Abp Głódź: Kościół gdański żyje swą tożsamością, urokiem i dynamiką

KAI

publikacja 03.06.2008 09:38

W Gdańsku praktyki religijne są wyższe niż w innych regionach. Uderza dojrzały sposób uczestnictwa we Mszy św. - mówi KAI abp. Sławoj Leszek Głódź, metropolita gdański.

Pytany o stan stosunków państwo-Kościół informuje, że rozpoczęto dyskusje o reprywatyzacji kościelnego majątku. Dodaje, że ważnym tematem jest polityka na rzecz rodziny. Jeśli chodzi o działania Zespołu Duszpasterskiej Troski o Radio Maryja, informuje, że pracuje on nad tym jak prawnie opisać „Rodzinę Radia Maryja”. W kwestiach lustracyjnych metropolita gdański wyraża pogląd, że „ocena Kościelnej Komisji Historycznej i Zespołu ds. Oceny Etyczno-Prawnej jest taka, że nie było wśród biskupów przypadków, które kwalifikowały by się jako świadoma współpraca”. A oto pełen tekst wywiadu KAI z abp. Sławojem Leszkiem Głódziem: KAI: Jak Ksiądz Arcybiskup czuje się nad morzem, po przeniesieniu do Gdańska? Abp Sławoj Leszek Głódź: Czuję się tu dobrze. Spotykają mnie życzliwe gesty i uśmiechy. KAI: Czy kłopotem dla Księdza Arcybiskupa były obawy formułowane przez niektóre postacie z Gdańska? Jak te sprawy będzie Ksiądz Arcybiskup rozwiązywać? - Już mówiłem. Wszędzie gdzie przybywam, jestem serdecznie witany. Codzienna rzeczywistości jest inna od tej, jaką rysują media. KAI: W Gdańsku znajduje się najsilniejszy ośrodek rządzącej partii, Platformy Obywatelskiej. Poprzednik Księdza Arcybiskupa miał świetne kontakty z tym środowiskiem. Uważano, że je wspiera. Jak to będzie teraz? - Jeśli powiem, że odległość pasterza do wszystkich partii powinna być równa, wielu w to nie uwierzy. Będą przywoływać różne reminiscencje z przeszłości. Tymczasem Kościół nie wiąże swej przyszłości ani z „prawą nogą” ani z lewą, ani z żadną inną „protezą” na scenie politycznej. Zawsze to powtarzałem i powtarzam. Partie polityczne powstają z woli ludzi: rosną, obejmują władzę, odgrywają większą bądź mniejszą rolę, bądź zanikają. Po 1989 roku widzieliśmy wiele takich ugrupowań, których rola się już skończyła, po prostu ich bytowanie wygasło na scenie politycznej. Osobiście należę do ludzi otwartych. Jestem otwarty na dialog ze wszystkimi - także z politykami różnych opcji. KAI: Ksiądz Arcybiskup objął rządy nad Kościołem Gdańskim. Jest to jeden z najciekawszych Kościołów lokalnych w Polsce. Jakie jego największe zalety Ksiądz Arcybiskup dostrzega? Które z nich pragnie szczególnie rozwijać? - Po miesiącu od ingresu trudno jest mówić o Kościele, którego w gruncie rzeczy głębiej się nie zna. Znam tylko historię diecezji i ogólne kierunki jej działania. Odwiedziłem dotąd cztery parafie, byłem też na trzech bierzmowaniach i kilku większych uroczystościach. Pierwsze wrażenie jest dobre. To jest Kościół żyjący swoją tożsamością, urokiem i dynamiką. Widać, że w Gdańsku praktyki religijne są wyższe niż w innych regionach Polski. Uderza dojrzały sposób uczestnictwa we Mszy św. Podczas sakramentu bierzmowania miałem okazję spotkać dobrze przygotowaną młodzież. Jestem pełen uznania dla duszpasterzy łączących tradycje Pelplina i Gdańska. Pamiętajmy o wielkiej roli zgromadzeń zakonnych licznie reprezentowanych.

KAI: Statystyki religijności wskazują, że diecezja gdańska ma jedną z najwyższych. Czemu to zawdzięcza: doświadczeniu „Solidarności”, obecności Kaszubów na jej terenie? - Wszystko razem. Ta mozaika ludnościowa ubogaca życie religijne. Ci wspomniani Kaszubi praktykują w 90 procentach. To fenomen. Byłem w Wejherowie na dorocznych kaszubskich uroczystościach. Pielgrzymi przybywają procesjonalnie, niosąc na ramionach ołtarzyki Matki Bożej ważące ponad 100 kilogramów. To jedyny w świecie rodzaj takich pielgrzymek. Towarzyszą temu rytualne tańce z obrazami, oddawanie im pokłonu, połączone z akompaniamentem orkiestr. Każda z parafii przychodzi do Wejherowa ze swoją orkiestrą dętą. To fantastyczna, do dziś żywa tradycja, pociągająca i angażująca młodzież. KAI: Diecezję gdańską rozsławiły też organizowane tu od 2000 roku słynne Areopagi: publiczne debaty znanych autorytetów na najważniejsze tematy. Czy Ksiądz Arcybiskup będzie je kontynuować? - Co do Areopagu, jest to odrębne zagadnienie. Już rozmawiałem z ks. Witoldem Bockiem, który był bezpośrednio zaangażowany w ich organizację. Rozmawiałem z prof. Andrzejem Drzycimskim i z prezydentem Gdańska. Dokonania Areopagów będziemy dalej rozwijać. Ma on już swoje trwałe miejsce w gdańskiej i nie tylko gdańskiej rzeczywistości. KAI: Ojciec Święty kiedy przybywał do Gdańska, nawiązywał do spuścizny „Solidarności”. W jaki sposób Ksiądz Arcybiskup starał się będzie ten wątek rozwijać? Jakie jest przesłanie do „Solidarności” nowego Pasterza w Gdańsku? - Mówiłem o tym od razu, podczas kazania ingresowego. Każdy Polak wie, co Gdańskowi zawdzięcza i co znaczą słowa o „wietrze od morza”. Dziś jednak trzeba wiele inicjatyw skonkretyzować. Powstaje tu Europejskie Centrum Solidarności, na którego czele stanął o. Maciej Zięba OP. Jest to zadanie, które trzeba wypełnić konkretną treścią. I to zarówno w zakresie muzealnego upamiętnienia historii Wybrzeża i „Solidarności”, jak i w zakresie przesłania na dziś i na jutro. Zresztą kwestie te omawiałem już z prezydentem Gdańska, Pawłem Adamowiczem, niemal nazajutrz po moim przyjeździe. Jeśli chodzi o „Solidarność”, pamiętać musimy, że po okresie wzlotów jakie przeżyła ona w latach 80., były też i upadki prowadzące do wygaśnięcia wielu nadziei. Dziś okazuje się, że idee te nie zwietrzały. Żyją one we współczesnym świecie, mają też trwałe miejsce w zjednoczonej Europie. Z walki i z trudu polskiego związku zawodowego wykiełkowały te wielkie słowa: wolność, pluralizm, a nade wszystko solidarność. W Europie trzeba to wciąż przypominać. Niestety bywa, że upadek komunizmu bardziej kojarzony jest ze zburzeniem Muru Berlińskiego niż ze strajkami na polskim Wybrzeżu i z dorobkiem „Solidarności”. KAI: A jakie są najważniejsze wyzwania czy problemy do rozwiązania stojące przed Archidiecezją Gdańską? - O to pytają wszyscy, oczekując od nowego biskupa „expose” na wzór tego, jakie wygłasza premier. Ja takiego „expose” nie ogłaszam, bo najpierw muszę się wszystkiemu przyjrzeć. Nade wszystko chodzi mi o właściwy rozwój posługi pastoralnej. A skoro diecezja gdańska jest w dużej mierze środowiskiem wielkomiejskim, to podstawowe problemy wielkich miast rzutować będą na profil pracy duszpasterskiej. Bezwzględnie potrzebna jest katecheza nadążająca za wyzwaniami czasu.

Na terenie Trójmiasta jest wiele ośrodków uniwersyteckich i szkół. Myśląc o jutrze trzeba mieć na względzie w pierwszym rzędzie problemy młodzieży. Nie unikniemy kwestii patologii społecznych. Kościół musi w tym zakresie wypracować własną odpowiedź i ma już w tym względzie własne doświadczenie. Wielkie miasto, to też dający się zauważyć proces sekularyzacji, przybierający różne formy. Mówimy o potrzebie nowej ewangelizacji. Musimy się zastanowić jak wezwanie to realizować w warunkach archidiecezji gdańskiej. KAI: Przejdźmy na teren ogólnopolski. Ksiądz Arcybiskup jest biskupem piastującym najwięcej funkcji w Konferencji Episkopatu. m . in. współprzewodniczym Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu. Jak Ksiądz Arcybiskup ocenia współpracę z rządem PO? Czy można obawiać się tu jakichś problemów? - Co do funkcji jakie pełnię, to o żadną z nich nie zabiegałem. Są one wynikiem woli Konferencji Episkopatu. Nikt wśród biskupów nie piastuje funkcji samozwańczo. Pochodzą one z demokratycznych wyborów, w dodatku tajnych. Komisja Wspólna zbiera się dwa razy w roku. Z premierem Grzegorzem Schetyną, współprzewodniczącym ze strony rządowej, prowadzę dialog w otwarty sposób. Jest on człowiekiem konkretnym i decyzyjnym. W lutym odbyliśmy konkretne, tematyczne i rzeczowe spotkanie Komisji Wspólnej. Powstają zespoły, o których wówczas zdecydowaliśmy. Wszystko wskazuje, że utrzymamy swoisty „rytm” prac. KAI: Które z tych zadań są najpilniejsze? - Wciąż żywy i szeroki temat to przyszłość polskiej rodziny, harmonii społecznej itp. Przed nami stoi poważne zadanie dotyczące reprywatyzacji majątku. W tym kontekście rozważyć też musimy sprawy związane z Funduszem Kościelnym i Komisją Majątkową. Na ten temat dyskutowaliśmy też 2 maja w gronie Rady Stałej Episkopatu i biskupów diecezjalnych na Jasnej Górze. KAI: Dotychczas istniejąca Komisja Majątkowa zwracała Kościołowi jedynie te dobra, które zostały zagarnięte z pominięciem prawa. Rozumiem, że hasło reprywatyzacji oznacza także inne dobra zagarnięte przez komunistów na mocy wprowadzonych przez nich dekretów? - Chodzi o reprywatyzację w szerokim znaczeniu. Reprywatyzację, dotyczącą wszystkich podmiotów, nie tylko Kościoła. To rząd i premier mówią o potrzebie zwrotu zagrabionych dóbr. Chodzi tu o różnorodne dobra: zagrabione, zapomniane lub przejęte na skutek wojny a później przez władzę ludową. To co należało do Kościoła nie powinno być przedmiotem łaski ze strony państwa. Po zawarciu odpowiednich porozumień i wydaniu ustaw winno być ostatecznie uregulowane z mocy prawa. KAI: Czy został zawiązany już specjalny zespół w tej sprawie? - Na czele zespołu kościelnego stanął bp Wiktor Skworc, odpowiedzialny w Konferencji Episkopatu za sprawy ekonomiczne. KAI: A czy w ramach Komisji Wspólnej będzie analogiczny zespół rządowy? - Tak. Z jego udziałem musi być przygotowana ustawa, a następnie poddana pod obrady Sejmu. Ponadto sprawy te zahaczają o Konkordat, a tym samym o Komisję Konkordatową.

KAI: Podczas obrad Komisji Wspólnej była też mowa o polityce na rzecz rodziny. Czy rząd – zdaniem Księdza Arcybiskupa - jest tym zainteresowany? - Naturalnie. Rodzina jest zagadnieniem bardzo szerokim. Tematu tego nie wyczerpie się na spotkaniu Komisji Wspólnej. Potrzebna jest długotrwała praca. Rodzina to cały splot spraw: poczynając od ochrony życia od poczęcia do naturalnej śmierci, wychowanie i edukacja, polityka podatkowa czy warunki w jakich rodzina egzystuje. KAI: Wiemy jak bardzo polityka na rzecz rodziny jest rozwinięta w starych krajach Unii Europejskiej. Czy Episkopat będzie inspirować rząd do przyjęcia podobnych rozwiązań? - Obiecujące było oświadczenie pana premiera Schetyny złożone podczas spotkania Komisji Wspólnej. Ufamy, że za nim pójdą konkrety. Rodzina to ważny problem i – mam nadzieję - rząd chce potraktować go z całą powagą. Trzeba pójść w kierunku tych rozwiązań, które istnieją w wielu krajach UE. Nie należy wywarzać otwartych drzwi. Można oprzeć się na rozwiązaniach już istniejących, np. z Francji, Niemiec, Włoch czy Hiszpanii. KAI: A kwestia zapłodnienia “In vitro”. Na jaki kształt ustawy Kościół może się zgodzić, a kiedy powie „non possumus”? - Podczas kilkumiesięcznej dyskusji mieszana była sprawa niepłodności z zapłodnieniem pozaustrojowym. Najpierw trzeba uporządkować sferę pojęć: od strony prawnej, medycznej i etycznej. Takie jest zadanie postawione zespołowi pana posła Jarosława Gowina. O kształcie ustaw trudno dziś mówić. Jest to otwarte pole do dyskusji. KAI: Ksiądz Arcybiskup jest także przewodniczącym Rady Konferencji Episkopatu ds. Środków Społecznego Przekazu. Jak Ksiądz Arcybiskup ocenia obraz Kościoła kreowany przez polskie media? - Przez lata walczyliśmy o wolność mediów i czekaliśmy na prawdziwą demokrację, to korzystajmy z niej, wszyscy na równi. Ale pamiętajmy, aby dokonywało się to w prawdzie, bez naruszania praw obywatelskich. Ostatnio jednak sam doświadczyłem tego „kreowania” obrazu. Myślę o dyskusji związanej z nominacją na Gdańsk. Podważanie tej sprawy graniczyło z naruszeniem Konkordatu. Wykazał to ks. prof. Wojciech Góralski, znany polski prawnik i kanonista. Umowy międzynarodowej się nie podważa. Media winny o tym pamiętać. Skąd szły te „impulsy” – wiadomo. Trudno jest odpowiedzieć na pytanie o obraz Kościoła w mediach. Media są różne i różne są ich cele, ich opcje i interesy. Są prywatne, publiczne, kościelne i inne. „Chi paga comanda!” – mówi przysłowie: Kto płaci ten decyduje! Trudno jest mówić o pełnej wolności dziennikarzy. Wiele artykułów o Kościele pisanych jest przez dziennikarzy nie znających Kościoła, w duchu antyklerykalnym. Jednocześnie należy powiedzieć, że media zapisały swoją piękną kartę w czasie umierania i choroby Jana Pawła II. Polskie media wykazują duże zainteresowanie tematyką kościelną. Czytam wiele i z tego się cieszę. W innych krajach europejskich, nawet nazywających się katolickimi, zainteresowanie Kościołem jest o wiele mniejsze. Po mediach widać, jak żywotną część społeczeństwa stanowi Kościół w Polsce. To „barometr” jego żywotności.

Dziś wielu publicystów usiłuje kreować tezę o rzekomym „kryzysie” Kościoła w Polsce. Postawiona więc została teza: od kiedy nie ma z nami Jana Pawła II, to w Kościele w Polsce zabrakło „przywództwa”. To uproszczone myślenie i na dodatek nieprawdziwe. KAI: Czy jednak głosy o kryzysie Kościoła w Polsce nie mają żadnego uzasadnienia? - Wszystko zależy od tego co będziemy mierzyć i gdzie przystawimy „termometr” życia Kościoła w Polsce? Co weźmiemy pod uwagę - praktyki religijne czy powołania kapłańskie? Powiększenie liczby diecezji po reformie 1992 r. zaowocowało m. in. tym, że nie mamy mniej powołań. Choć powstało szereg nowych seminariów, to nie stoją one puste. Gdybyśmy nie zwiększyli ilości diecezji, to powołań byłoby mniej. Mimo wielu nowych wyzwań, Kościół wykonuje olbrzymią pracę na polu duszpasterskim. Rosną nowe kościoły. Na terenie archidiecezji gdańskiej jest w budowie ponad 40 kościołów. W mojej dawnej diecezji warszawsko-praskiej buduje się 36. Wokół miast – w miejsce dawnych wiosek - powstają nowe osiedla. Podziwiać należy żyjących tam ludzi. Znam przypadki, że w jednym pokoleniu podejmują oni trud budowy trzeciej już świątyni. Nie zamykamy kościołów, przeciwnie, tworzymy nowe ośrodki duszpasterskie i budujemy nowe, często z ogromnym poświęceniem i zaangażowaniem wiernych i kapłanów. Powstanie świątyni bardzo pobudza życie religijne na danym terenie. Tworzą się nowe stowarzyszenia, ruchy, zespoły parafialne, itd., czyli żywy Kościół budowany nie z kamieni i cegieł. KAI: Jakie będą dalsze etapy pracy kierowanego przez Księdza Arcybiskupa Zespołu Duszpasterskiej Troski o Radio Maryja? Czy pracę Zespołu można uznać za zakończoną? Czy są jeszcze jakieś problemy? - W gazetach czytam, że zespół nic nie robi. Nie usiłuję odpierać tych zarzutów. Następuje też mieszanie Radia Maryja z TV Trwam, Naszym Dziennikiem lub Wyższą Szkołą Kultury Społecznej i Medialnej ojca Tadeusza Rydzyka. Jest to błąd i niezrozumienie sprawy. W mediach jestem postrzegany jako sympatyk czy obrońca Radia Maryja. Prawdą jest, że wraz z innymi biskupami uczestniczyłem w pielgrzymce Rodziny Radia Maryja na Jasną Górę. Podczas pielgrzymki głosi się kazanie. A kazanie adresuje się do ludzi, którzy są na placu, a nie do osób zarządzających rozgłośnią. Mówi się o słuchaczach i o radiu, a nie o czołgistach bądź o lotnikach. Co do Zespołu przypomnijmy, że został on powołany przez Episkopat tylko do przeanalizowania umowy z 1994 r., która okazała się nieaktualna. Jego zadaniem było wypracowanie statutów wynikających z tejże umowy i utworzenie Rady Programowej Radia. Pozostałą działalnością o. Rydzyka Zespół Duszpasterskiej Troski nie zajmuje się. To nie leży w naszych kompetencjach. KAI: Czy Zespół wywiązał się z powierzonych zadań? - Tak. Umowa z prowincją redemptorystów została podpisana a statut radia zatwierdzony przez Konferencję Episkopatu. Powołana została Rada Programowa, która systematycznie działa, zbiera się i analizuje treść programu radia. Informuje regularnie Zespół o swych ustaleniach. Przed nami pozostał jeszcze problem „Rodziny Radia Maryja”. Jak prawnie opisać i określić ten byt? Nad tym obecnie pracujemy.

Podnoszony jest zarzut, że Zespół nie zmienił Ojca Dyrektora. Otóż, Ojciec Dyrektor nie podlega kierowanemu przeze mnie Zespołowi czy nawet Radzie Programowej. Jak każdy członek zgromadzenia podlega swoim władzom. To władze zgromadzenia obowiązane są czuwać nad jego działalnością i ją korygować. Ma on swego prowincjała i swego generała. Zadaniem Episkopatu nie jest ani mianowanie dyrektora radia, ani zwalnianie go. Jest to kompetencja władz zakonu. KAI: Nowym prowincjałem redemptorystów został o. Ryszard Bożek, który wykazuję wolę uporządkowania wielu spraw w tym zakresie... - Wiem o zmianie na stanowisku prowincjała. Dotąd się z nim nie spotkałem. Jego opinie na temat Radia Maryja miałem okazję poznać w prasie. Oczekuję na spotkanie. KAI: Ksiądz Arcybiskup jest łącznikiem między Konferencją Episkopatu a Kościelną Komisją Historyczną i Zespołem ds. Oceny Prawno-Etycznej. Prace tych gremiów zostały już zakończone? Jaki jest generalny wniosek z ich pracy? Kiedy można spodziewać się zapowiadanej publikacji? - Przypomnieć trzeba, że pracy tej podjął się w Polsce jedynie Kościół rzymskokatolicki. Nikt inny! Żadna grupa społeczna, żaden inny Kościół. Inspiracją i bazą był tekst Memoriału Episkopatu z sierpnia 2006 r. Podjęliśmy to zadanie z myślą o poznaniu całej prawdy. Zrobiliśmy to na użytek wewnętrzny, aby uniknąć trudności czy polemik, chociażby przy obsadzaniu kościelnych stanowisk. Całość zasobów akt zgromadzonych w IPN - po zapoznaniu się, analizie i ocenie przez Kościelną Komisję Historyczną oraz Zespół Etyczno-Prawny - została przekazana Stolicy Apostolskiej za pośrednictwem Nuncjatury. W trakcie prowadzonych przez Komisję prac zorganizowaliśmy dziewięć konferencji prasowych, informując na bieżąco opinię publiczną. Kościelna Komisja Historyczna ustosunkowała się do archiwaliów na temat każdej badanej osoby. Zainteresowani - poszczególni biskupi, których akta były badane – według uznania mogą teraz opublikować wynik pracy komisji na swój temat. Ani Komisja, ani Łącznik nie mają takich kompetencji. Nikt nigdy nie powiedział, że imiona i nazwiska biskupów, którym nadano tytuł TW, zostaną podane do publicznej wiadomości. Takich obietnic nie składaliśmy. Dziwię się opiniom, że Łącznik coś utajnia. Takich kompetencji Łącznik nigdy nie otrzymał. Zainteresowane strony wiedzą co jest w aktach. Wie też Stolica Apostolska. Od strony Konferencji Episkopatu sprawa została zakończona. A dziennikarze czy historycy, którzy mają dostęp do akt IPN, mogą prowadzić swoje badania i wiem, że takie prace są prowadzone. KAI: Ale skoro prace Komisji zostały publicznie ogłoszone, to czy wierni Kościoła nie powinni dostać podsumowującego raportu, który informowałby jaka jest prawda o ich pasterzach? - Ocena Kościelnej Komisji Historycznej i Zespołu ds. Oceny Etyczno-Prawnej jest taka, że nie było wśród biskupów przypadków, które kwalifikowały by się jako świadoma współpraca. KAI: Czy ta ocena dotyczy także abp. Stanisława Wielgusa? - To odrębna sprawa. KAI: A co z innymi duchownymi? - Poza Kościelną Komisją Historyczną, która badała akta biskupów, w każdej diecezji powstały komisje badające akta duchownych. Komisje te w większości wypadków zakończyły pracę. Także tu w Gdańsku. Ksiądz abp Gocłowski przekazał mi całą dokumentację, z którą się zapoznaję. KAI: A jeśli Arcybiskup dowie się, ze ktoś świadomie współpracował? - Jeśli jakieś formy świadomej współpracy co do duchowieństwa zostaną stwierdzone, to będą z tym się wiązać konsekwencje przewidziane prawem kanonicznym, zgodnie z wytycznymi zawartymi w Memoriale Episkopatu z sierpnia 2006 roku. KAI: Jakie będą to konkretnie konsekwencje? - Trzeba będzie się rozstać z zajmowanymi stanowiskami. To oczywiste.