Gazeta przeraziła księdza

Gazeta Wyborcza/Katarzyna Wiśniewska/a.

publikacja 13.06.2008 17:06

Polemikę z opublikowanym w portalu Wiara.pl komentarzem ks. Artura Stopki na temat akcji "Umierać po ludzku" podjęła publicystka Gazety Wyborczej Katarzyna Wiśniewska.

W komentarzu zatytułowanym "Gazeta przeraziła ks. Stopkę" publicystka Gazety Wyborczej napisała: Akcja "Gazety" "Umierać po ludzku" skończyła się i - wierzę w to - pomogła wielu ludziom rozmawiać o tym tabu, jakim ciągle jest śmierć. I choć trochę przygotowała nas, jak kiedyś pomóc bliskim odejść z godnością. Tymczasem surfując po internecie, znalazłam w portalu Wiara.pl. komentarz ks. Artura Stopki, publicysty "Gościa Niedzielnego", że nasza akcja to przykrywka dla promowania eutanazji Miałaby o tym świadczyć odpowiedź Piotra Pacewicza na poruszający list 90-letniej pani Jadwigi nadesłany do redakcji po tekstach i reportażach akcji. Pacewicz, zastanawiając się nad głosem tej kobiety i innych ludzi, którzy chcą decydować o momencie własnej śmierci, doszedł do wniosku, że debata o eutanazji jest w Polsce nieuchronna. „Mógłbym odczuwać gorzką satysfakcję, że już pierwszego dnia przewidziałem, do czego zmierza »Gazeta Wyborcza «, inicjując kolejną akcję społeczną. Ale ja nie odczuwam satysfakcji, tylko jestem przerażony. Przeraża mnie, że są na świecie i w Polsce ludzie, którzy gotowi są zaliczyć śmierć na życzenie do »praw człowieka « i nie cofną się przed niczym, aby osiągnąć swój cel. I że mają do dyspozycji bardzo silnie wpływające na opinię społeczną media” - napisał ks. Stopka. Ponoć do naszych niecnych celów wykorzystaliśmy ruch hospicyjny. Najwyraźniej według ks. Stopki dał się nam nawet omotać ks. Krakowiak, który dzielną Ilonę Miller umierającą na raka nazwał pierwszą wolontariuszką akcji "Umierać po ludzku". A dziesięć praw człowieka umierającego, m.in. do zwalczania fizycznego bólu, do swobodnego kontaktu z rodziną i bliskimi, "Gazeta" opracowała razem ze specjalistami tylko po to, żeby przemycić jedno: prawo do niezgody na uporczywą terapię przedłużającą umieranie. Czyli - w dalszej perspektywie - eutanazję czynną. Czyżby ks. Stopka nie dostrzegał problemu, jakim jest społeczna nieumiejętność rozmawiania o śmierci? Jak bardzo trzeba zmienić służbę zdrowia, która umierać po ludzku bynajmniej nie pomaga? Nie wierzę. Przecież o godność człowieka umierającego zabiega od zawsze Kościół. W "Gazecie Świątecznej" opublikowaliśmy niedawno listy czytelników do pani Jadwigi. Dzięki tej korespondencji poczuła, że ma przyjaciół. Jednak jej opinii, że do godnej śmierci niektórym potrzebna jest tabletka lub zastrzyk, nie można lekceważyć. Bo - jak sama pisze - "ilu naszych bliskich umiera w stanie odczłowieczenia". Dwa lata temu głośna była we Włoszech sprawa Piergiorgio Welby'ego chorego na dystrofię mięśniową, latami sztucznie utrzymywanego przy życiu. Za pomocą komputera prosił o skrócenie męki. Kardynał Javier Lozano Barragan, "minister zdrowia" Stolicy Apostolskiej, choć początkowo komentował, że "eutanazja to morderstwo", po dwóch dniach niespodziewanie stwierdził, że leczenie zmienia się w uporczywą terapię, powinno się ją przerwać. Czy nazwiemy to "eutanazją bierną", czy nie - jest sporem czysto retorycznym. Odmowę katolickiego pochówku dla Welby'ego skrytykowało potem kilku ważnych ludzi Kościoła, m.in. kard. Carlo Martini, emerytowany arcybiskup Mediolanu. Kościół siłą rzeczy wszedł już więc w debatę o eutanazji.

Według ks. Stopki "List anonimowej czytelniczki wcale nie jest wołaniem o eutanazję. Nie jest - wbrew temu, co napisał Pacewicz - krzykiem o godność umierania. Jest krzykiem o godność życia w starości". Z całym szacunkiem, ale nie Księdzu to rozstrzygać. Trudno "godnie żyć w starości", jeśli - jak Welby przez ostatnie stadium choroby - jest się w stanie tylko mrugać oczami. Nie każdy ma predyspozycje do heroizmu czy też: nie każdy wierzy w Boga, co zapewne pozwala łatwiej taką mękę znosić. Chyba że przyczyny niepokoju ks. Stopki są inne. Może bardziej niż sama dyskusja o eutanazji w Polsce przeraża go przeświadczenie o przebiegłości "Gazety". Może niedługo dowiemy się z portalu Wiara.pl, że nasza akcja "Powrót taty" to z kolei lobbing na rzecz adopcji dzieci przez gejów. Na wszelki wypadek zapewniam księdza, że jeśli uznamy za stosowne, zrobimy to bez kamuflażu. Odpowiedź ks. Artura Stopki: "Trudno "godnie żyć w starości", jeśli - jak Welby przez ostatnie stadium choroby - jest się w stanie tylko mrugać oczami. Nie każdy ma predyspozycje do heroizmu czy też: nie każdy wierzy w Boga, co zapewne pozwala łatwiej taką mękę znosić" - pisze Katarzyna Wiśniewska. Istotnie, trudno, jeżeli w otoczeniu, w którym się ktos taki znalazł, nie ma miłości, lecz pragmatyczne szukanie najmniej kłopotliwego rozwiązania. Trudno godnie żyć w starości wsród ludzi, którzy zabicie człowieka traktują jako sposób na rozwiązanie jego problemów, jako reakcję na jego cierpienie. Doświadczyłem, co znaczy mieć wśród najbliższych osób kogoś bardzo chorego i cierpiącego. I wiem, że można życ godnie w nawet największym cierpieniu. Wiara w Boga jest w takich sytuacjach pomocna. Ale to miłość innych ludzi jest tym, czego naprawdę potrzebuje do zachowania godności człowiek doświadczający wielkiego bólu. Jeśli dobrze rozumiem, o prawnej dopuszczalności eutanazji powinno według Katarzyny Wiśniewskiej decydować to, czy ktoś jest wierzący i zdolny do heroizmu. Jak wobec takiej sugestii nie wpaść w przerażenie? I jak nie wpaść w przerażenie czytając końcową deklarację publicystki Gazety Wyborczej: "Może niedługo dowiemy się z portalu Wiara.pl, że nasza akcja "Powrót taty" to z kolei lobbing na rzecz adopcji dzieci przez gejów. Na wszelki wypadek zapewniam księdza, że jeśli uznamy za stosowne, zrobimy to bez kamuflażu". Zastanawiam się, jak mam rozumieć tę deklarację, w kontekście ostatnich poczynań Gazety Wyborczej w sprawie czternastolatki z Lublina. ks. Artur Stopka