francji, Chile i Wenezueli), ale potem watykańscy dyplomaci przestraszyli się, że zdjęcia Benedykta XVI podającego rękę Irańczykowi zostaną wykorzystanie przez propagandę Teheranu. Zdaniem włoskich watykanistów rozważano też spotkanie Ahmadineżada z watykańskim sekretarzem stanu kard. Tarciso Bertone, ale ten pomysł odrzucili Irańczycy. Ostatecznie Watykan ogłosił przedwczoraj, że papież nie spotka się z żadnym uczestnikiem szczytu FAO, a Teheran - robiąc dobrą minę do złej gry - obwieścił, że prezydent Ahmadineżad nigdy nie prosił o spotkanie z papieżem czy też z premierem Berlusconim. Zatrzaśnięcie watykańskich drzwi przed nosem prezydenta Iranu to - jak nieoficjalnie wyjaśniają kościelni hierarchowie - efekt jego wezwań do "starcia syjonistycznego państwa z mapy Bliskiego Wschodu" oraz publicznego negowania żydowskiej Zagłady podczas II wojny światowej. Decyzja Watykanu budzi krytykę niektórych kręgów w kurii rzymskiej, które przypominają, że wcześniej papieże - jako rzecznicy dialogu i pokoju na świecie - przyjmowali u siebie nawet byłych terrorystów. Jan Paweł II spotykał się z Jaserem Arafatem, który - w przeciwieństwie do Ahmadineżada - nie tylko wzywał do zniszczenia Izraela, ale też krył i finansował bojowników organizujących krwawe zamachy przeciw państwu żydowskiemu.